Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Caracale zawaliła Platforma

Stanisław Sowa
Stanisław Sowa
Caracale zdychają powoli, ale systematycznie. 10 lutego mają zdechnąć definitywnie.

Tego dnia kończy się termin negocjacji offsetowych z Airbus Helicopters do kontraktu na 50 śmigłowców wielozadaniowych dla Wojska Polskiego. Kontraktu, którego największymi zwycięzcami miały być polska armia, która na gwałt potrzebuje nowoczesnych śmigłowców i Łódź. Nie będzie porozumienia w sprawie offsetu, to i nie będzie samego kontraktu, choć jego warunki ustalono już w zeszłym roku. Warto jednak w tym momencie przypomnieć, że PiS od początku był wrogiem Caracali i ich produkcji w Łodzi i to co robi teraz jest prostą konsekwencją obietnic wyborczych. Prawdziwym winowajcą, który zawalił kontrakt jest Platforma Obywatelska, która teraz płacze nad biedną Łodzią.

Ale po kolei. W kontrakcie na montaż Caracali dla Łodzi liczyły się dwie rzeczy. Z jednej strony chodziło o zapewnienie przyszłości Wojskowym Zakładom Lotniczym nr 1, które na razie remontują i modernizują poradzieckie śmigłowce, ale za kilkanaście lat nie będą już miały czego remontować. Linia montażowa nowoczesnych francuskich śmigłowców i nabycie kompetencji do ich obsługi i remontów, tchnęłyby nowe życie w WZL nr 1. Druga rzecz to inwestycje towarzyszące temu kontraktowi. Francuzi utworzyli już w Łodzi swoje biuro konstrukcyjne, a ich poddostawca, grupa Nimrod, zacznie niebawem produkować w Łodzi części do samolotu pasażerskiego Airbus A350, europejskiego konkurenta słynnego dreamlinera. Na to wszystko nakłada się współpraca Airbus Helicopters z Politechniką Łódzką i otwarcie na tej uczelni kierunku lotniczego. Nie da się jednak ukryć, że ekonomicznym rdzeniem całego projektu byłby zakup i montaż śmigłowców w Łodzi. Jeśli tego zabraknie, reszta wcześniej czy później, może za wyjątkiem współpracy z Politechniką Łódzką, może stanąć pod znakiem zapytania.

W tej sytuacji wyjątkowo głośno zabrzmiały słowa szefa MON Antoniego Macierewicza, zdeklarowanego wroga montażu Caracali w Łodzi, które wypowiedział w tym tygodniu w Lublinie: - Będziemy z Francuzami rozmawiać, aby jak najmniej boleśnie wycofać się z tego kontraktu i rozpisać nowy przetarg.

Wyjątkowo blado wypadł na tym tle list radnych PO w Łodzi Mateusza Walaska i Pawła Bliźniuka, którzy wystosowali list do łódzkich parlamentarzystów PiS w obronie inwestycji Airbus Helicopters. Łódzcy radni zwracają się do parlamentarzystów PiS „by podjęli wszelkie możliwe działania, by przekonać Pana Ministra, aby nie podejmował tej niekorzystnej dla Łodzi decyzji. (...) Wszyscy bowiem chcielibyśmy, aby za stwierdzeniem Pani Premier Beaty Szydło „Chcemy, by rozkwitała Łódź” stały nie tylko słowa, ale i czyny.” Otóż to. Wróćmy do czynów, ale innej pani premier - Ewy Kopacz. To właśnie ona i ówczesny minister obrony Tomasz Siemoniak, bazując na łódzkiej euforii wokół, wydawałoby się, przesądzonego kontraktu na Caracale, roztaczali wizje Wojskowej Wyżyny Lotniczej. Jej centrum miało być właśnie w Łodzi. Dlaczego w takim razie nie doprowadzili do podpisania kontraktu przed wyborami? Czy na przeszkodzie stanęła nieudolność negocjatorów, czy może jest coś, o czym nie wiemy? Wychodzi jednak na to, że dla Ewy Kopacz ważniejszy był propagandowy, wyborczy wydźwięk Wojskowej Wyżyny Lotniczej niż dopilnowanie kontraktu. Jest w tym gorzka logika: jak wygramy, to przecież i tak zajmiemy się Wyżyną Lotniczą, a jak nie, to już nie nasza sprawa.

Bądźmy sprawiedliwi - to nie jest tylko wina Ewy Kopacz. Platforma Obywatelska rządziła osiem lat. W tym czasie kilkakrotnie przekładano przetarg na śmigłowce wielozadaniowe dla Wojska Polskiego, odraczano terminy składania ofert. Pytanie, ile w tym „zasług” samego Donalda Tuska. To przecież on najpierw mówił o 26 śmigłowcach, później o 70, wreszcie wyszło, że 50. To oczywiste, że premierzy i szefowie rządzących partii nie muszą się znać na przetargach i potrzebach wojska. Ale biorą polityczną odpowiedzialność. Dziś ta odpowiedzialność przejawia się w infantylnym wskazywaniu na PiS: bo my chcieliśmy podpisać, a oni to nie chcą. Smutne, żeby nie powiedzieć żałosne. Paradoksalnie, sprawa przetargu jest jedną z nielicznych, w których Platforma posłuchała apeli, żeby nie podejmować w końcówce rządów żadnych decyzyji, które krępowałyby ręce nowego rządu.

Gdyby Platforma dopilnowała na czas przeprowadzenia przetargów i gdyby zakończył się on zwycięstwem Airbus Helicopters, być może dziś czekalibyśmy na wytoczenie pierwszego gotowego Caracala z łódzkiej hali montażowej. Dziś patrzymy bezsilnie jak wytaczają Łódź z hali, w której były nowoczesne technologie, miejsca pracy i rozwojowe perspektywy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki