5/8
Chce Pan powiedzieć, że jeśli wulgaryzm staje się symbolem...
fot. Fot. Grzegorz Galasinski

Chce Pan powiedzieć, że jeśli wulgaryzm staje się symbolem manifestacji politycznej, to jego publiczne używanie jest usprawiedliwione?

Nie, absolutnie nie. Ja akurat jestem zwolennikiem używania wszędzie gdzie się da zasady decorum, czyli zasady stosowności, dopasowania środków stylistycznych do sytuacji, do tekstu, do okoliczności. Jeżeli publicznie, w wywiadach używam wulgaryzmów, to tylko na zasadzie cytatu. Ta zasada stosowności jest coraz częściej pogwałcana, bo często się zdarza, że w mediach społecznościowych jakaś znana postać polityczna, aktor czy postać świata kultury, jak pisarz Jakub Żulczyk, któremu prokuratura wytacza proces za nazwanie Andrzeja Dudę debilem...
CZYTAJ DALEJ >>>

6/8
...debil to sformułowanie czysto medyczne....
fot. Pawel Lacheta/ Polska Press/ Express Ilustrowany

...debil to sformułowanie czysto medyczne.

Medyczne, ale w języku zleksykalizowane jako obelga. Chodzi mi o to, że pewnych określeń uznawanych powszechnie za wulgarne w dyskursie publicznym nie powinno się używać i koniec. Zostawmy wulgaryzmy tam, gdzie ich miejsce: pod sklepem osiedlowym czy pod budką z piwem, wśród osób chamskich i wulgarnych, czyli zostawmy je w komunikacji nieoficjalnej, gdzie jest ich miejsce. Radzę jednak się specjalnie nie obrażać, jeśli ktoś nagra, a potem upubliczni znaną postać, jak ostatnio pokazały się nagrania prezesa Orlenu Daniela Obajtka, który klnie jak szewc, choć były to rozmowy prywatne. Ale w życiu publicznym, również w manifestowaniu swoich poglądów politycznych, dla wulgarnego słownictwa nie powinno być akceptacji. Ja tę ekspresję nawet rozumiem, ale jej nie przyjmuję. Z czego ten napływ wulgaryzmów wynika? Wynika ze specyfiki funkcjonowania mediów społecznościowych, które skłaniają ludzi do zacierania granicy między tym, co prywatne, a tym co publiczne.
CZYTAJ DALEJ >>>

7/8
Czyli nie doceniamy faktycznego wpływu mediów...

Czyli nie doceniamy faktycznego wpływu mediów społecznościowych na rzeczywistość. Jak ktoś siarczyście zaklnie, to spłycane jest to na zasadzie: „przecież to było tylko na Twitterze, albo Facebooku”, tak, jakby nie zostało wypowiedziane naprawdę

Tak. Raz przez zacieranie granicy między tym co prywatne, a tym co publiczne, a dwa ze względu na pewne wrażenie intymności tej komunikacji. Zwłaszcza jeśli chodzi o Twittera ma się często wrażenie, że to jest komunikacja grupowa, tymczasem de facto jest to komunikacja publiczna, a nawet więcej: to jest komunikacja masowa, choć zawsze zależy to od stopnia rozpoznawalności osoby, która na Twitterze coś pisze. Politykom zdarza się często zagalopować właśnie dlatego, że komunikują się za pomocą Twittera. Bo to jest proste, nawet instynktowne. Sięgnąć dziś po smartfona i napisać parę słów to jest podstawowa czynność, a wszędzie tam gdzie działamy instynktownie, mechanicznie i traktujemy to jako czynność podstawową, wtedy wkrada się tam nasza prywatność, nasza potoczność, szczerość i właśnie wulgarność, jeśli jesteśmy na co dzień wulgarni, bo nie wszyscy oczywiście są. I przy tym traktujemy social media jako element komunikacji grupowej czy nawet w jakiejś mierze zamkniętej, a przecież nie zawsze tak jest. Niektórzy, zwłaszcza politycy na Twitterze, ostrych sformułowań i kontrowersyjnych tez, używają celowo, po pierwsze dlatego, żeby wstrząsnąć i zyskać rozgłos, po drugie dlatego, że taki polityk przez część odbiorców może zostać uznany jako „szczery, swój chłop”. Rzeczywiście nie wszyscy odbierają media społecznościowe poważnie, bo i informacji tam umieszczanych bardzo wielu nie uważa za miarodajne.
CZYTAJ DALEJ >>>

8/8
Tyle, że social media raczej zyskują użytkowników niż ich...

Tyle, że social media raczej zyskują użytkowników niż ich tracą, także dzieci, a przecież te serwisy nie blokują wpisów wulgarnych i raczej nie będą ich blokować

Dzieci też klną, choć oczywiście nie wszystkie, a czy klną na koloniach czy w internecie, to jest zupełnie inna sprawa. Social media to kanał komunikacji czy pas transmisyjny – powtórzę – zacierający granicę sfery prywatnej z publiczną. Nie da się zatrzymać tej fali wulgaryzmów płynących w social media, ale ważne jest co my możemy: pan jako dziennikarz czy ja, jako wykładowca. My możemy starać się na własnych swoich poletkach zatrzymywać ten proces zacierania się sfery prywatnej z publiczną, nie pozwalać na to, by wulgarne wyrażenia pojawiały się w naszych publikacjach czy na naszych wykładach, mogą to robić także wszystkie osoby publiczne. Natomiast to czym żyje ulica i czym żyją social media, jest naturalnym mechanizmem, który jest nie do zatrzymania, ale można go ignorować. Co tak naprawdę pozwala wygaszać pewne mechanizmy, akcje czy sformułowania? Pomijanie ich, ignorowanie. Teraz o tym dyskutujemy, ale dlatego, że nastąpiła eskalacja i trzeba to wyjaśnić. Media społecznościowe są kształtowane przez potoczność i zacieranie granic, ale pilnujmy po prostu, by tego zacierania w tych przekazach, które rzeczywiście są oficjalne. To jedyna i najprostsza konkluzja.

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczPrzejdź na i.pl

Polecamy

Pomyłka dilerki narkotykowej: policjantów wzięła za klientów!

Pomyłka dilerki narkotykowej: policjantów wzięła za klientów!

Deszcz nie pada w Łodzi od kilkunastu dni. Czy miastu zagraża susza?

Deszcz nie pada w Łodzi od kilkunastu dni. Czy miastu zagraża susza?

To się stało! Legia, legła w Sieradzu. Szaleństwo na stadionie.Warta-Legia II 1:0 FOT

To się stało! Legia, legła w Sieradzu. Szaleństwo na stadionie.Warta-Legia II 1:0 FOT

Zobacz również

Pomyłka dilerki narkotykowej: policjantów wzięła za klientów!

Pomyłka dilerki narkotykowej: policjantów wzięła za klientów!

Nowi wiceprezydenci Łodzi powołani. Dlaczego nominowano ich tak późno? ZDJĘCIA/FILM

GORĄCY TEMAT
Nowi wiceprezydenci Łodzi powołani. Dlaczego nominowano ich tak późno? ZDJĘCIA/FILM