Dobrym obiektem do obsypywania życzeniami jest nasza Łódź. Wszystko przyjmie, bo wszystkiego potrzebuje. Zewsząd dla niej płyną niezmienne od lat życzenia, przepełnione marzeniami o wielkomiejskości oraz wiecznym przekonaniem o jej potencjale. Stałość owych pragnień narzuca przypuszczenie, że albo Łódź jest tak odporna na przesłania, albo dostaje mało świętych Mikołajów. Wiary za to, że się rzeczywiście zmienia, i to na lepsze, w niej niemało, wspieranej przez życzeniowe myślenie. Tak silne, że w ramach świątecznej dekoracji powinny wisieć zamiast reniferów różdżki z Hogwartu. Bo lokalni czarodzieje są pewni, że samo ich dotknięcie odmienia los poddanych.
Przykładem jest śmiała interpretacja pojęcia „rewitalizacja”. Gdy po latach z różnych stron głoszenia, pisania, tłumaczenia ujawniła się świadomość, iż rewitalizacja to nie tylko odmalowanie kamienicy, zdobyto się na śmiały i szlachetny pomysł: w odnowionych budynkach nie nastąpi podwyżka czynszów, by mogli mieszkać w nich ci, co żyli tam przed przemianą. Typowy sposób myślenia o pomocy sytego, który gestem chce przekonać biednego o wykonaniu zadania.
Samo ofiarowanie radości osobom, którym nie zmienią się dochody i perspektywy, sprawi, że za kilka lat trzeba będzie kamienice odnawiać ponownie i pewnie drożej. Energia musi iść w tworzenie warunków i szans dla przyrostu zamożności na każdym poziomie kompetencji, zwiększanie możliwości i rozwijanie świadomości, że tworzymy wspólnotę. Władza, która zasypie rowy podziałów i „wybuduje” mieszkańcom trasy do wyrwania się z beznadziei dopiero dokona prawdziwej rewitalizacji. Dlatego rewitalizacji podejścia naszych przywódców w te święta Łodzi życzę najbardziej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?