Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Bobrowska: dobro i powodzenie Łodzi były dla niej zawsze największą wartością

Anna Gronczewska
Krystyna Bobrowska przez wiele lat była prezesem Towarzystwa Przyjaciół Łodzi
Krystyna Bobrowska przez wiele lat była prezesem Towarzystwa Przyjaciół Łodzi Grzegorz Gałasiński
Zmarła Krystyna Bobrowska. Wielka miłośniczka Łodzi, tradycji naszego miasta, łódzkiej kultury. Wiele lat była prezesem Towarzystwa Przyjaciół Łodzi. Miasto straciło przyjaciółkę...

Można powiedzieć, że miłość do Łodzi miała we krwi. Była łodzianką od pokoleń. Jej babcia, Łucja z domu Czeszko, pochodziła ze zubożałej rodziny ziemiańskiej. Już z mężem Józefem Osmulskim zamieszkała w Łodzi. Tu przyszła na świat mama pani Krystyny, Helena. Była najmłodsza z piątki rodzeństwa.

- Z opowieści rodzinnych wiem, że z narodzinami babci wiązała się ciekawa historia- opowiadała nam Anna Bobrowska-Ekiert, córka pani Krystyny. - Prababcia była już kobietą po czterdziestce, gdy spotkała Cygankę, a ta wywróżyła jej, że najukochańsze dziecko się jej dopiero urodzi. Potem prababcia myślała, że przechodzi klimakterium, a okazało się, że jest w ciąży z babcią Heleną.

Helena Osmulska urodziła się w 1904 roku. Szybko straciła matkę, która umarła mając 51 lat. Jej wychowaniem zajęła się najstarsza siostra, Jadwiga.

Helena Osmulska skończyła dobre łódzkie gimnazjum Cecylii Waszczyńskiej. Była piękną kobietą, która dożyła sędziwego wieku. Zmarła w 1996 roku. Ślicznie śpiewała sopranem, m.in w kościelnym chórze kościoła św. Anny w Łodzi. Słuchał jej przychodzący na msze święte Tadeusz Ulatowski.

- Babunia wyśpiewała sobie męża - wspominała nam jej wnuczka Anna. - Ale chyba dziadek mieszkał blisko babci. Opowiadała, że jeździli razem do szkoły. Dziadek miał się śmiać z jej beretu z pomponem.

Helena i Tadeusz wzięli ślub w 1923 roku. Rok później urodziła się im córka Krystyna, a trzy lata po niej Halina. Przed wojną pracowali w którymś z łódzkich banków, gdzie byli urzędnikami. Babcia Helena miała wielkie zdolności handlowe. Odziedziczyła je po swoim ojcu, Józefie.

Rodzina Ulatowskich mieszkała najpierw na ul. Napiórkowskiego, a stamtąd przeniosła się na osiedle Montwiłła-Mireckiego. Pani Krystyna chodziła stamtąd pieszo do szkoły podstawowej numer 12 przy ul. Nawrot. Jeszcze przed wojną rodzina Ulatowskich przeprowadzilła się do mieszkania przy ul. Sienkiewicza 59.

Zanim wybuchła wojna, pani Krystyna rozpoczęła naukę w gimnazjum im. Sczanieckiej. Latem 1939 roku razem z mamą i siostrą były na letnisku w Grotnikach. Ojciec Tadeusz został zmobilizowany.

- Dziadkowie zdawali sobie sprawę, że zbliżała się wojna- opowiadała nam przed laty Anna Bobrowska-Ekiert. - Postanowili wywieźć do Grotnik wszystkie cenniejsze rzeczy. Nie przewidzieli, że znajdująca się przy torach kolejowych prowadzących do Kutna podłódzka miejscowość letniskowa zostanie zbombardowana, a na Łódź nie spadnie prawie żadna bomba. Tym sposobem rodzina straciła wszystko. Babunia Helena z mamą i ciocią Haliną pieszo, bez niczego, wróciły do Łodzi, do pustego mieszkania przy ulicy Sienkiewicza.

Tymczasem Tadeusz Ulatowski razem z wojskiem dotarł do Rumuńskiej granicy. Nie zdecydował się na ucieczkę z kraju, nie chciał zostawić rodziny. Podczas wojennej wędrówki opiekował się kolegą chorym na suchoty.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Gdy dziadek wrócił do domu, okazało się, że choruje na gruźlicę - mówi pani Anna.

Na początku 1940 roku Niemcy wysiedlili Ulatowskich z mieszkania przy ul. Sienkiewicza. Znaleźli się w obozie przy ul. Łąkowej. Tak jak wielu innych łodzian, zostali wywiezieni z Łodzi. Potem przedostali się do Warszawy, gdzie mieli znajomych i krewnych. Pani Krystyna uczyła się w gimnazjum im. Królowej Jadwigi, gdzie w 1941 roku zdała tak zwaną małą maturę. Potem zaczęła się uczyć w liceum handlowym.

Latem 1942 roku Ulatowscy wyjechali na letnisko do Świdra. Przyjechał tam też młody, przystojny lekarz Władysław Bobrowski. Był on kolegą Romana Nowackiego, wuja pani Krystyny. Poznali się dzięki sportowi. Władysław Bobrowski był koszykarzem. W Świdrze miał poznać kuzynki Romana, ewentualne kandydatki na żonę. Nikt nie brał pod uwagę pani Krystyny, która była o dziewięć lat młodsza od lekarza i miała dopiero 17 lat. Ale to właśnie w niej zakochał się Władysław Bobrowski. Ze ślubem musieli poczekać rok. Pani Krystyna była za młoda, poza tym czekała ją matura. Zdała ją w lipcu 1943 roku, a 29 sierpnia wzięła ślub z Władysławem.

Władysław i Krystyna Bobrowscy dostali po ślubie mieszkanie w Warszawie, przy ul. Orlej. Latem 1944 roku, będąca już w ciąży z Anną, Krystyna wyjechała na letnisko do Zalesia.

- Mama i dziadkowie nauczeni doświadczeniem z września 1939 roku wszystkie cenne rzeczy zostawili w Warszawie- przypomina Anna Bobrowska-Ekiert. - I znowu stracili wszystko!

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, babcia Helena była w stolicy. Po wielu perypetiach dostała się do rodziny w Zalesiu. Zabrała ze sobą Krystynę Bobrowską. Tam znalazł ich Władysław, który pracował jako lekarz w powstańczym szpitalu. Wcześniej dotarła do Zalesia wiadomość, że został rozstrzelany przez Niemców z innymi pracownikami szpitala. Potem okazało się to nieprawdą. Władysław cudem ocalał.

Na początku 1945 roku rodzina Bobrowskich przyjechała do Łodzi. Zamieszkali w kamienicy przy ul. Sienkiewicza 59. Na świecie była już ich córka Anna, która urodziła się 11 października 1944 roku, dwa lata po niej na świat przyszedł Krzysztof. Po latach Anna została scenografem, a Krzysztof realizatorem filmowym. Dziś mieszka w Chicago.

Władysław został znanym łódzkim chirurgiem naczyniowym. Pracował w szpitalu Świętej Rodziny, potem wojskowym. Operował żylaki wielu łodzianom. Babcia Helena utworzyła sklep z elegancką damską konfekcją i tekstyliami. Krystyna zajmowała się domem. Ale to mama namówiła ją, by rozpoczęła studia na polonistyce Uniwersytetu Łódzkiego. Anna miała już wtedy 12 lat, a Krzysztof - 10.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Ryszard Czubaczyński, wieloletni dyrektor Muzeum Miasta Łodzi, studiował razem z Krystyną Bobrowską, choć był od niej 12 lat młodszy. Zapamiętał ją jako bardzo dobrą, miłą koleżankę.

- Zapraszała nas do swojego mieszkania - opowiada. - Na te spotkania przychodzili znani łódzcy aktorzy. Godzinami rozmawialiśmy o sztuce. Dzięki Krystynie oglądaliśmy najwybitniejsze spektakle wystawiane w łódzkich teatrach.

Po skończeniu studiów rozpoczęła pracę w dziale literackim Teatru Nowego. Opowiadała, że zadecydował o tym przypadek. W antykwariacie w al. Schillera spotkał Jana Koprowskiego i Kazimierza Dejmka. Dejmek powiedział, by przyszła do niego do pracy.

Potem pani Krystyna pracowała w Teatrze im. Jaracza, Wytwórni Filmów Oświatowych, a już jako emerytka w Teatrze Muzycznym. Przez wiele lat była prezesem Towarzystwa Przyjaciół Łodzi, z czasem została jego honorowym prezesem.

Krystyna Wawrzkiewicz pracowała wiele lat w Muzeum Miasta Łodzi. Naprzeciwko jej pokoju znajdowała się siedziba Towarzystwa Przyjaciół Łodzi.

- Pani Krystyna była niesamowicie zaangażowana w sprawy Łodzi, kultury, sztuki - wspomina. - I to takiej szeroko rozumianej kultury, od muzeów po teatr. To między innymi dzięki niej zorganizowano akcję ratującą zabytki na łódzkim Cmentarzu Starym. Zawsze pamiętała o imieninach, świętach. Pojawiała się wtedy w naszym pokoju z kwiatkiem, drobnym upominkiem.

Dom państwa Bobrowskich przy ul. Tkackiej był domem otwartym. Pani Krystyna lubiła organizować przyjęcia. Często bywał na nich Wojciech Młynarski ze swoją ówczesną żoną Adrianą Godlewską, z którymi państwo Bobrowscy byli zaprzyjaźnieni.

Ryszard Czubaczyński podkreśla, że dla Krystyny Bobrowskiej najważniejsze było dobro Łodzi. Pamięta, że w pokoju który zajmowało Towarzystwo Przyjaciół Łodzi, miał być urządzony gabinet Jana Karskiego. Towarzystwo musiało zmienić siedzibę.

- Krystyna przyjęła to z wielkim zrozumieniem - dodaje pan Ryszard.

Krystyna Bobrowska zmarła 29 kwietnia. Miała 90 lat. Jej pogrzeb odbył się w piątek, na Cmentarzu Starym przy ul. Ogrodowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki