Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła dla muzyków bez dotacji

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Pół setki uczniów szkoły Polskiego Instytutu Muzycznego nie mogło wznowić nauki. Jej dyrektor obwinia ministerstwo kultury. Resort - szkołę, ale zarzutów nie ujawnia.

Uczniowie Społecznej Szkoły Muzycznej II stopnia, od ponad trzech dekad działającej przy Polskim Instytucie Muzycznym (PIM), nie wznowili we wrześniu nauki. Szkoła przed wakacjami doczekała się dziewięciu nowych absolwentów, jednak blisko 50 uczniów młodszych klas nie może obecnie dążyć do zdobycia dyplomu ze swojego instrumentu. Czesław Michałowicz, dyrektor placówki, obwinia Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które do 2015 r. współfinansowało działalność szkoły (niepublicznej, ale mającej uprawnienia publicznej).

Dodatkowo resort domaga się od PIM zwrotu dotacji za okres od czerwca 2015 r., twierdząc, że wtedy wydał decyzję o cofnięciu dotacji (choć była ona przekazywana jeszcze przez kilka miesięcy).

Placówka PIM ma inny charakter niż państwowe szkoły muzyczne II stopnia, które do pierwszej klasy przyjmują zwykle nastolatków w wieku z końca podstawówki i gimnazjalnym.

- My mamy uczniów w wieku od 15 nawet do 47 lat. To często osoby kształcące się równolegle np. w liceach i na politechnice, ale chcące rozwijać także swoje talenty muzyczne. Najczęściej po naszej szkole wiążą przynajmniej część dalszego życia z muzyką: m.in. jako nauczyciele albo członkowie orkiestr. Wielu z naszych absolwentów studiuje na Akademii Muzycznej w Łodzi - mówi dyrektor Michałowicz.

Przed wakacjami zajęcia szkoły PIM odbywały się w pomieszczeniach wynajmowanych od państwowej szkoły muzycznej przy ul. Sosnowej 9 (sam Instytut ma kilka pokoi w części biurowca przy Piotrkowskiej 232). Bez dotacji nie stać już PIM na m.in. opłacanie tego wynajmu. Szkoła mogła działać dotąd także dzięki dobrej woli pedagogów (zajęcia z instrumentem kosztowały 25 zł godz., czyli 2 - 3 razy mniej niż stawki rynkowe). Dotacja resortu dla szkoły zmieniała się w zależności od tego, jak ją wyliczano (ok. 200 - 500 zł na ucznia, kilka razy mniej niż w przypadku szkół publicznych). - Resort podjął decyzję po kontrolach z 2015 r. Wizytatorzy zaglądali w papierki, a potem stwierdzili, że mamy niski poziom nauczania, choć nawet nie zajrzeli na lekcje - twierdzi Czesław Michałowicz.

W piątek ministerstwo kultury oświadczyło, że „kontrole wielokrotnie wskazywały na liczne zaniedbania i nieprawidłowości w Szkole”, a zalecenia pokontrolne nie były realizowane. Szczegółów brak. Resort przekazywał placówce 16 - 34 tys. zł miesięcznie. W najbliższy czwartek delegacja uczniów i ich rodzin wybiera się do siedziby resortu w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki