Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik pobił 70-latka w Piotrkowie. Prokuratura ponownie bada sprawę

Karolina Wojna
Karolina Wojna
Po naszej publikacji o umorzeniu postępowania po śmierci poszkodowanego Leona Kotyńskiego prokuratura na nowo podjęła sprawę.

Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie podjęła na nowo umorzoną sprawę pobicia 70-letniego pacjenta przez ratownika medycznego Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie. Pacjent, który jak się okazało chorował na raka mózgu i zmarł, nie został w czasie pierwotnego dochodzenia przesłuchany, a to właśnie było jednym z powodów umorzenia sprawy przez policję - „brak danych wystarczająco uzasadniających popełnienie przestępstwa”. Teraz jednak śledztwo został wznowione, prokuratura będzie gromadzić dodatkowy materiał, m.in. chce dotrzeć do nowych świadków, a także czeka na opinię biegłego dotyczącą obrażeń odniesionych przez pacjenta.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Ratownik uderzył 70-latka. Wziął go za pijaka. Mężczyzna miał udar

Wzięli go za pijaka

Do bulwersującego zdarzenia doszło w listopadzie w Karczmie Pod Dobry Aniołem w Piotrkowie. Tam, na prośbę klienta skarżącego się na niedowład nóg, obsługa wezwała karetkę. 70-letni Leon Kotyński został zabrany do szpitala, ale niedługo potem policja odwiozła go z powrotem do karczmy, gdzie nocował. Dzień późnej mężczyzna trafił do szpitala w Wałczu, a piotrkowski szpital „pochwalił się” dzielnym ratownikiem, który został zaatakowany przez pacjenta. Po medialnym nagłośnieniu tej sprawy, z naszą redakcją w Piotrkowie skontaktował się właściciel Karczmy Pod Dobrym Aniołem zbulwersowany wersją zdarzenia przestawianą przez ratownika. Jak się okazało, w karczmie był monitoring i na nagraniu widać, jak to ratownik uderza i chwyta za włosy lub ucho pacjenta, który został - jak sam mówił - uznany przez załogę karetki za pijaka. Tak też zarejestrowano jego pobyt na szpitalnym oddziale ratunkowym - w szpitalnej karcie informacyjnej w rubryce „rozpoznanie” wpisano: „upojenie alkoholowe”. Pan Leon zaprzeczał. Twierdził, że napił się niewiele, a niedowład nóg i trudności z poruszaniem były spowodowane chorobą, którą mu zdiagnozowano wkrótce po incydencie w Piotrkowie.

Po publikacji przez Dziennik Łódzki bulwersującego nagrania, ratownik został zwolniony, a sprawą zajęła się policja badając dwa wątki związane ze zdarzeniem - ataku ratownika na pacjenta oraz kwestię obrażeń, jakie odniósł młodszy mężczyzna.

W toku tego drugiego postępowania, prokuratura postawiła 70-latkowi, choć nie ogłosiła, zarzut znieważenia ratownika oraz personelu na SOR w Piotrkowie. Obie sprawy w marcu umorzono, krótko wcześniej ciężko chory na raka mózgu Leon Kotyński zmarł.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Ratownik pobił 70-latka w Piotrkowie. Wziął go za pijaka. Sprawę bada prokuratura

Policja nie dotarła, dziennikarze już tak...

Powodem umorzenia sprawy ataku ratownika na pacjenta był z „brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienie przestępstwa”.

Ilona Sidorko, oficer prasowy KMP w Piotrkowie, tłumaczyła, że policjantom mimo wielu prób, nie udało się dotrzeć do poszkodowanego w tej sprawie pana Leona (wysyłano m.in. listy polecone na adres zameldowania), nie przyjęto od niego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, nie przesłuchano. W tym samym czasie 70-latek przebywał w szpitalu i rozmawiał z dziennikarzami, którzy dotarli do niego bez problemu.

Po naszej publikacji o umorzeniu dochodzeń, Prokuratura Regionalna w Łodzi zwróciła się do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie o zbadanie akt sprawy m.in. pod kątem kompletności zgromadzonego materiału dowodowego i zasadności decyzji o umorzeniu.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Ratownik, który uderzył 70-latka, został zwolniony z piotrkowskiego szpitala

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Sławomir Mamrot informuje, że skutkiem tych działań jest podjęcie przez Prokuraturę Rejonową w Piotrkowie na nowo postępowania w sprawie pobicia pacjenta przez ratownika. - 13 maja postępowanie zostało podjęte na nowo, będą kontynuowane czynności procesowe m.in. celem wyeliminowania sprzeczności między wersjami świadków - mówi prokurator Mamrot. Śledczy czekają też na opinię biegłego lekarza, który ma się wypowiedzieć na temat obrażeń odniesionych przez pana Leona w trakcie interwencji zespołu ratownictwa medycznego. Śledczy jednocześnie zaznaczają, że podjęcie na nowo sprawy, nie oznacza, że zapadną w niej inne decyzje, ale dowody zostaną uzupełnione i jeszcze raz przeanalizowane.

Na nagraniu z monitoringu widać, jak ratownik uderza zdenerwowanego pacjenta i szarpie go za włosy lub ucho

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki