Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł Pawłowski jest kłamcą lustracyjnym?

J. Leszczyńska, M. Hodak
Sylwester Pawłowski, który zajął w Sejmie miejsce zwolnione przez Wojciecha Olejniczaka zapowiada, że jak najszybciej chce zapoznać się z dokumentami IPN
Sylwester Pawłowski, który zajął w Sejmie miejsce zwolnione przez Wojciecha Olejniczaka zapowiada, że jak najszybciej chce zapoznać się z dokumentami IPN fot. Grzegorz Gałasiński
Sylwester Pawłowski, łódzki poseł SLD, przez 6 lat był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie "Filip".

Informacja ta znajduje się w katalogu, opublikowanym na stronie internetowej IPN. Poseł mówi, że jest tym zaskoczony i zapewnia, że nie skłamał w oświadczeniu lustracyjnym.

- Nigdy nie byłem współpracownikiem SB i nie przypominam sobie, żeby jakiś funkcjonariusz ze mną rozmawiał czy próbował mnie nakłonić do współpracy - mówi Pawłowski, były przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi i były wiceprezydent Łodzi.

Według IPN, Pawłowski 21 sierpnia 1984 r. został zarejestrowany jako kandydat na tajnego współpracownika (TW) przez Wydział III-1 Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Łodzi, zajmujący się instytucjami naukowymi i oświatowymi. Dokładnie po miesiącu zarejestrowano go już jako tajnego współpracownika o pseudonimie "Filip". Z zachowanych dokumentów wynika, że Pawłowski był pozyskany na zasadzie "dobrowolności", do sprawy o kryptonimie "Pałacyk". Wyrejestrowano go w styczniu 1990 r. Jak wynika z materiałów opublikowanych przez IPN, zniszczona została teczka personalna i teczka pracy "Filipa" oraz akta sprawy "Pałacyk". Zachowały się jedynie dokumenty ewidencyjne świadczące o rejestracji. Na tej podstawie nie można nic powiedzieć o przebiegu rzekomej współpracy byłego wiceprezydenta Łodzi z SB: na przykład czy był oddany tej pracy, czy była to współpraca pozorowana, od której chciał się uwolnić.

- SB często nie pisała prawdy, stwierdzając, że pozyskała danego tajnego współpracownika na zasadzie "dobrowolności" - mówi Łukasz Próchniak, historyk z łódzkiego oddziału IPN. - W rzeczywistości stosowano szantaż, żeby kogoś pozyskać do współpracy, a w dokumentach pisano, kandydat na TW zgodził się "dobrowolnie."

Sylwester Pawłowski w latach 1983-1990 był oddelegowany ze szkoły, gdzie był nauczycielem, do pracy w Zarządzie Łódzkim Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, gdzie m.in. zajmował się młodzieżą, współpracą z nauczycielami i organizacjami młodzieżowymi. Pod koniec lat 80. był wiceprzewodniczącym Zarządu Łódzkiego ZSMP.

- SB interesowała się nastrojami wśród młodzieży i była zainteresowana pozyskaniem informacji z jej środowiska - mówi Leszek Próchniak. Jego zdaniem, sprawa "Pałacyk", do której rzekomo został pozyskany Sylwester Pawłowski, prawdopodobnie dotyczyła sprawy obiektowej założonej przez SB Zarządowi Łódzkiemu Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, który wtedy mieścił się w pałacyku przy ulicy Piotrkowskiej 262 (dziś Instytut Europejski).
- Sprawy obiektowe zakładano instytucjom, zakładom pracy i organizacjom. Nazywało się to ochroną obiektu, a w rzeczywistości sprawdzano, jakie są tam nastroje, co mówią ludzie - wyjaśnia Próchniak. - Nazwy tych spraw w prosty sposób łączyły się z nazwą "chronionego" obiektu, np. łódzka filmówka miała założoną sprawę obiektową "Kamera".

Czy Sylwester Pawłowski, który w swoim oświadczeniu lustracyjnym zaprzeczył, że współpracował z bezpieką, stanie teraz przed sądem? Jak powiedział nam Radosław Peterman, zastępca szefa łódzkiego biura lustracyjnego IPN, prokurator lustracyjny przesłucha byłego wiceprezydenta Łodzi oraz funkcjonariuszy SB, a potem podejmie decyzję, czy wystąpi z oskarżeniem go o kłamstwo lustracyjne.

Zdaniem dr. Antoniego Dudka z IPN, jeśli nie ma żadnych dowodów świadczących, że ktoś rzeczywiście był TW, prokurator nie ma podstaw do oskarżenia go o kłamstwo. Sam fakt rejestracji nie będzie dla sądu dowodem.

Wojciech Olejniczak nie chciał komentować tej sprawy. - Jestem już poza Polską, a z perspektywy Brukseli nabiera się dystansu - odparł wymijająco.

Zdaniem Bartosza Hajdana, rzecznika wojewódzkiego zarządu SLD w Łodzi, Pawłowski jest niewinny, dopóki nie zostanie mu udowodniona tajna współpraca. - Do IPN należy podchodzić z dużą ostrożnością i dystansem. Bywało już, że doniesienia tej instytucji okazywały się nieprawdziwe - podkreśla Bartosz Hajdan.

W przypadku prawomocnego orzeczenia sądu, że Sylwester Pawłowski był jednak kłamcą lustracyjnym, poseł z Łodzi straci poselski mandat. Sąd ma prawo ukarać go zakazem pełnienia funkcji publicznych od trzech do dziesięciu lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki