Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawieszą prezesa Kwiatkowskiego? Komisja zajmie się prezesem NIK

Marcin Darda
Marcin Darda
Za tydzień sejmowa komisja zajmie się wnioskiem o uchylenie immunitetu Krzysztofowi Kwiatkowskiemu Uchylenie immunitetu nie pozbawi go funkcji, jednak PiS ma plan jak przejąć Izbę.

21 września wnioskiem o uchylenie immunitetu Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, zajmie się sejmowa Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Jej pozytywna rekomendacja, a później ewentualnie uchylenie mu immunitetu przez Sejm nie spowoduje, że prezes straci stanowisko. Jednak we władzach PiS zakiełkował plan, który być może umożliwi partii rządzącej przejęcie NIK-u.

Pod koniec sierpnia minął rok, od czasu gdy ujawniono, że katowicka Prokuratura Okręgowa chce postawić prezesowi NIK cztery zarzuty przekroczenia uprawnień, a konkretnie ustawienia konkursów na stanowiska urzędnicze i dyrektorskie: dwa w delegaturach (Łódź i Rzeszów) i dwa w centrali. Część opinii publicznej była w szoku, ponieważ na ślad (domniemanych, bo jeszcze nie udowodnionych) ustawianych konkursów prokuratorzy wpadli po zleceniu podsłuchiwania posła Jana Burego z PSL. Bury rozmawiał z prezesem NIK, stąd wiedza, która posłużyła do sformułowania wniosku o uchylenie immunitetu. To był szok także dlatego, że Bury był politykiem symbolizującym mroczne strony polskiej polityki, a Kwiatkowski wręcz odwrotnie, miał łatkę ostatniego sprawiedliwego, wręcz nadziei polskiej polityki, niektórzy widzieli w nim nawet prezydenta RP w przyszłości.

Prokuratura Krajowa wniosła o uchylenie immunitetu Krzysztofowi Kwiatkowskiemu

Tamten wniosek o uchylenie immunitetu jednak przepadł w Sejmie poprzedniej kadencji, nie było bowiem konkretnej ścieżki pozbawiania immunitetu prezesa NIK. Ba, Kwiatkowski nawet chciał się sam go zrzec, co nie przyniosło skutku z powodów, o których wyżej. Odsunął się nawet od bieżącego zarządzania Izbą, bo chciał szybkiego wyjaśnienia sprawy, ale jesienią wrócił do dawnej aktywności.

Tymczasem nowy Sejm, już z większością PiS znowelizował przepisy o uchylaniu immunitetów, a niedługo potem w czerwcu 2016 r. prokurator generalny złożył w Sejmie ponowny wniosek o uchylenie immunitetu Kwiatkowskiemu. W środę rozpatrzy go sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich. Jej pozytywna rekomendacja, a potem ewentualnie uchylenie mu immunitetu przez Sejm nie spowoduje, że prezes straci stanowisko. Uchylenie immunitetu sprawi, że prokuratorzy będą mogli Kwiatkowskiemu postawić zarzuty, jednak w żaden sposób nie straci on stanowiska, ponieważ, żeby tak się stało, musi zostać prawomocnie skazany przez sąd. Pojawiły się jednak nieoficjalne informacje, jak PiS chce ten problem obejść. Otóż kodeks karny daje prokuraturze możliwość wnioskowania o zawieszenie prezesa NIK w czynnościach służbowych w ramach środka zapobiegawczego.

Taki wniosek nie byłby czymś nadzwyczajnym, biorąc pod uwagę, że dziś prokuratorem generalnym jest minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. Gdyby tak się stało, to historia zatoczy koło w dość ironiczny sposób: to Kwiatkowski, dziś prezes NIK, był tym ministrem sprawiedliwości w pierwszym rządzie PO, który uniezależnił prokuraturę od rządu. Ale nowy Sejm z większością PiS tę ustawę zmienił i dziś znów minister sprawiedliwości jako prokurator generalny może ręcznie sterować śledczymi. Gdyby zaś Kwiatkowskiego zawieszono w czynnościach, Izbę przejąłby jeden z jego zastępców. Co dałoby to partii rządzącej, skoro tak czy siak nie może odwołać prezesa NIK? Otóż gdyby prezes został odsunięty, wówczas w Sejmie wystarczyłoby przepchnąć projekt dotyczący zmiany wiceprezesów NIK i wymienić tylko ten szczebel zarządzania Izbą, a wówczas nic już nie stanie na przeszkodzie, by tym wiceprezesem był już ktoś „swój”. „Rzeczpospolita” podała nawet nazwiska ewentualnych kandydatów do zarządzania Izbą, gdyby powiódł się scenariusz z zawieszeniem Krzysztofa Kwiatkowskiego. Padły nazwiska Jacka Sasina, posła PiS i byłego wojewody mazowieckiego oraz Mariusza Błaszczaka, ministra spraw wewnętrznych i administracji. Ten ostatni awansował ostatnio na wiceprezesa PiS, gdyby zatem ów scenariusz się ziścił, Błaszczak musiałby złożyć legitymację partyjną, tak jak w 2013 r. po wyborze na prezesa NIK zrobił to Kwiatkowski, do tamtej pory członek PO.

Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK, stracił prawo jazdy za zbyt szybką jazdę

Dawniejsza przynależność Kwiatkowskiego do PO powoduje zresztą pewien problem PiS. Otóż kilka raportów Izby zdruzgotało w pewnych aspektach drugi rząd Donalda Tuska. Argumenty są zatem takie, że jako prezes NIK wybrany przez większość PO - PSL , jest po prostu bardziej wiarygodny firmując raporty NIK krytykujące tzw. państwo Tuska, niż miałby to robić ktoś wybrany przez większość PiS. Druga sprawa, to fakt, że Kwiatkowski jeszcze jako senator, poseł i minister miał ze sporą część PiS dość niezłe relacje, bo wywodzi się z młodzieżówki Porozumienia Centrum.

PiS niekoniecznie w sensie politycznym i wizerunkowym musi skorzystać na próbie usunięcia Kwiatkowskiego z NIK. Portale społecznościowe pełne są pytań, dlaczego prokuratura nie interweniuje w sprawie nepotyzmu jaki jest udziałem działaczy PiS w rządowych synekurach i spółkach Skarbu Państwa, tylko „czepia się Kwiatkowskiego”. Dla prezesa NIK tak czy siak nie będzie to wymarzony dzień, ponieważ komisja zajmie się także wnioskiem o wyrażenie zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności za przekroczenie prędkości w lutym 2016. Prezes po Łodzi gnał 136 km. na godzinę.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 5 - 11 września 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki