Światowy Dzień Lwa w łódzkim zoo. W łódzkim zoo mieszkają lwy azjatyckie, zagrożone wyginięciem

Seniorką jest licząca już 18-letnia Tycia. Mieszka sama, nie spotyka się z pozostałymi lwami na wybiegu. Tycia, odrzucona przez matkę, została wychowana przez ludzi. Dlatego nie potrafi nawiązać prawidłowych relacji z przedstawicielami swojego gatunku. Nie dogadywała się z parą lwów, które mieszkały wcześniej w łódzkim zoo. Zrezygnowano więc z prób łączenia jej z nową parą - Shivą i Lokim. Za to gdy Tycia widzi ludzi, wydaje ciche pomruki, a współpraca z nią jest ułatwiona.

Para lwów - Shiva i Loki - to młode osobniki. Ona ma 7 lat, jej partner. Są nierozłączne, dzień i noc spędzają razem albo na wybiegu, albo w pomieszczeniu zamkniętym. Tylko jedzą osobno. Najczęściej można je zaobserwować polegujące w zaroślach na wybiegu, śpiące blisko siebie, wręcz wtulone. Prowadzą taki tryb życia, by wykorzystać jak najmniej energii. Widać, że młode lwy są zżyte, zgodne, nie wybuchają scysje czy kłótnie. A Loki często liże swą partnerkę.

- Łódzkie zoo słynęło z hodowli lwów azjatyckich. Mamy nadzieją, że znowu będziemy odnosić sukcesy, a Loki i Shiva doczekają się potomstwa - mówi Bartek Janiak, opiekun zwierząt drapieżnych w łódzkim ogrodzie.

By jednak prowadząc tak monotonny tryb życia, lwy nie zanudziły się, co kilka dni lwy opiekunowie dostarczają im nowe zabawki, liny, kartonowe pudełka, opony. Mają one urozmaicać czas, spędzany na wybiegu.

Lew zwany jest królem zwierząt, królem sawanny czy też królem dżungli, ale świat zwierząt może wkrótce stracić swego władcę. Populacja tych dużych ssaków maleje z roku na rok. Obecnie szacuje się, że na całym świecie zostało maksymalnie 25 tysięcy osobników. A lew azjatycki, którego przedstawicielami są Tycia, Loki i Shiva, zalicza się do gatunków krytycznie zagrożonych wyginięciem. Występuje tylko w Indiach Północnych i to w liczbie zaledwie kilkuset. Światowy Dzień Lwa ma zwrócić uwagę na to, że te piękne i ważne dla ekosystemu zwierzęta mogą wkrótce wyginąć.