To miało być spełnienie marzeń Jacka Matuszewskiego, 34-letniego łodzianina. Pan Jacek od lat prowadzi firmę cateringową Pan Kanapka. W maju ubiegłego roku wynajął od łódzkiego magistratu 750-metrowy lokal przy ul. Pomorskiej 96, żeby poprowadzić restaurację. Stracił niemal całe oszczędności.
"W lokalu dopuszczamy prowadzenie działalności gastronomicznej" - napisano w ogłoszeniu. Urzędnicy zaznaczyli też, że w razie skarg mieszkańców na działalność, umowa będzie rozwiązana.
- Był to jedyny lokal na tablicy ogłoszeń, w którym można było prowadzić działalność gastronomiczną. Postanowiłem go wziąć - mówi pan Jacek.
Miesięczna stawka czynszu wyniosła 6,50 zł za mkw., co przy wielkim lokalu dało prawie 5 tys. zł plus VAT. Jednak łodzianin był pełen optymizmu. Po latach roznoszenia kanapek i dowożenia jedzenia na imprezy wreszcie miał mieć restaurację.
W pomieszczeniu kiedyś była słynna stołówka studencka "Eskulap", potem wprowadził się tam Instytut Archeologii. Aby dostosować lokal do współczesnych wymagań, konieczny był remont. A do jego wykonania zgoda wspólnoty na ingerencję w części wspólne.
- Jednak wspólnota nie wyraziła zgody na przełożenie kaloryferów i przebicie stropu przewodami kominowymi - mówi pan Jacek. - Wysuwali absurdalne argumenty przeciwko działalności: że nie będą mieli gdzie parkować, a goście będą hałasować - mówi. Potem okazało się też, że sam lokal ma za wąskie schody.
Dyskusja ze wspólnotą przeciągała się, tymczasem łodzianin wciąż płacił czynsz.
- W sumie wraz z projektem straciłem 100 tys. zł. To były moje wieloletnie oszczędności - mówi Jacek Matuszewski.
Do tego ma aż 35 tys. zł zaległości, których jego zdaniem płacić nie powinien. - Mam żal przede wszystkim do władz miasta, które tyle mówią o pomocy dla młodych przedsiębiorców - mówi.
Co na to władze miasta? Jak podkreśla Grzegorz Gawlik z łódzkiego magistratu, ogłoszenie o wolnym lokalu zawierało wystarczającą informację o stanowisku wspólnoty.
- Stan prawny lokalu i możliwości przeprowadzania w nim zmian, modernizacji i remontów były znane kontrahentom przed zawarciem umowy najmu - tłumaczy.
Dodatkowo pan Jacek otrzymał minimalną możliwą stawkę czynszu oraz dwumiesięczne zwolnienie z czynszu na kwotę 8,5 tys. zł. - Odbyło się wiele spotkań z zarządem wspólnoty i właścicielami lokali, których celem było uzyskanie zgody na wykonanie prac - mówi Gawlik. Magistrat złożył też wniosek do sądu o zgodę na wykonanie prac bez akceptacji wspólnoty.
- Nic nie stało na przeszkodzie, aby do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd najemca wykonał remont bez ingerencji w części wspólne i rozpoczął działalność - przekonuje Gawlik.
Postawy magistratu nie rozumie administrator budynku z firmy Dar Mar Nieruchomości. - Lokatorzy obawiali się nieprzyjemnych zapachów, hałasów i zajęcia miejsc parkingowych. Od lat byli przeciwni restauracji i magistrat musiał o tym wiedzieć - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?