Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skrzywdzeni „frankowicze” będą mogli domagać się od banków opłaty za korzystanie z ich kapitału. Banki bez podobnego prawa do roszczeń

Jerzy Mosoń
Jerzy Mosoń
Sektor bankowy, po wyroku TSUE w sprawie „frankowiczów” będzie musiał zmierzyć się z ogromnym wyzwaniem finansowym
Sektor bankowy, po wyroku TSUE w sprawie „frankowiczów” będzie musiał zmierzyć się z ogromnym wyzwaniem finansowym 123rf.com/profile_belchonock
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) przyznał „frankowiczom” wyłączne prawo domagania się wynagrodzenia za korzystanie przez banki z kapitału otrzymanego od kredytobiorców w czasie trwania nieważnej umowy pożyczkowej. Oznacza to, że sektor bankowy będzie musiał znaleźć sposób na sfinansowanie dodatkowych roszczeń. Wyzwanie to może okazać się jeszcze większe, jeśli w kolejnym orzeczeniu Trybunał zgodzi się na zawieszenie spłaty zobowiązania do czasu uprawomocnienia się wyroku w sprawie dotyczącej legalności umowy kredytowej.

Spis treści

TSUE wydał w czwartek 15 czerwca ważną decyzję w sprawie osób, które wzięły kredyt we franku szwajcarskim oraz banków, które udzielały takich pożyczek. Według Trybunału, prawo Unii nie stoi na przeszkodzie temu, by w przypadku uznania umowy kredytu hipotecznego zawierającej nieuczciwe warunki za nieważną, konsumenci żądali od banku rekompensaty wykraczającej poza zwrot zapłaconych rat miesięcznych. „Prawo to stoi natomiast na przeszkodzie temu, by banki dochodziły podobnych roszczeń względem konsumentów” – dodał Trybunał. Wyrok TSUE będzie miał najprawdopodobniej szerokie konsekwencje, wykraczające poza relacje finansowe kredytobiorców i banków. A to jeszcze nie koniec walki kredytobiorców.

Kredytobiorcy najczęściej wygrywają

Po decyzji TSUE sektor bankowy może spodziewać się lawiny pozwów w sprawie wynagrodzeń od kapitału, który został przekazany przed kredytobiorcę bankowi na podstawie nieważnej umowy. Warunkiem możliwości wniesienia roszczenia przez frankowicza będzie zatem wygrana z bankiem przed krajowym sądem, który prawomocnie orzeknie, że bank zawarł umowę z naruszeniem prawa. Jak przypomina radca prawny Iwona Rzucidło, która dotychczas wygrała na rzecz swoich klientów 100 proc. podobnych spraw, frankowicze wnoszą do sądów pozwy z żądaniem ustalenia przez sąd, że umowa kredytu, którą zawarli, jest nieważna (nie istnieje) – a w konsekwencji domagają się zwrotu wszystkiego, co dotychczas zanieśli do banku, wykonując to nieistniejące zobowiązanie.

Rozliczenie tylko do wysokości kredytu

Dotychczas było tak, że po wyroku strony oddawały sobie to, co od siebie otrzymały, a więc rozliczenie odbywało się zwykle do wysokości kapitału kredytu. Oznaczało to, że kredytobiorca nie płacił bankowi żadnych odsetek od kredytu (rat odsetkowych) ani opłat okołokredytowych (otrzymywał zwrot tych już uiszczonych, np. prowizji za udzielenie kredytu czy ubezpieczeń), a dodatkowo uzyskiwał odsetki ustawowe za opóźnienie, którą są swego rodzaju wynagrodzeniem dla niego za czas czekania na wyrok sądu (przeciętnie za cały proces to od 120 000 zł do 250 000 zł). – To naturalna konsekwencja nieważnej umowy – mówi mec. Rzucidło. Po wyroku TSUE banki będą musiały liczyć się z dodatkowymi kosztami.

Finansiści chcieli ocalić cokolwiek

Spór przed TSUE, jak wyjaśnia mecenas Rzucidło, wziął się z tego, że banki nie chciały ponosić pełnych konsekwencji swojej nieuczciwości wobec klientów frankowych, stąd wymyśliły, że będą pozywać frankowiczów o tzw. wynagrodzenie od kredytobiorcy dla banku za korzystanie przez tych pierwszych z kapitału kredytu udostępnionego im przez bank przed laty. To miało ocalić, choć część finansów banków w związku z masowym stwierdzaniem nieważności umów frankowych, które oferowały, ale także miało być dobrym straszakiem na tych frankowiczów, którzy jeszcze nie zdecydowali się pójść do sądu. Po uwzględnieniu roszczenia banków korzyść frankowiczów z procesu przeciwko bankowi mogłaby być bowiem mniejsza.

– Jeżeli kredytobiorca zdecydował się na pozew przeciwko bankowi, to przez niektóre banki był niekiedy pozywany właśnie o uiszczenie takiego wynagrodzenia. Sprawy te toczyły się osobno od spraw frankowych z inicjatywy kredytobiorców i zwykle były zawieszane do czasu wyroku w sprawie z pozwu klienta banku albo do czasu wydania przez TSUE wyroku w tej kwestii – komentuje radca prawny Rzucidło.

Banki sięgną głębiej do skarbców

Jak tłumaczy ekspertka, jeden z sędziów, chcący uzyskać jednoznaczne stanowisko TSUE do stosowania w tego rodzaju przypadkach, postanowił wnieść pytanie prawne do Trybunału. – Pytanie zadano w sprawie C-520/21 i dotyczyło ono, w uproszczeniu, tego, czy po stwierdzeniu nieważności umowy kredytu przez sąd strony takiej umowy mogą domagać się od siebie czegoś więcej niż tylko to, co opisałam wyżej, w tym wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu – przypomina mec. Rzucidło.

– Trybunał poprosił o opinię Rzecznika Generalnego, który w całości odmówił bankom racji w ubieganiu się o cokolwiek więcej niż tylko kapitał kredytu, zaś co do frankowiczów dopuścił możliwość żądania przez nich jeszcze innych, dodatkowych świadczeń od banku, poza już i tak sporymi benefitami wynikającymi z korzystnego dla nich wyroku w takim kształcie – mówi mecenas.

Dziś TSUE podzielił zdanie Rzecznika. Banki będą musiały głębiej sięgnąć do skarbców. Ale to nie wszystkim się podoba.

UKNF: orzeczenie odbije się negatywnie na gospodarce

W komentarzu po wyroku TSUE Rzecznik Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego oświadczył, że orzeczenie Trybunału jest negatywne dla sektora bankowego i dla polskiej gospodarki.

– W ocenie UKNF rozstrzygnięcie TSUE sprzeciwia się zasadom proporcjonalności oraz równowagi pomiędzy ochroną wartości chronionych dyrektywą 93/13, a nadrzędnymi wartościami takimi jak stabilność i bezpieczeństwo systemu finansowego. Wykracza także poza to, czego może wymagać zasada skuteczności stosowana w odniesieniu do postanowień dyrektywy 93/13 – mówi Jacek Barszczewski, dyrektor Departamentu Komunikacji Społecznej UKNF, cytowany przez PAP.

Argument Trybunału w sprzeczności ze stanowiskiem polskiego nadzoru finansowego

Według Barszczewskiego, rozstrzygnięcie TSUE sprzeciwia się zasadom proporcjonalności oraz równowagi pomiędzy ochroną wartości chronionych dyrektywą 93/13, a nadrzędnymi wartościami takimi jak stabilność i bezpieczeństwo systemu finansowego. Wykracza także poza to, czego może wymagać zasada skuteczności stosowana w odniesieniu do postanowień dyrektywy 93/13". Takie stanowisko UKNF stoi jednak w sprzeczności z argumentacją TSUE, który uznał, że argument dotyczący stabilności rynków finansowych nie ma znaczenia w ramach wykładni regulacji unijnych mających na celu ochronę konsumentów.

Straty sektora mogą być jeszcze większe

Na dziś trudno oszacować straty, jakie może ponieść polski sektor bankowy, po miażdżącej decyzji Trybunału. Kluczowe w tej kwestii okażą się wyroki przed krajowymi sądami, które będą unieważniać albo potwierdzać legalność umów kredytowych zawartych we franku szwajcarskim między bankami a ich klientami. Wciąż do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia zawieszenia obowiązku spłaty kredytu do czasu uprawomocnienia się decyzji sądu. Jak przypomina radca prawny Iwona Rzucidło, chodzi o to, czy na czas procesu przeciwko bankowi należy zezwalać frankowiczowi na zaprzestanie spłacania rat kredytu.

– Zwykle spłacili oni już kapitał kredytu, więc dalsze spłaty w związku ze spodziewanym stwierdzeniem nieważności umowy kredytu nie mają sensu. Nie wszystkie sądy przyznają jednak taką możliwość, a więc jednoznaczne przesądzenie tej kwestii okazało się potrzebne – mówi mec. Rzucidło.

To zatem nie koniec batalii między kredytobiorcami a bankami.

Strefa Biznesu: ZBP o wyroku TSUE: Wyrok zawiera niezgodności

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Skrzywdzeni „frankowicze” będą mogli domagać się od banków opłaty za korzystanie z ich kapitału. Banki bez podobnego prawa do roszczeń - Strefa Biznesu

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki