Taki przebieg sprawy zupełnie mnie nie dziwi. Bo zaakceptowanych projektów, które zostały zmienione, było już kilka. Najsłynniejsza była tzw. afera doniczkowa, gdy już po głosowaniu władze miasta zdecydowały się zamiast planowanych piętnastu drzewek kupić 16, ale w drogich donicach.
Nie udało się też zrealizować śluz rowerowych. Już po głosowaniu okazało się, że w rozkopanym mieście będą stwarzać dodatkowe utrudnienia komunikacyjne. Ponoć mają powstać jeszcze w tym roku.
Już drugi rok z rzędu nie udaje się postawić w Łodzi roweru miejskiego. Procedury przetargowe przeciągają się z powodu zażartej walki prawnej potencjalnych wykonawców. Nie wiadomo, kiedy rower powstanie, szanse na wykonanie planu, czyli start od 1 maja, są coraz mniejsze.
W dającej się przewidzieć przyszłości nie powstaną też tablice wyświetlające czas odjazdu tramwajów na bałuckich przystankach. Kwota na jaką wycenili zadanie urzędnicy okazała się za niska, w dwóch przetargach jedyna chętna firma chciała dwa razy więcej.
Przejściowe problemy miały też inne projekty z budżetu, kilkanaście nieco się przeciągnęło...
Mam jednak nadzieję, że problemy z realizacją projektów nie zniechęcą łodzian do idei budżetu obywatelskiego. Gdy o sposobie wydawania publicznych pieniędzy decydują sami urzędnicy, bubli też jest wiele. A większość zadań z budżetu obywatelskiego jednak się udaje i wcale nie wychodzi najgorzej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
