Pani Joanna z Łęczycy twierdzi, że od sierpnia ubiegłego roku pracowała w jednym z niewielkich łęczyckich sklepów spożywczych. Kobieta utrzymuje, że cały czas pracowała na czarno. Uważa, że były pracodawca ją oszukał i chce przestrzec innych przed podejmowaniem tam pracy.
- Pracowałam tam od końca sierpnia - mówi pani Joanna. - Z miesiąca na miesiąc obiecywano mi umowę, przychodziłam do pracy, bo liczyłam, że ją dostanę. Zamiast tego, zaraz po świętach usłyszałam: Do widzenia, proszę wyjść ze sklepu.
Relacja kobiety może wprawić w osłupienie.
- W sumie to cieszę się, że już tam nie pracuję - kontynuuje Joanna. - Szefowa potrafiła upokarzać mnie przy klientach. Namawiali mnie też do tego, bym ich oszukiwała, zaokrąglała w górę ceny towaru sprzedawanego na wagę albo urywała po kilka groszy, nabijając ceny na kasie. Początkowo liczyłam tak, jak wychodziło, ale szefowa kazała robić w ten sposób. Ludzie z reguły na wagę nie patrzą, więc było łatwo.
Według pani Joanny, jej była szefowa była osobą konfliktową i nastawiała pracowników przeciw sobie. Kobieta twierdzi też, że szefowa często podnosiła głos. Była pracownica sklepu przyznaje, że po wyrzuceniu jej z pracy otrzymała wszystkie należne pieniądze, ale nie zostawi tak tej sprawy. O praktykach w sklepie poinformowała Państwową Inspekcję Pracy i sanepid w Łęczycy. Pierwsze kontrole już zostały przeprowadzone.
- Skarga została złożona telefonicznie 29 grudnia, a kontrola odbyła się 4 stycznia - mówi Wojciech Frankowski, powiatowy inspektor sanitarny w Łęczycy. - Było już po remanencie, inspektorzy nie stwierdzili w sklepie produktów przeterminowanych. Były jakieś drobne uchybienia, pourywane szafki czy sufit wymagający odświeżenia, ale bieżąca czystość była zachowana. Pani, która składała skargę, otrzyma pisemne zawiadomienie o wynikach przeprowadzonej kontroli.
Sanepid nie nałożył kary na właścicieli sklepu, bo nie udało się potwierdzić zarzutów zawartych w skardze.
Sprawie przygląda się również Państwowa Inspekcja Pracy.
- Inspektorzy podjęli czynności 5 stycznia - potwierdza Kamil Kałużny, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy PIP w Łodzi. - Każda osoba zatrudniona ma prawo złożyć skargę do Państwowej Inspekcji Pracy. Jeśli była pracownikiem, to możemy skontrolować legalność jej zatrudnienia. Jeśli ta osoba wyrazi w skardze zgodę na ujawnienie, że kontrola przeprowadzana jest w następstwie jej skargi, to będziemy mogli zapytać pracodawcę wprost o jej zatrudnienie w określonym czasie. Taki pracownik może też dochodzić swoich należności ze stosunku pracy przed sądem pracy - dodaje rzecznik Kamil Kałużny.
Skontaktowaliśmy się również z właścicielami sklepu. Ci jednak stwierdzili, że pani Joanna nigdy u nich nie pracowała. Oficjalnie nie chcą komentować całej sprawy i uważają, że jest to próba zrobienia im czarnego PR-u przez konkurencję. Zapowiadają pozew przeciwko pani Joannie o pomówienie. Pracownica sklepu, która rozmawiając z naszym reporterem twierdziła, że jest zatrudniona od kilku miesięcy, również nie przypomina sobie kobiety. Jak sama mówi, jest zatrudniona legalnie, na umowę o pracę.
- Jak to tam nie pracowałam? - oburza się pani Joanna . - Są przecież nagrania z monitoringu. Pracowałam tam cztery miesiące, bez umowy, bez ubezpieczenia. W takim razie będę występowała do sądu o stwierdzenie stosunku pracy.
CZYTAJ: Nie zaczniesz pracy bez ważnej umowy i badań lekarskich
PIP ostrzega: |
Jeśli pracodawca dopuścił do pracy pracownika:
to naruszył przepisy prawa pracy i prawdopodobnie może chcieć oszukać pracownika. Pracodawca lub działająca w jego imieniu osoba, która nie potwierdza na piśmie zawartej z pracownikiem umowy o pracę, podlega karze grzywny od 1.000 zł do 30.000 zł. luk |
Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w skrócie
28 grudnia 2015 roku - 3 stycznia 2016 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?