Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Spale pochowano w sobotę dowódcę Wojsk Lądowych RP

Anna Gronczewska
Generał Tadeusz Buk został pochowany w sobotę na spalskim cmentarzu
Generał Tadeusz Buk został pochowany w sobotę na spalskim cmentarzu fot. Dariusz Śmigielski
Tysiące ludzi żegnało w Spale w sobotnie popołudnie gen. Tadeusza Buka, dowódcę Wojsk Lądowych. Wielu żałobników nie mogło powstrzymać łez. Kiedy trumnę składano do grobu, nad spalskim cmentarzem przeleciały cztery helikoptery z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim, którą współtworzył generał. Z jednego wysypano płatki róż.

W sobotnie, słoneczne popołudnie tysiące przyjaciół, żołnierzy i mieszkańców miejscowości w ciszy czekało na trumnę generała. Chcieli pożegnać człowieka, którego kochali i szanowali. Nie mieli szans, by wejść do niewielkiego kościoła Najświętszej Marii Panny.

Orszak pogrzebowy z trumną Tadeusza Buka wyruszył z jego domu. Trumnę umieszczono w karawanie zaprzężonym w cztery konie. W orszaku szli najbliżsi tragicznie zmarłego - żona Regina, dzieci: Wanda, Mariusz, Ela, ojciec, siostry: Jad-wiga i Danuta oraz brat Grzegorz. Szli też przyjaciele, znajomi, zwykli żołnierze i oficerowie, m.in. generałowie Roman Polko i Mieczysław Bieniek. Żołnierze prowadzili Nagira - ukochanego konia tragicznie zmarłego Tadeusza Buka. Wierzchowiec był osiodłany i okryty kirem. Miał przytroczoną szablę.

Mszę świętą pogrzebową w kaplicy polowej kościoła NMP Królowej Polski celebrował ks. biskup Henryk Tomasik, ordynariusz radomski. Homilię wygłosił ks. pułkownik Dariusz Kowalski, dziekan Wojsk Lądowych. Na ołtarzu ustawiono krzyż, który generał Tadeusza Buk przywiózł z Afganistanu.

Zrobiony został przez polskich żołnierzy z odłamków rozerwanych granatów.

- Głowę Chrystusa wykonano z kuli wyjętej z ciała rannego polskiego żołnierza. To relikwia, nasączona krwią naszych żołnierzy - mówił ks. pułkownik Dariusz Kowalski. Po mszy żałobnej krzyż złożono na trumnie z ciałem Tadeusza Buka.

- Nie tak miało być generale, kiedy umawialiśmy się na moją pierwszą wizytę u twojej rodziny w Spale - mówił nad trumną Tadeusza Buka minister obrony narodowej Bogdan Klich. Do Spały przyjechał razem z generałem Mieczysławem Stachowiakiem, p.o. obowiązki szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, prosto z warszawskich uroczystości żałobnych na placu Piłsudskiego. - Mój ból jest tym większy, że nie ma też innych, którzy razem z nami umawiali się na tę wizytę. Nie ma generałów Gągora, Kwiatkowskiego i Potasińskiego. Nie ma też samolotu, w którym ustalaliśmy, że spotkamy się w Spale... Jestem przekonany, że twój sędziwy ojciec, twoje rodzeństwo, twoja żona, twoje córki i twój syn mogą być dumni nie tylko z tego co zrobiłeś, ale z tego, jakim byłeś - mówił wzruszony Bogdan Klich.
Kilkadziesiąt metrów przed wjazdem lawety z trumną gen. Tadeusza Buka na cmentarz w Spale doszło do nieszczęśliwego wypadku. Jeden z żołnierzy, idących przy trumnie, potknął się i upadł. Dostał się pod koła lawety. Został przewieziony do szpitala.

Tadeusz Buk pośmiertnie został awansowany do stopnia generała broni i odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie na jego trumnie złożył generał Edward Gruszka, p.o. dowódca Wojsk Lądowych.

Podpułkownik Tomasz Szulejko, rzecznik prasowy dowództwa Wojsk Lądowych, mówiąc o generale Buku z trudem hamował łzy. Spędzali razem po 14 godzin na dobę. Ostatni raz widzieli się w piątek, kilka godzin przed tragedią. Gabinet generała został taki, jakim pozostawił go Tadeusz Buk. Nikt nie ma sił, by coś w nim zmienić.

- Zapamiętam go jako uśmiechniętego, pełnego energii człowieka - wspomina swego dowódcę podpułkownik Szulejko. - To był wspaniały człowiek, wybitny dowódca i doskonały żołnierz. To był po prostu nasz dowódca, wulkan energii, który nigdy nie wygasa.

Podpułkownik Szulejko wspominał, że generał cytował z pamięci Norwida, posługiwał się biegle angielskim i klasyczną łaciną. Znał podstawy greki. Mówiono o nim "Buk wojny". To była gra słów pokazująca jego charakter, osobowość, niezwykle charyzmatycznego dowódcę. Nie lubił tego określenia. Wiedział jednak, że bierze się z ogromnego szacunku dla jego dokonań.

Kiedy laweta armatnia, wioząca ciało generała, zbliżała się do spalskiego cmentarza, rozległo się rżenie Nagira. Tak na zawsze pożegnał swego pana...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki