Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Bartosiewicz: Ciągle próbuję stanąć na nogi [WYWIAD]

rozm. Anna Gronczewska
Edyta  Bartosiewicz jest kompozytorką, autorką tekstów, aranżerką i producentką większości swoich utworów. Jej albumy sprzedały się w łącznym nakładzie ponad miliona egzemplarzy. 16 piosenek dotarło do pierwszego miejsca Listy Przebojów Programu Trzeciego.Uczęszczała do XXXIII Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Warszawie. Trenowała siatkówkę i łyżwiarstwo szybkie. Po skończeniu liceum podjęła studia w SGH w Warszawie.
Edyta Bartosiewicz jest kompozytorką, autorką tekstów, aranżerką i producentką większości swoich utworów. Jej albumy sprzedały się w łącznym nakładzie ponad miliona egzemplarzy. 16 piosenek dotarło do pierwszego miejsca Listy Przebojów Programu Trzeciego.Uczęszczała do XXXIII Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Warszawie. Trenowała siatkówkę i łyżwiarstwo szybkie. Po skończeniu liceum podjęła studia w SGH w Warszawie. mat. promocyjne TVN
Mój powrót to pewnego rodzaju proces. Tu nie da się niczego ominąć ani przyspieszyć - mówi Edyta Bartosiewicz, która w Łodzi zaczyna trasę koncertową, promującą najnowszą płytę.

Długo kazała nam Pani czekać na swoją nową płytę...
Tak chyba po prostu musiało być. Powstawanie tej płyty miało swój rytm i niczego nie można było przyspieszyć. "Renovatio" to dla mnie to nie tylko piosenki, ale przede wszystkim zapis moich doświadczeń życiowych z tego okresu.

Opowiada Pani, że rodziła się ona dwanaście lat.
To wszystko, co przeszłam, było nie do przewidzenia. Chciałam wydać tę płytę w 2002 roku. Nie sądziłam, że jej historia potoczy się w tak zawiły sposób. Gdy teraz patrzę na to już z jakiegoś dystansu, wciąż nie mogę uwierzyć, że to wszystko się naprawdę wydarzyło. Najważniejsze jest jednak to, że udało mi się zakończyć ten projekt.

Tytuł nowej płyty "Renovatio" nie jest chyba przypadkowy?
Początkowo płyta miała się nazywać "Tam, dokąd zmierzasz", tak jak piosenka, zamykająca album. Wszystkie teksty miałam napisane już właściwie w 2002 roku. W 2011 roku postanowiłam zastąpić jedyny na płycie angielski tekst polskim. Poczułam, że jest to dobra okazja, by zawrzeć w nim swoje najświeższe przemyślenia. i refleksje. Zatytułowałam go "Renovatio", bo ewidentnie ma w sobie klimat rezurekcyjny.

11 kwietnia w Teatrze Wielkim w Łodzi, po wielu latach przerwy, zaczyna Pani swoją trasę koncertową. Na scenie zobaczymy odmienioną Edytę Bartosiewicz?
Chcemy, aby koncerty z "Love Renovatio" były bardzo energetyczne. Program jest skonstruowany tak, by przeprowadzić pewnego rodzaju dramaturgię zdarzeń. Moim marzeniem jest stworzenie takiego napięcia, które towarzyszy widzowi w trakcie oglądania dobrego spektaklu czy filmu. Na scenie towarzyszyć będą mi muzycy, z którymi na stałe współpracuję: Maciek Gładysz - gitara, Romuald Kunikowski - instrumenty klawiszowe, Michał Grott - bass oraz Radosław Owczarz - bębny. Wspomagać nas będzie sekcja dęta.

Pani fani na taką chwilę czekają długo. W Łodzi usłyszą piosenki tylko z nowej płyty czy także Pani wielkie przeboje?
Trasę "Love Renovatio" traktuję jako zamknięcie pewnego, a właściwie jedynego, jaki do tej pory był, etapu w moim życiu artystycznym. Zagramy zatem numery z wszystkich sześciu solowych płyt, ze szczególnym uwzględnieniem, jak sama nazwa trasy mówi, pierwszej solowej "Love" i ostatniej "Renovatio".

W jednej z nowych piosenek, zapowiadających płytę, śpiewa Pani: "Upaść, by wstać. Choć nie przestajesz się chwiać". Udało się Pani stanąć na nogi?
Mój powrót to pewnego rodzaju proces. Tu nie da się niczego ominąć ani przyspieszyć. Czuję się już nieźle, ale zdaję sobie sprawę, ile jeszcze pracy przede mną, bym całkowicie stanęła na nogi.

Przez te ostatnie lata przeżywała Pani wiele trudnych chwil?
Nie potrafię opowiedzieć o tym w kilku zdaniach. Mam tylko nadzieję, że najgorsze jest już za mną.

Czy nie jest tak, że te trudności Panią umocniły?
Losy człowieka są zagadką. Nigdy nie wiadomo, co jest mu tak naprawdę potrzebne, by mógł osiągnąć wewnętrzną moc i stabilizację. W moim przypadku najwyraźniej wszystko, co do tej pory przeszłam, miało swój sens i pomogło mi nawiązać kontakt ze sobą.

Przez wiele lat uprawiała Pani sport: siatkówkę, łyżwiarstwo szybkie. W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że gdyby nie sport, to może poległaby Pani szybciej. Dlaczego?
Nie poddaję się i walczę do końca. Bez tej determinacji ciężko by mi było pewnie wrócić na scenę.

Opowiada Pani dziś wprost, że straciła głos. Dla artysty, piosenkarza nie może być chyba dramatyczniejszej chwili...
Słyszałam o różnych przypadkach, gdy artysta z jakichś względów nie mógł śpiewać. Są to bardzo smutne historie, człowiek traci coś, co kocha, co jest jego pasją, wypełnia jego życie i sprawia, że czuje się szczęśliwy. Znam te wszystkie smutne uczucia i nigdy nie chciałabym już do tego wracać.

Kto Pani pomógł w tych ciężkich chwilach?
Miałam szczęście spotkać na swojej drodze ludzi, którzy bardzo mi pomogli. Bez nich pewnie trudno by mi było wrócić do zdrowia. Jedną z nich jest rehabilitant Maciej Piłatowicz. Dozgonnie będę mu wdzięczna za jego serce i troskę.

Mówi Pani, że dziś jest inną osobą, ma więcej zrozumienia dla świata...
Dzieje się tak pewnie dlatego, że zaszły we mnie duże zmiany. Dojrzałam. Patrzę na różne rzeczy z większym dystansem, a jednocześnie wzbiera we mnie jakaś niezwykła empatia do świata. Nie wiem, czy można to pogodzić, ale ja tak po prostu czuję.

Dziś świat nie jest tylko czarny i biały?
Zdecydowanie. Odkrycie szarości i jej różnych odcieni zajęło mi całe wieki.

Nie ma już tej zbuntowanej Edyty Bartosiewicz?
Nie ma we mnie już ślepego buntu, który wynikał z jakiegoś wewnętrznego rozdarcia i pogubienia. Nadal jednak potrafię w zdecydowany sposób wyrażać swoje opinie i nie godzić się na coś, co dla mnie jest nie do przyjęcia.

Pani fani pewnie nie uwierzą, ale w przyszłym roku kończy pani pięćdziesiąt lat. To taki czas na podsumowanie, artystyczny rachunek sumienia?
Sama w to czasami nie wierzę. Niczego nie planowałam, ale jak widać całe to moje podsumowanie artystyczne, o którym wspomniałam wcześniej, faktycznie zbiegnie się z tą okrągłą rocznicą.

Podobno nie czuła się Pani nigdy tak kobieco jak teraz?
To wynika z tego, o czym mówiłyśmy wcześniej, z tej zmiany wewnątrz. Czasu się nie oszuka i człowiek widzi, jak z roku na rok jego powłoka zewnętrzna ulega zniszczeniu. Dzięki Bogu, nie ona jedna decyduje o naszym szczęściu.

Wierzy Pani, że marzenia się spełniają?
Gdybym w to nie wierzyła, nie rozmawiałabym dziś z panią.

Czego pani życzyć?
Dużo sił i pogody ducha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki