Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Powszechny w Łodzi wystawia bałkański dramat "Vladimir"

Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński
Po debiutanckiej, młodzieżowej „Stopklatce” w Teatrze Powszechnym, Kuba Zubrzycki wystawia na tej scenie bałkański dramat „Vladimir”.

Dwa lata. Tyle Kuba Zubrzycki nosił w głowie sztukę Matjaźa Zupančiča, na którego trafił interesując się nowym, postjugosłowiańskim dramatem. Teraz kończy nad nią pracę na Małej Scenie Teatru Powszechnego w Łodzi. Premiera odbędzie się w sobotę 6 lutego. Jak przyznaje reżyser, już po pierwszej lekturze „Vladimira” wiedział, że chce go zrealizować. To kameralny dramat rozgrywający się w mieszkaniu wśród czterech osób. Troje z nich to przyjaciele, bardzo młodzi ludzie, którzy tworzą swego rodzaju komunę określając jej zasady.

- Już po pierwszej lekturze sztuki widziałem siebie w każdej z postaci - przyznaje Zubrzycki.- W Aleszu, który momentami nie ma pojęcia, co zrobić ze swoim życiem. Wie, że jest na tyle dorosły, że musi zająć jakieś stanowisko, ale nie wie co i jak. Czuje się lichy, słaby. Widziałem siebie we Vladimirze, który ma pewne zasady, uważa, że świat jest albo dobry, albo zły. Jestem też Mikim, któremu wszystko przychodzi łatwo i idzie prosto przez życie, aż widzi, że coś podcina mu nogi.

Przyjaciele manifestują swą młodość i radość życia, ale odczuwany brak pieniędzy zmusza ich do wynajęcia pokoju. Jedyną osobą, która odpowiada na anons jest Vladimir, emerytowany ochroniarz. - Kompletnie nie pasuje do wizji świata, który reprezentują, ale wydaje im się kimś niesamowicie ciekawym. Jest to dla nich nowe doświadczenie - mówi Zubrzycki. - Tylko, że Vladimir wbija się między nich jak klin.

Dramat powstał w 1997 roku, a rok później zdobył Nagrodę im. Slavko Gruma, słoweńskiego dramatopisarza dla najlepszej krajowej sztuki teatralnej. Tłem „Vladimira” jest rozpad Jugosławii i bratobójcza, pełna wzajemnych okrucieństw, wojna między bałkańskimi narodami. Nie pojawia się jednak ona na scenie w sposób dosłowny. Akcja dzieje się na terenach byłej Jugosławii, ale bez wskazania konkretnego miejsca.

Uosobieniem i nosicielem przeszłości jest Vladimir - człowiek, którego ukształtował system ustanowiony przez Josipa Broz Tito, przywódcę Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Młodym wydaje się, że przed nimi całe życie. Vladimir ma świadomość, że nie może zacząć życia jeszcze raz. Dodatkowo ciągnie się za nim nie do końca jasna przeszłość. - On nie pasuje do nowego świata, nie potrafi się do niego przystosować. Jest w nim nostalgia za dawnym porządkiem - mówi Zubrzycki. - Ale jego działanie nie jest od początku ofensywne. Gdyby takie było, ten dramat nie byłby ciekawy.

Jednym z tematów sztuki jest manipulacja, której sprawcą staje się Vladimir. Ale, jak mówi reżyser, niektóre wątki sztuki są aktualne także w kontekście polskiej historii i tego, co się teraz dzieje z ludźmi: - Gdy źli stają się dobrzy, gdy pewne normy społeczne, które wczoraj nie były do zaakceptowania, dziś stają się czymś normalnym - mówi reżyser.

- To bardzo gęsty tekst. Napięcie emocjonalne między postaciami wymaga od nas dużej dyscypliny - przyznaje Michał Lacheta, dotąd oglądany w Łodzi w „Powszechnym” w „Szkole żon” i w „Śnie nocy (nie)letniej” w Teatrze Muzycznym.

- To mniej granie, a bardziej bycie - mówi o pracy na scenie obsadzony w roli Alesza Damian Kulec. - Nie mamy na swoich postaciach form. To są osoby z prawdziwymi emocjami, które nimi kierują. Nie grałem tak od studiów i bardzo mnie to kręci.

W roli Vladimira ujrzymy Artura Majewskiego, w roli Maszy-Katarzynę Grabowską.

Zobacz skrót najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia w skrócie
25 - 31 stycznia 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki