Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

900 bezdomnych w Łodzi. Najwięcej z nich nocuje w centrum i na Bałutach

Roman Czubiński, Joanna Barczykowska
Do bezdomnych w nocy z piątku na sobotę docierał specjalny autobus, w którym wydawano jedzenie
Do bezdomnych w nocy z piątku na sobotę docierał specjalny autobus, w którym wydawano jedzenie Jakub Pokora
Pracownicy łódzkiego MOPS postanowili policzyć bezdomnych. Chcieli sprawdzić skąd pochodzą, jakie mają wykształcenie i dlaczego zostali bez dachu nad głową. Po co? - By pomóc im w wyjściu z bezdomności - mówi Igor Mertyn, rzecznik MOPS.

- Chcemy stworzyć aktualną mapę łódzkiej bezdomności, by móc nieść pomoc w możliwie najefektywniejszy sposób. Chodzi np. o wyznaczenie nowej trasy autobusu dla bezdomnych, który zawozi ich do schronisk zimą - twierdzi Mertyn.

W piątek, przed najzimniejszą nocą w roku, do łódzkich schronisk dla bezdomnych zgłosiło się 500 osób. Podczas liczenia, poza schroniskami wolontariusze dotarli do kolejnych 400 osób. W większości są to osoby, które nie chcą pomocy i nawet nie chcą słuchać o spaniu w noclegowni.

- Odstrasza mnie towarzystwo i stan higieny - tłumaczy pan Adam, 36-latek, który do Łodzi przyjechał z Wielkopolski. - Łóżka są zarobaczone. Nie mam ubezpieczenia, więc gdzie się wyleczę, jeśli pogryzą mnie pluskwy - pyta bezdomny. Czasem przychodzi umyć się w schronisku na Nowych Sadach. Woli jednak mieszkać na dworcu z innymi bezdomnymi.

Okazuje się, że wielu z nich ma rodzinę, ale wstydzi się korzystać z pomocy krewnych. Pan Karol, absolwent technikum odzieżowego, był kiedyś szwaczem. Potem imał się różnych sposobów zarobku. W końcu wylądował na bruku. - Tak naprawdę jestem bezdomny już od 10 lat - mówi. - Długo ratowałem się pomieszkiwaniem u kolegów. Niestety, poumierali. Ostatni pogrzeb był w grudniu... Rodzice mieszkają pod Łodzią. Ale nie pojadę do nich. Są starzy, to ja powinienem im pomagać, nie na odwrót.

Pan Karol zamierza szukać pracy w "pośredniaku". Podobne deklaracje, wolontariuszom podczas liczenia, składało wielu kloszardów. Streetworkerzy, którzy na co dzień pracują z bezdomnymi do takich deklaracji podchodzą jednak bardzo ostrożnie.

- Wielu bezdomnych stara się mówić to, co rozmówcy chcą usłyszeć - podkreśla Paweł, wolontariusz z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. - Człowiekowi, który odzwyczaił się od normalnego rytmu życia i pracy, bardzo trudno do niego wrócić, dlatego nawet po zdobyciu posady niewielu udaje się ją utrzymać. Bezdomność niszczy nawyki sumienności i odpowiedzialności. Tym bardziej, jeśli nakładają się na nią nałogi.

Gdzie wolontariusze znaleźli najwięcej bezdomnych? W Śródmieściu i na Bałutach. Na Widzewie i Chojnach streetworkerzy nie spotkali żywej duszy spacerując po wskazanych na mapie miejscach przez kilka godzin. W kanałach na Teofilowie wolontariusze natknęli się tylko na ślady kloszardów. Żadnych osób w środku jednak nie było.

Bezdomni na nocleg najchętniej wybierają w Śródmieściu. Nocują w piwnicach, opuszczonych kamienicach, śmietnikach... Urządzają swoje legowiska w różny sposób. Ci, którzy śpią na klatkach schodowych, starają się nie zostawiać po sobie śladów. Ale w miejscach nieodwiedzanych przez przechodniów, jak pustostany i altanki działkowe, usiłują czasem stworzyć namiastkę domu. Można tam zobaczyć ściągnięte ze śmietników meble i kołdry, prowizoryczne piecyki.

Dokładny raport na temat łódzkiej bezdomności MOPS ma przygotować jeszcze w lutym. Kolejne liczenie ma się odbyć w wakacje.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki