Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Referendum nie zatrzyma "likwidacji Łodzi". Ono ją zlikwiduje

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki / archiwum
Że napisałem "czołobitny tekst wobec władz Łodzi" to jeden z bardziej "lajtowych" zarzutów, które stoją pod wpisem "Referendum już było i się nie opłaciło".

Czołobitny, owszem, byłem zawsze, ale wobec Łodzi, a nie jej władz. Że technologia sprawowania władzy przez prezydent Hannę Zdanowską to nie moja bajka, powinien skonstatować każdy, kto ten tekst czytał. Ale nic nie poradzę na to, że nie każdy go zrozumiał, choć już prościej tych argumentów wyłuszczyć się nie dało.

Napisałbym to samo, gdyby prezydentem był Witold Waszczykowski, Dariusz Joński, Włodzimierz Tomaszewski, Zdzisława Janowska czy ktokolwiek z ostatnich kandydatów na prezydenta Łodzi, gdyby tylko straszono ich referendum po czternastu miesiącach od wyborów. Łódź referendalną traumę już w swoim CV ma. Zmieniłbym zdanie tylko wtedy, gdyby takiego prezydenta po czternastu miesiącach urzędowania wyprowadzono z ratusza w kajdankach z mocnymi zarzutami z obojętnie jakiego artykułu kodeksu karnego.

Chcecie odwołania Zdanowskiej? Ok, zróbcie to. Tylko jak w połowie kadencji chcecie zastopować tę "likwidację Łodzi", skoro według scenariusza ordynacji wyborczej przy założeniu skuteczności referendum, na dwa ostatnie lata kadencji po obowiązkowym etapie komisarycznym, przyjdzie prezydent wybrany w wyborach przedterminowych i będzie miał nad sobą ten sam układ polityczny w Radzie Miejskiej, który obowiązuje teraz? Bo prezydent ma być, jak rozumiem, nie tylko nowy, ale i też nie z PO. Jednak radni pozostaną ci sami. Każda zatem ważna decyzja, czy to prywatyzacyjna, czy to inwestycyjna będzie obligatoryjnie wymagała większości w Radzie Miejskiej.

Dziś PO ma 23 na 43 radnych, a wspiera ich trójka niezrzeszonych. Już to jest logicznym nakazem do stwierdzenia, że bez akceptacji PO nic przez Radę nie przejdzie. Klub PO monolitem nie jest, załóżmy więc, że kilku radnych odchodzi, by z pozostałą dwudziestką wesprzeć nowego prezydenta. Co wówczas? Ta kombinacja sypnie się na tym, że nie dogada się SLD z PiS, bo w PiS jest niepisane prawo, że pakt z "czerwonym" to cywilna śmierć w pohańbieniu.

Nie tylko wy nie chcecie Zdanowskiej, bo jej styl prezydentury ma przeciwników także w swej własnej PO. Ale nie ma co liczyć, że PO w podzięce za jej odwołanie poprze nowego prezydenta, bo w sytuacji podbramkowej potrafi zamienić się karne wojsko trzymane na krótkiej smyczy pod groźbą usunięcia z list wyborczych w 2014 r. Jak mściwi politycznie potrafią być niektórzy z nich, wie choćby Wojciech Bednarek, jeden z inicjatorów akcji referendalnej. Wie, bo w PO był, i jak sam mi kiedyś mówił, to Hanna Zdanowska wręczyła mu bilet w jedną stronę na odjazd z Platformy.

Referendum to jest niekwestionowana zdobycz demokracji, pytanie tylko czy przy tych scenariuszach, o których wyżej, warto z tej zdobyczy skorzystać. Skuteczne referendum owej "likwidacji Łodzi" nie zastopuje, a tylko ten proces mimowolnie utrwali. Nieskuteczne zaś referendum to nie tylko strata kasy i czasu. To wzmocnienie Zdanowskiej i PO przed wyborami kalendarzowymi oraz bankructwo wiarygodności jej oponentów, czyli was. Macie dość, to zbierzcie siły i odsuńcie tę ekipę od władzy, ale w regularnych wyborach 2014. Bo jeśli już obowiązuje założenie, że Łódź jest likwidowana, to Platforma nie zdoła zarżnąć tego miasta do następnych wyborów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki