Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie morsy zaklinają zimę w rzece Warcie

Joanna Barczykowska
Im większy mróz, tym kąpiel jest przyjemniejsza
Im większy mróz, tym kąpiel jest przyjemniejsza archiwum prywatne
Kiedy temperatura schodzi poniżej zera, a mieszkańcy Łódzkiego wyjmują z szafy ciepłe swetry, szale i czapki, oni zrzucają ubrania i rozpoczynają sezon kąpielowy. Niestraszny im mróz i śnieg. Tu chodzi o sprawdzenie siebie, radość i wspólną zabawę. Przyznają, że pierwszy raz jest trudny, ale każdy kolejny wzmaga ochotę na następne. Mowa o morsach, których w naszym regionie nie brakuje.

Ich grupy można spotkać w każdą niedzielę na brzegu Warty. Spotykają się tam mieszkańcy Łodzi, Pabianic, Uniejowa i Poddębic, a nawet Łęczycy. Nazwali się Komando Foki. Dla nich sezon zaczyna się wtedy, gdy ostatni mieszkańcy opuszczają już domki letniskowe, zamieniając kempingi na ciepłe kanapy w domach. Pierwsza kąpiel jest zawsze w październiku. Ostatnia pod koniec marca, ale to właśnie teraz, w silne mrozy, morsy mają największą frajdę.

Kąpiel przy -20 stopniach Celsjusza to nie wyzwanie

Komando Foki jest jednym z czterech klubów morsów, działających w województwie łódzkim. Spotykają się w każdą niedzielę o godz. 11, żeby zanurzyć się w rwącym nurcie rzeki Warty w Uniejowie. Trzon grupy stanowi 20 osób.

- Na nich zawsze możemy liczyć, ale co chwilę dochodzą i odchodzą kolejni. W grupie jest raźniej i rośnie determinacja. Nawet jak człowiek tchórzy, to inni go motywują - opowiada Włodzimierz Chajdas, prezes grupy Komando Foki. - Często na brzegu gromadzi się wielu gapiów. Kilka razy przychodzą popatrzeć, żeby w końcu zanurzyć się w wodzie. Pierwszy raz jest zawsze najtrudniejszy. Potem jest już łatwiej. Paradoksalnie w największe mrozy jest nam cieplej, bo zmniejsza się różnica temperatur między wodą a powietrzem. Dla nas nie ma jednak ograniczeń. Kąpiemy się, kiedy jest -1 w skali Celsjusza i tak samo chętnie kąpiemy się, kiedy temperatura spada poniżej -20.

Włodzimierz Chajdas "morsuje" od 3 lat. Dziś jest też prezesem grupy Komando Foki. A zaczęło się od niewinnego biegania.

- Biegam regularnie od 10 lat. Przez ten czas uodporniłem się na pogodę, ponieważ biegam przez cały rok, niezależnie od aury. 3 lata temu postanowiliśmy z kolegami spróbować "morsowania", a Warta dała nam takie możliwości - mówi Chajdas. - My się zanurzyliśmy od razu, ale są też tacy, którzy muszą się do tego przekonać. Ostatnio przyjechały do Warty dwie panie z Łodzi. Chciały tylko się przyjrzeć, bały się zanurzyć. Następnym razem zabrały ze sobą mężów. Też skończyło się na oglądaniu. Za trzecim razem panie przyjechały same i wtedy się wykąpały. Mężowie tak pozazdrościli żonom, że też zaczęli "morsować" i teraz kąpiemy się wszyscy razem.

Morsy z Komando Foki kąpią się w każdą niedzielę. Chętnie biorą też udział w ogólnopolskich zlotach. W piątek morsy z Łodzi, Pabianic, Uniejowa, Łęczycy i Zelowa przyjechały do Mielna, by wspólnie z innymi wykąpać się w Bałtyku.

- Kąpiel w morzu jest zdecydowanie przyjemniejsza niż kąpiel w rzece. Po pierwsze, morze jest cieplejsze i przy brzegu nie ma takich zimnych nurtów, z jakimi zmagamy się w Warcie - mówi Chajdas.

Członkowie Komanda Foki morsują chętnie. Innym na ich widok robi się zimno. Niezniszczalni? szaleńcy? - zastanawiają się ludzie.

- To daje nam szczęście i energię do życia. Morsowanie przynosi wiele profitów. Wyzwala endorfinę, poprawia odporność i ukrwienie organizmu. Warunkiem jest tylko to, by zachować umiar. Nie można wchodzić do zimnej wody, jeśli jest się przeziębionym - mówi Chajdas.
Morsa nie można jednak kojarzyć z golasem. W tym sporcie wbrew pozorom ubiór jest bardzo ważny. Strój kąpielowy, spodenki czy bielizna leży już w gestii kąpiącego. Podstawą ekwipunku są jednak zawsze buty, rękawiczki i czapka.

- Nigdy nie zamaczamy dłoni, bo one najszybciej ulegają odmrożeniom. W wodzie kąpiemy się 10 minut, a potem szybko wycieramy się do sucha, zakładamy ciepłe ubrania i pijemy gorącą herbatę. Niektórzy wybierają herbatkę z prądem - mówi Chajdas.

Mors jest zawsze zdrowy jak ryba

Sposób morsów na zaklinanie zimy wzbudza nie tylko podziw otoczenia, ale przynosi także wiele korzyści zdrowotnych. Lekarze nie widzą żadnych przeciwwskazań dla tej formy spędzania czasu.

- Kąpiel w zimnej wodzie jest środkiem silnie bodźcotwórczym. Prowadzi do budowy przeciwciał i immunoglobulin, które mają bardzo pozytywny wpływ na nasz organizm. "Morsowanie" jest trochę zbliżone do krioterapii, którą często stosuje się np. przy bólach stawów. Kąpiel w zimnej wodzie jest bardzo korzystna, ale nie może być za długa. Lepiej nie przekraczać 15 minut - mówi dr Janusz Morawski, dyrektor ds. medycznych w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. - "Morsowanie" to sport dla każdego zdrowego człowieka. Nie poleca się go jednak osobom z chorobami krążenia, serca, astmą czy przewlekłą obturacyjną chorobą płuc.

Czy zima wymroziła już wszystkie zarazki?

Trzaskający mróz przestraszył mieszkańców województwa, którzy zamiast na spacerach czy zakupach wolny czas wolą spędzać w domowych pieleszach. Wiele osób cieszy się, że niska temperatura wymrozi zarazki. Ale czy to prawda?

- Nie do końca. Żeby zniszczyć wirusy, potrzebowalibyśmy temperatury poniżej -50 stopni Celsjusza. Przy -15 czy -20 giną tylko roztocza i niektóre bakterie. Wirusy są jednak zbyt odporne - mówi dr Janusz Morawski. - Prawdą jest jednak to, że mniej chorujemy. Nie dlatego jednak, że w powietrzu jest mniej zarazków, ale dlatego, że rzadziej wychodzimy w domu i nie przebywamy w dużych skupiskach tak jak jesienią. Poza tym lepiej się ubieramy, dzięki czemu rzadziej dochodzi do wychłodzenia organizmu.

Temperatura może mieć jednak wpływ na nasze zdrowie. Nie tylko ta na zewnątrz, ale także ta, którą mamy w domu. I tu lekarze zalecają lekki chłodek. Nawet w pokojach dla niemowląt.

- Teraz wraca się nie tylko do hartowania dzieci, ale także do chłodniejszych temperatur w pomieszczeniach. W domu temperatura powinna oscylować w granicach 19 stopni Celsjusza. W temperaturze poniżej 20 stopni hamuje się bowiem rozwój roztoczy, dzięki czemu możemy uniknąć w przyszłości alergii - mówi dr Janusz Morawski. - Nie możemy się bać zimna. Trzeba się tylko na niego uodpornić i dobrze przygotować. Nie zalecam zakładania na siebie pięciu swetrów, w których szybko się pocimy. Lepsza będzie bielizna i odzież termoaktywna, która jest bardzo popularna wśród narciarzy. Warto się zaopatrzyć w takie stroje także na co dzień.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki