Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szekspir wygina śmiało ciało. "Sen nocy (nie)letniej" w Teatrze Muzycznym [RECENZJA]

Łukasz Kaczyński
Disco-dance na scenie teatru publicznego? Pewnie. "Hej, ho, tak wiruje cały świat" śpiewa Lizander
Disco-dance na scenie teatru publicznego? Pewnie. "Hej, ho, tak wiruje cały świat" śpiewa Lizander Maciej Stanik
W Teatrze Muzycznym w Łodzi możemy przekonać się, że William Szekspir był ciekawym autorem bardzo współczesnych dialogów.

Żart, satyra i głębsze znaczenie. Nową premierą Teatr Muzyczny pokazał jak Szekspir pasuje do współczesnych czasów. Nie gryzie się z przebojami polskiej piosenki, nawet tymi przebrzmiałymi, ale sublimuje je, uwzniośla. Hit, który jest kopią hitów zachodnich to już nie tylko piosenka. To wehikuł do sentymentalnej podróży w przeszłość. A kwestie, jakimi mówią postaci "Snu nocy letniej" są na tyle sprawnie napisane, że pasują jako dialogi choćby i dla dwóch nabzdyczonych laluń, które krok dzieli od dania sobie po buzi. Cały Szekspir. Oczywiście nie ten prawdziwy, bo tego widz nie uświadczy. To Szekspir-pożywka dla teatru amatorskiego, który od dawna robi z nim śmieszne rzeczy. TM pokazał właśnie taki figiel, widowisko "Sen nocy (nie)letniej". Akcent na "nie" jest słuszny, bo większość rzeczy budzi tu sprzeciw widza nieco choć obytego z teatrem czy jakąś tam literaturą piękną.

Po co reżyserowi tego figla, Krzysztofowi Wawrzyniakowi, był Szekspir - poza dostarczeniem zrębów akcji i dialogów, w które nieco zaingerowano? Jako chwyt marketingowy? Do sugerowania na afiszu jakiejś gry z oryginałem? Nie ma jej tu. Relacje między światami realnym i fantastycznym, związki między postaciami, sprowadzone do przepychanek w barze i uciesznego bunga-bunga - wszystko jest płaskie jak spodek do kawy. Zapowiadanej satyry na "pozbawione misji media" jest tyle o ile. Dziennikarze są tłem, a szkodliwości Talent-Show, w kulisy którego upchnięto akcję "Snu..." nie udowodniono. Choć na ujęciach ze studia Magdalena Szuster celowo koślawi amerykański akcent i cudownie oddaje głupkowatą manierę prowadzących takie programy. Jej partner (Krzysztof Brzeziński) mówi już po polsku, ale z takim efektem, że Lasek Ateński zmienia się w Katyński.

Szekspir nie jest też potrzebny widzowi. Przykrywają go różnej maści piosenki. Posiekano nimi akcję, jej znaczenie skutecznie bagatelizując. Czasem piosenki i akcję łączy tylko temat, ale nie nastrój lub wymowa tekstu. Śpiewane "na serio" budzą niezamierzony komizm, jak np. "Do kołyski" Dżemu (gdy Puk usypia pary kochanków) i "Sen o Victorii" (gdy ich zeswata). Śpiewać na poważnie Dżem przy Szekspirze - to perwersja!

ZOBACZ TEŻ: Szekspir w pubie dla celebrytów. "Sen nocy (nie)letniej" w Teatrze Muzycznym [ZDJĘCIA]

To właśnie umiejętności wokalne, nie aktorskie, dominują u wykonawców wybranych z castingu. Da się ich słuchać i widać, że kierownik muzyczny Krzysztof Brzeziński pracował nad zestrojeniem ich głosów. Ale aktem odwagi jest łączenie w jednej piosence wykonawców różnych techniką, barwą i mocą: basu TM Pawła Erdmana (jako Demetriusz świetnie czuje scenę) i musicalowego, ale "wycofanego", broniącego się vis comica Michała Mielczarka (Lizander). Jeśli o środki aktorskie chodzi, to najwięcej jest tupania nóżką i prychania. Aktorzy suną po liniach prostych i do widzów, nie partnerów, mówią większość kwestii. Z pomysłów reżyserskich jest jeszcze nieśmiertelna mgła, której obłokami można wypełnić np. wolną przestrzeń sceny. Dlaczego? No bo jest wolna. Akcję uatrakcyjniają tancerki i tancerze Baletu TM, także w roli chippendales. Ale humor "Snu" to kanon kabaretu: krocza i pupy są chwytane, a męskie pachy obwąchiwane.

Królem drewnianego "aktorstwa" jest Karol Wolski (z kabaretu Rafała Kmity). Jako Tezeusz i Oberon musi nawet coś śpiewać i podrywać dojrzałe panie z widowni. Z Piszczały zrobiono radosnego geja. Adam Bytomski gra go tak grubo, że nieznośnie: popiskując, gnąc ciało i trzepocząc dłońmi. Obraz tego, czym widowisko (z pobocznego nurtu TM - "Off Północna") być mogło, daje próba sparodiowania szekspirowskiej konwencji w duchu Monty Pythona, czyli zamiana rzemieślników w uczestników Talent-Show, a także sceny kapitulacji reżysera-Kloca (Michał Łacheta) i duetu Chudziny (Jarosław Pałka) i Dziubka (Krzysztof Olejniczak), pokazującego sceniczne wizje tego ostatniego. I tyle.

Zbyt łatwo kopie się leżącego. Roczny budżet TM inni mają na realizację jednej premiery. Ale jeśli jest biednie, czy od razu musi być głupio i z krzywdą dla gustu widza? Dlaczego po niezłej realizacji musicalu "Jesus Christ Superstar" serwuje się nie sny, ale koszmary rewiowej wyobraźni? Obudź się z nich, Teatrze Muzyczny!

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki