Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostały godziny, a Orzeł Łódź nadal bez licencji. Klub znów traci pieniądze i niszczy swój wizerunek

Dariusz Kuczmera
Władze miasta robią wszystko, by Witold Skrzydlewski zrezygnował z prowadzenia Orła Łódź. Wtedy na torze będą wyścigi psów, jak mawiał Andrzej Grajewski (od lewej). Obaj panowie podczas żużlowej gali w hali Expo
Władze miasta robią wszystko, by Witold Skrzydlewski zrezygnował z prowadzenia Orła Łódź. Wtedy na torze będą wyścigi psów, jak mawiał Andrzej Grajewski (od lewej). Obaj panowie podczas żużlowej gali w hali Expo Krzysztof Szymczak
Jeśli do czwartku 13 grudnia, do godziny 14 Orzeł Łódź nie przestawi w Polskim Związku Motorowym umowy na wynajem stadionu żużlowego, przepadnie ostateczny termin na zdobycie licencji.

To rzeczywiście jest kuriozalna sytuacja, a nam najbardziej jest żal, że na takich działaniach władz miasta cierpi nasza reputacja. Do tej pory Orzeł był stawiany za wzór, a bycie kibicem żużla w Łodzi to był powód do dumy. Każdy nam zazdrościł. Władze Łodzi jednym ruchem, a właściwie bezruchem zniweczyły wszystkie dotychczasowe osiągnięcia klubu.

– Prowadziliśmy korespondencję z MAKiS-em i panią prezydent, ostrzegaliśmy, że do 29 listopada jest potrzebny dokument, że musimy użytkować obiekt przy ul. 6 Sierpnia – mówi prezes Orła Łódź Witold Skrzydlewski. – Nikt z nami nie chciał rozmawiać. 5 grudnia, a więc po terminie, MAKiS przesłał nam list intencyjny, w którym informuje, że jak kiedyś będzie zarządcą, to nam wynajmie obiekt. Twierdzenie, że obiekt nie został odebrany od wykonawcy, choć są wszystkie pozwolenia, to moim zdaniem jest gra po to, by wykonawca finansował utrzymanie stadionu przez całą zimę. Umowę na wynajem dla Orła można było przecież sporządzić z datą przejęcia obiektu przez MAKiS. Po raz pierwszy w historii naszego klubu nie dostaliśmy licencji. Mamy teraz ostateczny termin do 13 grudnia. My nie żądamy niczego innego od władz miasta, jak tylko takiej samej umowy na użytkowanie obiektu, jaką mają inne kluby.

– W sezonie 2018 dostaliśmy celową dotację 27 tys. zł na każdy mecz, ale musieliśmy wszystko sami przygotować – dodaje Witold Skrzydlewski. – Angażowaliśmy swoich ludzi, swój sprzęt, swoje paliwo, a dodatkowo zapłaciliśmy jeszcze około 53 tys. podatku VAT. Chcemy być tak samo traktowani jak kluby piłkarskie, siatkarskie, czy rugby. Mam powody sądzić, że władze się mszczą na nas za to, że ten obiekt został za tanio wybudowany, bo kosztował przecież 45 mln zł. Porównajmy z kosztami innych obiektów. Jeśli miasto nie podejmie z nami rozmów i nie przedstawi umowy, to stanie się to, co przewidywał Andrzej Grajewski, czyli wyścigi psów.

Przeraża bałagan i tony błota w środku toru, bo do dziś nie posprzątano obiektu po zawodach enduro. Kilka kursów traktorem nic nie dało, a na dodatek zniszczono jeszcze samą nawierzchnię toru. Masakra. Ten obiekt rzeczywiście nie ma gospodarza. MAKiS dostaje pieniądze za nic, nie wykazuje chęci opieki nad naszą wspólną własnością, za którą ja zapłaciłem, pan płacił i pani płaciła. Jak u Barei.

– Znów straciliśmy pieniądze, bo przecież 1 grudnia z udziałem zawodników mieliśmy rozpocząć akcję sprzedaży biletów na nowy sezon – dodaje Witold Skrzydlewski. – Odwołaliśmy kampanię. W ubiegłym sezonie dołożyliśmy 3,2 mln zł przez to, że nie było stadionu. W tym roku straty też już powstają. Może władze chcą, by ktoś inny został prezesem Orła Łódź. Nie będę klęczał przed urzędnikami, bo ja klęczę w kościele.

– My sami, naszym sprzętem, naszymi ludźmi podjęliśmy działania, by zabezpieczyć tor na zimę, bo inaczej nie nadawałby się do startów – mówił wiceprezes Marcin Ulacha.

Orzeł zlecił badania, ile stracił na wizerunku. – Gdy dowiemy się, jaka to kwota, będziemy żądać zadośćuczynienia od miasta – mówił Witold Skrzydlewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki