Dwójka kandydatów zabiegała w kampanii o poparcie ze strony tzw. elektorów. Jest ich dwustu. To reprezentanci pracowników oraz studentów UŁ, wybrani we wcześniejszych głosowaniach. W środę elektorzy nie zbiorą się w wielkiej auli - jak przy okazji poprzednich elekcji - bo z uwagi na epidemię koronawirusa społeczność uczelni zdecydowała się na zdalną formę wyboru rektora.
Nie tylko za sprawą głosowania elektronicznego, elekcja 2020 w UŁ jest dość wyjątkowa. Przede wszystkim o drugą kadencję nie ubiega się prof. Antoni Różalski, obecny rektor. Zwykle szef uczelni, który w ciągu czterech lat kierowania szkołą wyższą nie popełnił jakiegoś ogromnego błędu, reelekcję ma w kieszeni. Ale prof. Antoni Różalski zapisze się w historii UŁ jako rektor jednokadencyjny za sprawą reformy akademickiej Jarosława Gowina, byłego wicepremiera i ministra nauki. Ten przeforsował obniżenie granicy wieku dla kandydata w wyborach z 70 lat do 67. Jedną z "ofiar" tego obniżenia jest obecny rektor UŁ (ur. w 1952 r.). W parlamencie zimą utkwił - i już się z niego nie wydostanie do podpisu prezydenta - projekt ustawy autorstwa posłów Koalicji Polskiej (PSL i Kukiz’15), który pozwoliłby na ubieganie się o reelekcje rektorom w sytuacji prof. Antoniego Różalskiego.