Bezprawne karanie mandatami kierowców za przekroczenie prędkości po upływie ustawowego terminu - to jedno z uchybień, jakie stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli, sprawdzając działanie straży miejskich i gminnych korzystających z fotoradarów. Nieprawidłowości dotyczyły aż dwóch trzecich skontrolowanych instytucji.
STRAŻ MIEJSKA I GMINNA BEZPRAWNIE KARAŁA MANDATAMI
Pierwsze przenośne fotoradary pojawiły się na polskich drogach w 2003 r., a w 2010 roku było ich już ok. 300. Fotoradary straży miejskiej nazwane zostały przez kierowców "śmietnikami".
NIK wykryła, że strażnicy miejscy karali kierowców mandatami po upływie 30 dni od wykroczenia. Robili to bezprawnie, bo po 30 dniach powinni już kierować sprawę do sądu. Błąd brał się stąd, że funkcjonariusze obliczali ustawowy termin nie od daty ujawnienia wykroczenia, tylko od dnia ustalenia sprawcy wykroczenia. Takie właśnie praktyki stwierdzono w ponad 60 proc. skontrolowanych straży.
CZYTAJ TEŻ: Straż miejska karze, a sama łamie prawo
Tracił na takich praktykach budżet państwa, bo pieniądze z mandatów nałożonych przez strażników trafiały do kasy gminy, zaś w przypadku skierowania sprawy do sądu trafiałyby do budżetu państwa.
- Trzydzieści dni na wystawienie mandatu liczyliśmy nie od daty zrobienia zdjęcia, ale od daty ujawnienia wykroczenia, czyli odczytania zdjęcia przez funkcjonariuszy - tłumaczy Paweł Trojanowski, naczelnik wydziału kontroli ruchu drogowego łódzkiej straży.
W Tomaszowie Mazowieckim został skazany prawomocnym wyrokiem jeden ze strażników miejskich, który zajmował się wystawianiem mandatów. Prokuratura udowodniła mu 980 czynów zabronionych. Większość to wystawianie mandatów za wykroczenia po terminie. Proceder trwał 3 lata. Strażnik usłyszał wyrok 3 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 3,6 tys. zł grzywny i pięcioletni zakaz pracy na stanowiskach w straży miejskiej.
Choć szef straży miejskiej w Tomaszowie Mazowieckim zapewniał, że wystawianie mandatów po terminach i niezgodnie z rzeczywistym wykroczeniem dotyczy tylko tego jednego strażnika, kilka miesięcy później zarzuty usłyszało trzech kolejnych funkcjonariuszy. Piotrkowska prokuratura zarzuca im niedopełnienie obowiązków, przekraczanie uprawnień i poświadczanie nieprawdy. Śledztwo jest w toku. W 2010 r. piotrkowska straż miejska zarobiła na mandatach prawie 300 tys. zł, łódzka - prawie milion złotych.
CZYTAJ TEŻ: Rowerzysta skarży się na brutalność strażników miejskich
Z raportu NIK wynika też, że strażnicy miejscy przekraczali swoje uprawnienia, nakładając nielegalnie grzywny na właścicieli samochodów za nieujawnienie na żądanie strażnika osoby, której powierzyli pojazd w chwili popełnienia wykroczenia. W takich przypadkach straż odstępowała od ustalenia sprawcy wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar, nie występowała również do policji o jego ściganie.
Przyczynę nielegalnego nakładania grzywien na właścicieli samochodów kontrolerzy NIK upatrują nie tyle w nieznajomości przez strażników ich uprawnień, ale w dążeniu do łatwego uzyskania jak największych wpływów zwiększających dochody gminy. Świadczy o tym m.in. fakt, że samorządy w swoich planach budżetowych z góry zakładały wielomilionowe wpływy z mandatów.
NIK stwierdził, że straże gminne i miejskie mają dość duże uprawnienia do dbania o porządek publiczny, ale nadmiernie koncentrują swoje działania na wykroczeniach komunikacyjnych, co jednak nie wpływa na poprawę bezpieczeństwa na drogach. W ocenie NIK, działania funkcjonariuszy spowodowały utratę zaufania obywateli do administracji publicznej.
CZYTAJ TEŻ: Łódź: strażnicy dostaną paralizatory
Dariusz Grzybowski, komendant łódzkiej straży miejskiej, zapewnia, że w Łodzi każda kontrola odbywa się zgodnie z prawem.
- Strażnicy nie czyhają w krzakach, aby złapać kierowcę, który przekracza dozwoloną prędkość - podkreśla. - W Łodzi mamy tylko jeden fotoradar. W tym roku zmieniły się przepisy, kontrole możemy przeprowadzać tylko w oznakowanych miejscach. Od sierpnia ukaraliśmy ponad tysiąc osób.
NIK przyjrzał się mandatom z Daleszyc, Głuchołazów, Gru-dziądza, Kobylnicy, Krzymowa, Łagowa, Nowego Korczyna, Nysy, Pelplina, Kiszewa oraz Tarczyna. Według NIK, samorządy uzyskały nienależne korzyści. Izba oceniła, że w latach 2009-2010 straże gminne i miejskie w całym kraju nałożyły ok. miliona mandatów. Wysokość średniej grzywny to 300 zł, co daje kwotę ok. 300 mln zł, która nie wpłynęła do budżetu państwa.
ZOBACZ TEŻ; Garną się do straży miejskiej
Współpr. wola, kw
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?