18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Kolumbii do Polski i z powrotem, czyli telenowela Nowickich

Anna Gronczewska
Anna Nowicka jest cenioną w Kolumbii aktorką
Anna Nowicka jest cenioną w Kolumbii aktorką archiwum prywatne
Po kilku latach pobytu w Polsce łodzianin Paweł Nowicki postanowił się spakować i znów wyjechać z żoną Anną do Kolumbii. W tym kraju Paweł jest cenionym scenarzystą telenowel, a Anna znaną aktorką.

Pierwszy raz wyjechali do Kolumbii na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Zostawili mieszkanie w Łodzi, znajomych, rodzinę i polecieli na drugą półkulę. Początki nie były łatwe, ale szybko zaczęli się urządzać w Bogocie, stolicy Kolumbii. Jeszcze dziś powracają wspomnienia wydarzeń, które sprawiły, że po raz pierwszy opuścili Łódź...

Paweł Nowicki jest łodzianinem. Wychował się przy ul. 10 Lutego, potem skończył IV LO i łódzką szkołę filmową. W filmówce poznał swoją żonę.

Anna pochodzi z Kalisza, do Łodzi przyjechała na studia. Kiedy Paweł, wtedy młody reżyser, wyjeżdżał do Słupska, gdzie przez dwa lata był dyrektorem tamtejszego teatru, potrzebował wysokiej aktorki. Namówił do wyjazdu Annę... Pojechała i potem razem wrócili do Łodzi. Zaczęli pracować w Teatrze Studyjnym. W 1983 roku Nowicki został dyrektorem. Teatr zaczyna odnosić sukcesy, nie narzeka na brak publiczności. Aż przychodzi rok 1989.

- Czas był heroiczny, zebrał się fajny zespół, robiliśmy coś nowego - wspomina Paweł Nowicki.

Kiedyś na jakimś spotkaniu usłyszał z ust ówczesnej wiceprezydent Łodzi, że nie ma wielkiego zaszczytu być aktorem lub dyrektorem Teatru Studyjnego...

- Jeśli tak twierdziła pani wiceprezydent, to ja postanowiłem zacząć robić coś innego - tłumaczy swoje ówczesne decyzje.

Wtedy wpadli na pomysł wyjazdu do Kolumbii. Na trochę, nie na zawsze. Nowicki poszedł do władz miasta poprosić o półroczny urlop. Tłumaczył, że chce wyjechać, zobaczyć coś nowego, ale zamierza wrócić. Urlopu nie dostał. To zadecydowało o wyjeździe na dłużej.

- Gdy po czterech miesiącach przyjechałem na chwilę do Polski, to Teatr Studyjny nadal nie miał jeszcze dyrektora - dodaje. - Mimo to mną nikt nie był już zainteresowany...

W marcu 1990 roku był znów w Kolumbii. Po paru miesiącach dojechała do niego żona z córeczką. Kasia miała wtedy 1,5 roku, zaczynała mówić.

Kolumbia była wyzwaniem. Nie znali języka, całkiem inny klimat niż w Polsce, całkiem inne zwyczaje. Ludzie sympatyczni, na każdym kroku witali się z nimi tak, jakby nie widzieli się całe lata.

Nowicki reżyserował sztuki w teatrze, razem z żoną uczyli młodych Kolumbijczyków aktorstwa, reżyserii. Paweł został doceniony - zaproponowano mu, by został dziekanem wydziału sztuk scenicznych Akademii Sztuk Pięknych w Bogocie.

- Ale przez pierwsze 4 lata po prostu biedowaliśmy - deklarują chórem. - Toczyliśmy wtedy ostrą walkę o przetrwanie.

Przełom nastąpił, gdy trafili do telewizji. Najpierw propozycję dostała Anna. Zagrała w kilku popularnych telenowelach kolumbijskich, a potem szybko stała się jedną z najbardziej znanych w tym kraju aktorek. Wystąpiła między innymi w "Candeli", "Sile władzy", "Złotym kwiecie", "Więźniach namiętności". Zwykle grała cudzoziemki. Była Niemką, Czeszką, Polką.

- Tam gra się zupełnie inaczej niż w Polsce - opowiada Anna Nowicka. - Kolumbijczycy mają inne usposobienie niż my. Są szalenie egzaltowani. Sposób grania przez aktorów jest konsekwencją egzaltacji narodu.

Gdy teraz ogląda swe ówczesne role, zwykle uśmiecha się. Ta przesadna gestykulacja bardzo jej, Polce, przeszkadza.

- Ale w Kolumbii nikomu by nie przyszło do głowy zarzucić mi przesadę. Tam wszyscy tak się właśnie zachowują - ocenia pani Anna. - Dużo gestykulują, dużo krzyczą...

Nowicki do telewizji trafił później niż żona. Pojawił się tam wtedy człowiek z zagranicy, który miał być głównym reżyserem i szukał asystenta. Chciał, żeby był cudzoziemcem. Dowiedział się, że istnieje Polak Nowicki. Spotkali się.

- Zapytał, ile chcę zarabiać - wspomina pan Paweł. - Podałem sumę, która mi wydawała się wielka. Szybko okazało się, że palnąłem głupstwo. Mogłem zażądać pięć razy tyle!

Telenowel sam zrobił kilka, przy kilku współpracował. Żona pierwszy raz zagrała u niego w "Złotym kwiecie". Dostała rolę Polki, Danuśki, antropologa, łowczyni przygód. Ta rola przyniosła jej ogromną popularność. W jednej scenie "Złotego kwiatu" pobiła w restauracji kilku facetów. Panie podchodziły potem do niej na ulicy i gratulowały. "Tak należy ich traktować!" - mówiły.
Danuśka była szalenie pozytywną postacią, a "Złoty kwiat" trochę bajkowym serialem. Pojawiała się zła kobieta, a w kontrze do niej Danuśka, która miała antidotum na zło, które ta pierwsza czyniła. Dzięki niej zakochana para mogła przezwyciężyć przeszkody i być razem.
W kolejnej roli grała Niemkę Lotti. Wcielała się teraz w złą kobietę. Lotti przyjechała do Kolumbii po śmierci męża i zamieszkała u teściowej. Była intrygantką, wykorzystywała ludzi finansowo, szantażowała psychicznie.

W "Candeli" grała prostytutkę Mimi, prowadzącą dom publiczny. No i znów kochała się w księdzu...

Nowicki tłumaczy, że w Ameryce Południowej telenowela funkcjonuje inaczej niż u nas. Tasiemce meksykańskie, wenezuelskie mają swój styl. W przypadku kolumbijskich, każda jest inna, inaczej też się je realizuje.

Telenowele, w których występowała Anna Nowicka i te, które reżyserował jej mąż, oglądało po 8 - 10 milionów ludzi.

- Kolumbia i Polska w jednej sprawie się nie różnią - twierdzi Nowicki. - Zarówno u nas, jak i tam tak zwani inteligentni ludzie nie lubią telenowel...

Reżyser opowiada, że w Kolumbii sukcesem staje się mniej więcej jedna telenowela na 8 nakręconych. Jeśli wyjdą więc dwie, to kolejnych 16 już nie... Duży sukces zdarza się rzadko. Sam był świadkiem dwóch - oglądalność sięgnęła wtedy 55 procent widowni.

- Gigantyczny sukces telenoweli paraliżuje kraj. Życie zamiera - tłumaczy. - Tak było z "Bogaci także płaczą". W Kolumbii, ale także w Hiszpanii, Rosji i Włoszech, gdy emitowano odcinki, wszyscy siedzieli przed telewizorem.

Jego największy sukces to telenowela "Więźniowie miłości". Miała 320 odcinków, choć standardowa nowela kończy się na 240. 2 stycznia, gdy w Kolumbii jest środek wakacji i nikogo nie ma w domu, jej oglądalność sięgała 42 procent.

Wtedy już żyło się im wspaniale. Pięknie i kolorowo przez cały rok. Pod koniec pobytu mieszkali w ekskluzywnej dzielnicy. Zamknięty teren, na którym stało 12 domów. Kolumbia nie jest jednak bezpiecznym krajem. Gdy wychodzi się na ulicę, czasami widzi się, jak okradają ludzi.

- Ostrzegano mnie, ale nie czułam lęku - przyznaje pani Anna. - Któregoś dnia, pod wieczór, podbiegło do mnie czterech mężczyzn. Przyłożyli mi nóż do gardła. Zaczęłam ich kopać, krzyczeć. Wystraszyli się i uciekli. Zabrali mi portfel i ślubną obrączkę.

Kasia, córka Nowickich, najszybciej z całej rodziny nauczyła się mówić po hiszpańsku.

- Musieliśmy włożyć dużo wysiłku, by nauczyć ją mówić po polsku, bo odrzucała ten język - twierdzi jej mama.

Kiedy po czterech latach Kasia pojechała do Polski, a potem wróciła do Kolumbii, zaczęła marzyć, by ulepić bałwana... Tęskniła za dziadkami.

Z Polski zaczęły napływać propozycje. Pierwszą, prawdziwą polską telenowelę "Adam i Ewa", pokazywaną w Polsacie, Nowicki chciał początkowo robić z Kolumbii. Zdjęcia rozpoczęli w marcu 2000 roku, a do Polski wrócili w lipcu.

Kilka lat przed powrotem do kraju wysłali list do władz Łodzi. Kasia miała pójść do szkoły i musieli zadecydować: zostać czy wracać? Zaoferowali swoje usługi. Nie otrzymali odpowiedzi.

Po powrocie do Polski zamieszkali już w Warszawie. Nowicki został producentem polsatowskiego "Samego życia". Napisał scenariusz "Pierwszej miłości", którą jeszcze dziś możemy oglądać w Polsacie. Ale...

- Nie mogłem przyzwyczaić się do polskiej atmosfery - tłumaczy motywy powrotu do Kolumbii Nowicki. - Do skrzywionych twarzy na ulicach, do tego, że każdy robi wszystko, żeby drugi się poczuł źle, do opluwania ludzi, którym - moim zdaniem - należy się szacunek i do wywyższania łajdaków. Do pretensji do całego świata, że się nam coś należy, bo jesteśmy wyjątkowi - wylicza.

W Bogocie mieszka razem z żoną Anną. Córka Katarzyna została w Polsce, studiuje w Warszawie.

O powrocie do kraju Nowiccy nie myślą.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki