MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Inwestycje płyną do miast, które odrobiły swoją lekcję

Paweł Domarecki
Nasze realne szanse w konkurencji z innymi polskimi miastami w wyścigu po inwestorów nie są wcale takie małe, nawet w obliczu światowego kryzysu ekonomicznego. Ale żeby je wykorzystać, trzeba się pospieszyć i przede wszystkim wreszcie uporządkować sprawy, które samorządowi urzędnicy w Łodzi w ostatnich latach fatalnie wręcz zaniedbali.

Inwestycje w Łodzi to temat niebezpieczny. Tu szarej i neutralnej strefy nie ma. Albo ktoś uważa, że nasze miasto jest ziemią obiecaną dla wielkich, mniejszych i najmniejszych inwestorów - a wówczas dyskutować z nim trudno, albo - że marnujemy szanse, inni nas wyprzedzają i w ogóle nie jest z nowymi przedsiębiorstwami w Łodzi dobrze.

A dane są takie, jakie są. Jakie wielkie firmy, które tu przyszły i zostały, może wymienić przeciętny łodzianin? Założę się, że na pewno będą to BSH i Dell. No i jeszcze na dokładkę Indesit i Gillette. I parę innych, równie znamienitych. A pozostałe ikony wędrującego po zglobalizowanym świecie kapitału? Krajowe i zagraniczne? Na pewno jakieś u nas są, ale czy liczne i wiele? A przede wszystkim: czy aby one nam na naszą własną prośbę nie uciekają, jak niedawno IBM i jego 3 tys. miejsc pracy, o które nawet specjalnie nie mieliśmy się odwagi starać, bo gdzie nam dziś do tych, którzy je sobie zdobyli, czyli do Wrocławia?

Z jednej strony mamy doskonale prosperującą Łódzką Specjalną Strefę Ekonomiczną, już wypełnioną po brzegi, z drugiej kwitnące gminy podłódzkie, w których lokują swe zakłady najwięksi światowi potentaci różnych branż, a z trzeciej samą Łódź. Niespecjalnie, przyznajmy, obleganą przez międzynarodowy i krajowy kapitał.

Znów wrócę tu do przykładu (było o nim zresztą sporo w czasie naszej debaty) Wrocławia. Kiedy równo rok temu prosiłem tamtejszych urzędników o podanie mi listy tamtejszych odpowiedników Della, odpowiedź była zadziwiająca:

- Nie prowadzimy takiej statystyki.

- Jak to? - zapytałem zdumiony. - Nie wiecie nawet, kto z wielkich tego świata przyniósł do was swoje pieniądze?

- Owszem, tak ogólnie to wiemy, ale jest ich już tylu, że teraz liczymy jedynie takie fimy, na których nam obecnie zależy. Może inwestujące tylko kilka-kilkanaście milionów euro, ale w dziedziny przyszłościowe : wiodące nasze miasto w XXI stulecie, czyli mówiąc krótko biotechnologie, nanotechnologie, centra badawcze i informatyczne, itd.

Tak czy inaczej sprawdziłem to. Takich nowych inwestorów, wielkich jak Dell, jest we Wrocławiu i wokół niego ponad dwudziestu. Takich z ponadmiliardowymi wydatkami kilku, zaś kilkunastomilionowców aż kilkudziesięciu. Do wyboru, do koloru.

I tak sobie pomyślałem, czego, poza dobrym zarządzaniem miastem, nie mamy, jeżeli oni idą tam, a nie tu. Zebrałem nawet wszystkie pojawiające się w moich licznych rozmowach postulaty inwestorów i przy okazji prezentowania Państwu debaty o łódzkich inwestycjach, obecnie je na tych łamach wyliczę. A jest ich całkiem sporo.
Po pierwsze: plany zagospodarowania przestrzennego. Jaki procent Łodzi je ma? 3-4 procent. A bez nich trudno planować z sukcesem inwestycje i komasować pod nie miejskie grunty. To prawie niemożliwe.

I o tym właśnie problemie bardzo wiele mówili dyskutanci podczas zorganizowanej przez nas wespół z Projektem Łódź debaty. Władze Łodzi najzwyczajniej do dziś nie rozwiązały tego problemu. Nie były w stanie. A inne miasta i owszem.

Po drugie: dostęp do kadr technicznych. Jaki jest, pisaliśmy w pierwszym Forum Łódź. Przez zaniedbania władz samorządowych jest z tym u nas fatalnie. I na problem tej kadry, a raczej jej braku, także zwracali uwagę nasi paneliści.

Po trzecie: infrastruktura miejska a także pozamiejska, służąca inwestycjom. System komunikacyjny, transportowy, łączności, w tym najnowocześniejszej, optoelektronicznej pod szerokopasmowe łącza światłowodowe, służące dostępowi do światowej sieci. Owszem, robi się tu co nieco, ale nadal za mało.

Po czwarte: co widać od dawna, ale szczególnie rażąco wychodzi to na jaw w ostatnich miesiącach: nasze miasto nie jest wcale takie przejrzyste i przyjazne, jak by się to mogło wydawać i jak chcą nam to udowadniać miejscy urzędnicy. A że biznes widzi to szczególnie silnie, to niestety, wydaje się, że inwestorzy głosują za taką tezą nogami. Idąc do Aleksandrowa, Konstantynowa, czy jeszcze gdzieś, znacznie dalej od Łodzi.

I w końcu, ale nie na końcu, współpraca przemysłu i biznesu z uczelniami wyższymi. Jest z tym coraz lepiej, ale jeszcze nie całkiem tak, jak być powinno. Słowem, materiał do odrobienia Łódź ma tu spory. A czasu coraz mniej. W naszej debacie mówiliśmy i o tym. Czy zdążymy? Dyskutanci byli pełni obaw. Urzędnicy miejscy prezentują oczywiście urzędów y optymizm, ale już pozostali uczestnicy naszej dyskusji, no i rzecz jasna jej słuchacze, wprost, albo w sposób zawoalowany wskazywali jednak na liczne łódzkie niedociągnięcia i bariery, bez których sforsowania nie będziemy mogli walczyć o inwestycje na równych prawach z pozostałymi polskimi miastami. A więc dystans między nami i nimi zamiast maleć, będzie rósł.

I jeszcze jeden problem, o którym podczas debaty nie mówiono zbyt wiele, a który jest równie dla miasta ważny. Inwestycje tysięcy małych i zupełnie małych lokalnych firm i firemek. To one tworzą gospodarczą tkankę najpotężniejszych światowych gospodarek, to nimi stoi siła Tokio, Berlina, Warszawy, Wrocławia, no i w domyśle Łodzi.

Czym do wykładania pieniędzy tu, a nie tuż za rogatkami, zachęcają ich właścicieli miejskie władze? Jak czynią ich funkcjonowanie łatwiejszym? Skoro inwestycje infrastrukturalne pozostawiają w mieście i jego otoczeniu tak wiele do życzenia? Tu nie da się nikogo przekonać choćby najdroższą promocją.
Musimy się więc w Łodzi spieszyć. Ale czy mamy inne wyjście? W tym numerze Forum Łódź odpowiadamy jasno: nie mamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki