MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pompuj koła Platformo, bo czasu coraz mniej

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
PO w październiku zaczyna się wybierać na nową trzylatkę. A to oznacza, że gra o stołki rozpoczyna się już dziś. Wybory wewnętrzne w PO są zawsze o wiele ciekawsze niż każde powszechne, może dlatego, że od nich zależy, kogo dostaniemy na listach do samorządu i parlamentu. No, może sam moment wyborów nie tak frapujący - bo wcześniej wiadomo, kto wygra - jak te wszystkie tańce godowe na kilka miesięcy przed nimi - pisze Marcin Darda.

Oto w październiku zaczynają się wybory w kołach, miesiąc lub dwa później poznamy szefa powiatu (dziś Hanna Zdanowska) i cały nowy zarząd, potem szefa regionu ( dziś Andrzej Biernat) i jego świtę, wiosną zaś zarząd krajowy i umiłowanego przywódcę. I po co tak wcześnie to roztrząsać? Ano z powodów ordynacyjnych. Prawa wyborcze w PO mają tylko ci, którzy należeli do partii na 6 miesięcy przed wyborami, zatem jeśli jakieś niewielkie koło chce się liczyć w walce o frukta w powiecie, musi się "podpompować". Szefa i zarząd powiatu, czyli Łodzi wybierają głównie delegaci z kół. Kół jest tam około dwudziestu. Zawsze obowiązuje jakiś przelicznik, dajmy na to, że każdych pięciu członków koła na zjeździe reprezentuje jeden delegat. Czyli im więcej członków, tym więcej szabel na zjeździe. A im więcej ma się szabel ma, tym silniejsza pozycja i można - głosując za odpowiednim kandydatem do zarządu - załatwić sobie przyszłość na parę lat. Jeśli zatem pompować koło, to tylko w marcu - pół roku przed październikiem.

To stosunkowo łatwe: trzeba mieć dane osobowe delikwenta, jego podpis pod deklaracją, a potem opłacać za niego składki. Dla szeregowego członka PO to jest parę PLN miesięcznie. Utrzymując 100 martwych dusz, wychodzi kilka stów, które opłacają członkowie "rzeczywiści". W Łodzi to nie jest nic nowego, parę lat temu wątpliwości, czy aby słynne Koło Aktywności może liczyć blisko 500 osób, rzeczywiście aktywnych osobników, wysuwała posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska, potem Wojciech Bednarek, były członek KA. Nikt nigdy nikomu nic nie udowodnił, przecież kołem rządzą radny Paweł Bliźniuk i szef gabinetu prezydent Łodzi Tomasz Piotrowski i to także delegatom tego koła swą pozycję zawdzięcza dziś Hanna Zdanowska. Nikt nikomu nic nie udowodnił, ale lekkim kwasem zaśmierdziało, gdy ktoś ze "świeżych" delegatów głośno spytał "kto to jest ta pani?" patrząc na posłankę Śledzińską-Katarasińską. Można było przypuszczać, że tym razem koła pompować nikt nie śmie. A to dlatego, że Donald Tusk chce, by szefa partii wybierali wszyscy jej członkowie, a nie delegaci na zjazd krajowy. Wszyscy członkowie PO głosują elektronicznie lub korespondencyjnie. Tak wybrano w PO kandydata na prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego. I był kolejny kwas, wzywano do weryfikacji członków, bo frekwencja była niska. Powiadano, że nic dziwnego, skoro struktury są sztucznie pompowane "martwymi duszami". W Łódzkiem głosowało 44 proc. stanu. Czy teraz nie będą pompować, bo jak wyjdzie niska frekwencja, to Tusk potem rozliczy? "Bzdura" - tłumaczy mi jeden z radnych. "Komu ma zależeć na rozliczaniu? Tym zarządom, które już zostaną wybrane na trzy lata?". Ot, taki rytuał, pompowanie kół.

Czy będą pompowane, czy nie, i tak będzie ciekawie, a nawet już jest. Oto radna miejska Marta Grzeszczyk opuściła team Tomasza Kacprzaka i jest już w teamie Krzysztofa Kwiatkowskiego. A wszyscy posłowie, senatorowie, europarlamentarzyści, radni i szefowie kół uczestniczą w zjeździe "z automatu", nie są zwykłymi delegatami. Siostra radnej Grzeszczyk, radna sejmiku, też, czyli ma Kwiatkowski dwie rączki do głosowania, na które wcześniej liczyć nie mógł. Zgoda, to drobiazg, bo liczyć się będzie siła głównie delegatów. Ale Kwiatkowski już od dłuższego czasu swoich ludzi koncentruje w oddanych mu kołach, przenosi ich z tych kół, gdzie nie mieliby szans, by dostać się na zjazd. Może liczy na to, że będzie miał więcej swoich ludzi w zarządzie miejskiej PO, bo przez prawie całą kadencję był jedynym z frakcji własnego imienia, który w tym gremium zasiadał. A może buduje większość, która da mu szefostwo w powiecie? Kto wie. Trzy lata temu na dzień przed zjazdem też nikt nie brał pod uwagę, że szefową zostanie poseł Zdanowska.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki