Prezydent Komorowski proponuje rządowi budowę polskiej tarczy antyrakietowej. Co się za tym kryje?
Termin "tarcza" jest skrótem myślowym. Chodzi o to, by zapewnić polskiej armii zdolność do zwalczania zagrożenia rakietowego. To ważne, bo dziś nasze siły zbrojne nie mają wyspecjalizowanych w tym środków. Doświadczenie praktyczne pokazuje, że rakiety stają się podstawowym nośnikiem siły uderzeniowej w konfliktach zbrojnych. Dlatego pan prezydent chce, by jednym z trzech priorytetów modernizacji technicznej armii była budowa systemu obrony antyrakietowej.
Czym byłby taki system? To coś na kształt amerykańskiej tarczy?
To zupełnie coś innego. Amerykanie proponowali budowę stacjonarnej tarczy, ekranu, od którego odbijałyby się rakiety balistyczne długiego i średniego zasięgu lecące w kierunku USA. Polski system będzie przeznaczony do zwalczania zagrożeń, które mogą bezpośrednio dosięgnąć jednostki polskiego wojska w kraju, czy w czasie wykonywania misji. Służyć ma też do mobilnej obrony ważnych obiektów na terenie kraju.
Rozumiem, że to obrona przed rakietami taktycznymi?
W grę wchodzą rakiety pola walki, przeciwpancerne, przeciwlotnicze, wystrzeliwane z samolotów, tak zwane sterujące. Podczas gdy program amerykański jest nastawiony na niszczenie rakiet strategicznych dalekiego zasięgu, nasz ma na celu obronę przed rakietami taktycznymi i operacyjnymi krótkiego zasięgu. Ale obydwa elementy - amerykański i polski - będą częścią większego NATO-wskiego systemu obrony antyrakietowej, budowanego w Europie.
Za co mamy budować tę tarczę?
Realizacja tego projektu będzie ujęta w programie rozwoju sił zbrojnych w latach 2013-2020, który jest opracowywany zgodnie z procedurami NATO. Projekt byłby finansowany w ramach budżetu armii, na który idzie 1,95 proc. polskiego PKB. W ramach tych nakładów część pieniędzy powinna być przeznaczona na budowę ochrony antyrakietowej. Chodzi o to, aby w ramach tego budżetu zagwarantować na lata stabilne nakłady na program.
To ile miliardów wchodzi w grę? Czy żołnierze nie zostaną bez jedzenia w stołówkach...
Nie, nie ma takiej groźby. W perspektywie 10 lat chcemy corocznie przeznaczać na ten program przyrost budżetu MON wynikający ze wzrostu PKB. Ważne, żeby nasz system budować metodą modułową, sukcesywnie wprowadzać do naszej armii kolejne elementy, na przykład baterie rakiet, przeciwrakiet itd. W zależności od ilości modułów koszt może być różny, wiele też zależy od warunków zaproponowanych przez oferentów. W każdym razie budowę systemu można rozpocząć od 1-2 miliardów zł, za które powstanie pierwszy, podstawowy moduł.
Bronisław Komorowski mówi, że nie doceniliśmy ryzyka związanego ze zmianą prezydenta USA. Tarcza amerykańska to dla nas przeszłość?
To nie przeszłość, ona jest elementem systemu NATO, na powstaniu którego nam zależy, i którego polska tarcza też będzie częścią. Trudno go sobie wyobrazić bez wkładu amerykańskiego. Natomiast prezydent mówił o niedostatecznie skalkulowanym ryzyku, ponieważ stacjonowanie na naszym terytorium baz innego kraju niesie za sobą zarówno korzyści, jak i ryzyko. Decydenci zachłysnęli się korzyściami, zapominając o ryzyku politycznym, kosztach. W dodatku sama koncepcja amerykańska się zmieniała, co to ryzyko wzmacniało.
Większość osób zrozumiała tę wypowiedź w ten sposób: nie przewidzieliśmy, że nowy prezydent USA będzie miał inną wizję tarczy.
A czyja to wina? Przecież nie Amerykanów. To ich prawo zmienić koncepcję, każdy kraj troszczy się o swoje interesy narodowe. A my nie doszacowaliśmy tego ryzyka, nie powinniśmy takiego błędu w przyszłości popełniać, nie powinniśmy do takich zadań podchodzić tak powierzchownie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?