Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w Łodzi: Krzysztof Maciaszczyk niewinny. Prezesowi MAKiS zarzucano nielegalne przekazywanie biletów na koncerty gwiazd w Atlas Arenie

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Krzysztof Maciaszczyk i broniący prezesa adwokat Bartosz Tiutiunik
Krzysztof Maciaszczyk i broniący prezesa adwokat Bartosz Tiutiunik Wiesław Pierzchała
Proces Krzysztofa Maciaszczyka, prezesa spółki Miejska Arena Kultury i Sportu w Łodzi, zakończył się w Sądzie Okręgowym w Łodzi. W piątek, 25 stycznia, sędzia oczyścił go z zarzutów i uznał, że jest niewinny.

- Sąd wydał orzeczenie, które dla mnie było oczywiste od samego początku, czyli od momentu jak zostałem zatrzymany i przesłuchany. Jednak zanim zostałem uniewinniony, sprawa ta trwała aż trzy lata – trudne dla mnie i mojej rodziny. Bardzo się cieszę, że mam to już za sobą. Nie było żadnych dowodów, że działałem na szkodę spółki MAKiS – oznajmił Krzysztof Maciaszczyk tuż po wyroku.

Sprawa była dość nietypowa. Prokuratura postawiła prezesowi MAKiS dwa podstawowe zarzuty: że działał na szkodę swojej spółki, i że przywłaszczył sobie bezpłatne zaproszenia. Śledczy wyliczyli, że z powodu rozdanych zaproszeń spółka MAKiS straciła 288 tys. zł, co miało stanowić mienie znacznej wartości (granicą jest tu 200 tys. zł). Jednak okazało się, że część owych zaproszeń prezes Maciaszczyk sprzedał, aby w ten sposób zwiększyć dochody spółki. Dlatego wartość potencjalnej szkody – jak zaznaczył sędzia Ryszard Lebioda – spadła do 77 tys. zł.

Według sądu, także drugi zarzut okazał się chybiony, bowiem oskarżony nie brał zaproszeń dla siebie, lecz – zgodnie z zapisem o działalności spółki miejskiej MAKiS - oddawał magistratowi, który je rozdawał urzędnikom i ich znajomym. I tu padło nazwisko Tomasza Piotrowskiego, szefa gabinetu prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, który – według sądu – był głównym dysponentem zaproszeń na koncerty. Rozdawał je VIP-om i swoim znajomym, z którym- - jak sąd zauważył - urządzał spotkania towarzyskie w loży Atlas Areny.

Sędzia Lebioda ujawnił, że telefon Krzysztofa Maciaszczyka był na podsłuchu i oznajmił, że bezpłatne zaproszenia traktowano w Urzędzie Miasta w Łodzi jako tzw. frukta polityczne. Jako przykład sędzia podał sms do prezesa MAKiS z prośbą „o załatwienie biletów dla Krzyśka Makowskiego, który bardzo nam się przysłużył”.

Podsumowując praktyki magistratu z bezpłatnymi zaproszeniami sędzia Lebioda stwierdził: - Można odnieść wrażenie, że głównym polem działalności Tomasza Piotrowskiego było dysponowanie i rozprowadzanie biletów na koncerty wśród VIP-ów i jego znajomych. Zdecydowana większość sms-ów w jego telefonie dotyczyła właśnie biletów. To dziwne. Chyba nie tak to powinno wyglądać.

Ryszard Lebioda zaznaczył też, że szef prawników miejskich próbował zmienić te praktyki i jakoś je uregulować, ale niczego nie wskórał i sprawa rozdawania bezpłatnych zaproszeń rozmyła się.

Sprawa Krzysztofa Maciaszczyka, prezesa spółki MAKiS. Prokurator żąda więzienia w zawieszeniu dla prezesa Maciaszczyka

Zobacz też: Czy Stefan W. był pod wpływem narkotyków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki