Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrożone pierwszaki z gimnazjum. Jak się nie poprawią - do podstawówki

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Andrzej Banas / archiwum Polska Press
Nauczyciele wystawili już „zagrożenia”, czyli informację, że uczeń może nie zdać. Jeśli nie zda pierwszak z gimnazjum, wraca do podstawówki.

„Degradacje” do podstawówki to efekt rządowej reformy edukacji. Wygaszane gimnazja nie przeprowadziły tej wiosny naboru do nowych klas pierwszych, które ruszyłyby po wakacjach. W związku z tym obecne pierwszaki, jeśli nie uzyskają promocji, nie będą miały gdzie się podziać w swoich dotychczasowych placówkach - „spadną” więc do siódmej klasy zreformowanej i przedłużonej podstawówki. W styczniu, gdy po raz pierwszy „Dziennik Łódzki” zajął się tematem, Ministerstwo Edukacji Narodowej informowało, że w zeszłym roku szkolnym z pierwszej do drugiej klasy gimnazjum nie zdało 3 proc. uczniów. Gdyby ten wskaźnik się utrzymał, we wrześniu 2017 r. do podstawówek zostałoby relegowanych ponad 600 gimnazjalistów z naszego regionu. Czy tak się stanie?

- Mam kilku zagrożonych pierwszaków - przyznaje Jolanta Grala, dyrektor Gimnazjum nr 6 w Łodzi. Zapewne nie obędzie się bez organizacji egzaminów poprawkowych w sierpniu, aby ten kto może, uniknął powrotu do podstawówki.

**

Reforma edukacji. Łódź nie będzie miała nowej siatki szkół [ZDJĘCIA,FILM]

**

- Niestety, młodzież najczęściej nie uzyskuje promocji z powodu zbyt niskiej frekwencji. Zastanówmy się, czy nastolatek, „cofnięty” z gimnazjum będzie chętnie chodził do szkoły podstawowej, gdzie zgrana przez 6 lat klasa może go wytykać jako kogoś, kto sobie nie poradził wyżej... U nas taki uczeń trafiłby do dopiero tworzącej się grupy. Miałby łatwiej. A tak problemy z absencją się pogłębią - martwi się Jolanta Grala.

Reforma edukacji. Nawet milion na odprawy dla nauczycieli w Błaszkach

Pełna niepokoju jest także Mariola Zajdlic, dyrektor Gimnazjum nr 30 w Łodzi. - Temat nie jest powszechnie znany. Nawet rodzice części zagrożonych pierwszaków nie dowierzają, że ich dzieci mogą wrócić do podstawówki - opowiada Mariola Zajdlic. Część jednak dowierza, bo według dyrektorki, zagrożeń jest jakby trochę mniej niż przed rokiem.

- Ale nie wiem, czy to „zasługa” tej szkodliwej reformy, ponieważ perspektywa cofnięcia do podstawówki może też dodatkowo stresować słabszego ucznia - ocenia Mariola Zajdlic.

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki