Chodzi o e-lektrosklep.com, w którym można kupić sprzęt agd, rtv, konsole do gier i aparaty. Tak przynajmniej wygląda to w teorii. W praktyce jest tak, że klienci wybierają towar, płacą za niego, ale go nie dostają. A z pretensjami zgłaszają się do fabryki chusteczek w Łodzi, która w regulaminie została podana jako firma prowadząca sklep. Tyle, że firma ze sklepem nie ma nic wspólnego, a jej prezes od początku roku toczy walkę z oszustami.
- W styczniu skontaktował się z nami mężczyzna, który dopytywał, czy prowadzimy sklep z elektroniką i agd - mówi Janusz Walędziak, prezes zarządu. - Podał namiary na stronę, która nazywała się „e-lektrosklep”, a w stopce informacyjnej była podana, jako podmiot prowadzący, nasza firma (nazwa lekko zmodyfikowana ), adres, NIP, Regon, KRS itp. Zgłosiłem sprawę na III komisariat, a przesłuchujący policjant obiecał, że sprawą zajmą się "ludzie od cyberprzestępczości". Następnego dnia na naszej stronie zamieściliśmy informację , że nie jesteśmy właścicielami tego sklepu i że to oszustwo.
Firma powiadomiła także administratora portalu, ale dostała odpowiedź , że ten nic nie zrobi, bo to nie łódzka fabryka jest właścicielem domeny. Po trzech tygodniach Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie, na wniosek policji, umorzyła postępowanie. Policja uznała, że doniesienia dotyczą nie samego przestępstwa, tylko wykorzystania danych firmy, które są jawne. Spokój był przez kilka miesięcy.
- Wieczorna manifestacja kobiet. Jest doniesienie po szarpaninie w katedrze! ZDJĘCIA
- Łódź. Strażnicy miejscy szarpali i opryskali gazem mężczyznę, bo zwrócił im uwagę?
- Śmiertelny wypadek na Rzgowskiej w Łodzi! Kierowca BMW był pijany! ZDJĘCIA
- Policjant rzucił na ziemię demonstranta, łódzki radny popchnięty na samochód
- W drugiej połowie kwietnia zaczęli do firmy dzwonić ludzie oszukani przez „e-lektrosklep”, z żądaniami przesłania towaru lub zwrotu pieniędzy - mówi Janusz Walędziak. - Często tym telefonom towarzyszyły obelgi i pogróżki. Według rozmówców „zakupy” miały miejsce w kwietniu i na początku maja 2020 czyli 3-4 miesiące po złożeniu przeze mnie zawiadomienia. Po prostu przez nikogo nie niepokojeni przestępcy zmodyfikowali stronę, podali uruchomiony „na słupa” rachunek w polskim banku i działali.
W maju prezes został wezwany na komisariat, był przesłuchiwany kilka razy. Musi także odpowiadać na listy i mejle z komisariatów poza Łodzi, które dotyczą poszczególnych zamówień.
- Według mojej oceny oszukanych jest co najmniej 100 osób z całej Polski i to tylko dlatego, że policja nie podjęła żadnych środków prewencyjnych, np. nie zablokowała strony, a ma taką możliwość - podkreśla prezes. - W całej sprawie zrobiłem przez kilka dni stycznia więcej niż organy ścigania.
Kom. Marcin Fiedukowicz z biura prasowego łódzkiej policji, odpiera te zarzuty.
- Przesłanką podjęcia decyzji był fakt, że samo naruszenie praw podmiotu uprawnionego polegające na wykorzystaniu należących do niego danych nie stanowi przestępstwa w rozumieniu kodeksu karnego, jak również w rozumieniu przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji - zaznacza kom. Fiedukowicz.
Kom. Fiedukowicz dodaje, że wówczas nie było podejrzeń, że mogło dojść do innego przestępstwa, np. oszustwa. Mimo to "zostały wszczęte czynności, które zmierzają do ustalenia właściciela serwera, który zamieścił ogłoszenie i zablokowania wskazanej strony. Czynności tego rodzaju są działaniami długofalowymi i nierzadko wymagają współpracy międzynarodowej ze względu na lokowanie serwerów, na których tworzone są tego rodzaju strony poza granicami jurysdykcji prawa polskiego.".
W piątek sklep nadał "działał", a wszystkie towary można było (w teorii) kupić z 18-proc. rabatem.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?