Najnowszy pełen mocy urzędnik, który będzie pobierał opłacaną z naszych podatków pensję, został rzucony na drażliwy front walki z nieczystością (niestety, nie tą związaną z nieetycznym postępowaniem, choć może taki właśnie wyjątkowo by się przydał). Konieczność namaszczenia pełnomocnika ds. czystości stała się oczywista, bowiem nawet magistrat dostrzegł (mogła się do tego przyczynić seria jasnych, przejrzystych, słonecznych dni), że w mieście są problemy z czystością. I wraz z dostrzeżeniem, a następnie powołaniem, od razu zrobiło się czyściej. Łodzianie musieli to już dostrzec, a jeśli jeszcze nie wiedzą, gdzie patrzeć, to zostanie im to wyjaśnione serią wystąpień pełnomocnika informującego o postępach. Najpierw może zostać przedstawiony raport, z którego będzie wynikać, jak wymagającego przedsięwzięcia podejmuje się nowy urzędnik i jak bardzo - bez wsparcia pełnomocnika - nie radzą sobie firmy sprzątające (bo przecież nie miasto), a następnie systematycznie będziemy informowani o ewolucji sukcesu. Nad tym, co było, spuści się zasłonę milczenia. Wśród niezliczonych wydziałów Urzędu Miasta Łodzi jest przecież i taki, który ma w swoich zadaniach dbanie o czystość, ale nie słychać o jego likwidacji z powodu, jak można rozumieć, niespełnienia oczekiwań, na rzecz jednego pełnomocnika z sekretarką (co mogłoby się niespodziewanie okazać wystarczającą koncepcją). Mozolna, codzienna praca jest męcząca, w dodatku promocyjnie mniej efektowna. A przedstawianie coraz to nowych dzielnych frontowców ma dopiero pełną moc.
Cóż, na rozmnażanie urzędniczej rzeszy łodzianie mogliby odpowiedzieć jednym - powołaniem własnego pełnomocnika ds. nie robienia ich tak często w bambuko...
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?