Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

LEKARZ RADZI: Co właściwie oznacza „bycie sobą”? Porady psychoterapeuty

Patrycja Wacławska
Patrycja Wacławska
Rafał Pniewski, psychiatra i psychoterapeuta
Rafał Pniewski, psychiatra i psychoterapeuta Piotr Urban
Co to właściwie znaczy, być sobą. Być sobą czyli robić wszystko, co tylko wpadnie do głowy? Być tym, kim się chce być, dążyć do jakiegoś ideału? Ostatnio psycholog powiedział mi, że mogę w gabinecie być sobą. Tylko, że nie można czasem być sobą, bo jeśli mam ochotę zrobić sobie krzywdę albo czymś rzucić, to raczej nie mogę tego zrobić. Może trzeba spytać siebie, co to jest to „sobą". Czy to jest ktoś, kim byliśmy, czy to jest ktoś, kim nawet nie wiemy, że będziemy, czy to jest to co chcemy zmienić? Może to wszystko na raz i chodzi o to, żeby nadać temu jakiś kierunek?

Już w momencie, kiedy zadajemy sobie pytanie, co to znaczy „być sobą”, odnosimy się do samych siebie. Czyli jakieś „ja”, z którego wynika „bycie sobą”, istnieje. Wiemy to, bo tak czujemy, ale już na prośbę o powiedzenie czegoś o sobie albo opisanie siebie niekoniecznie jest nam łatwo odpowiedzieć. Swoją drogą, „być sobą” to raczej propozycja, żeby zachowywać się swobodnie, a nie polecenie, żeby zdefiniować siebie. Co więcej sama próba uczynienia tego może usztywnić albo zapędzić w kozi róg, i ze swobody – nici.

Skoro jednak pytanie padło, to oczywiście można postarać się na nie odpowiedzieć. Nasze „ja” kształtuje się począwszy od doznań cielesnych. Najpierw czujemy, słyszymy, widzimy, ale jeszcze nie wiemy czym są te wszystkie wrażenia, faktury i dźwięki. Stopniowo uczymy się tego, że to, czym czujemy, to nasze własne ciało, uszy, oczy, węch i smak, i że jest ono indywidualne, własne i różne od tego, co na zewnątrz. Inaczej mówiąc, żeby zaistniało pojęcie „ja”, musi pojawić się jakieś „ty” albo „ on”, „ona”, „oni” i tak dalej. Po drugie wszystko, co w sobie mamy jest nasze, nawet jeżeli za tym nie przepadamy. I nie wszystko, w co chcielibyśmy być wyposażeni jest nam dane i nie zostaje nam nic innego, jak się z tym pogodzić.

ZOBACZ!

Z jednej strony są to nasze wrodzone popędy (to one odpowiadają za to, że można mieć ochotę czymś rzucić), z drugiej nasze ambicje i wyobrażenia o sobie, zazwyczaj idealizowane, bo jest czymś bardzo ludzkim pragnąć mieć dobre zdanie o sobie. Obie te funkcje są nam potrzebne i są częściami „bycia sobą”, ale za najbardziej podstawowe „ja” można uznać siebie zdolnego do myślenia zarówno o rzeczywistości zewnętrznej, jak i o świecie wewnętrznym, z jego wszystkimi pragnieniami i konfliktami. Ta część naszego „ja” odpowiada za negocjacje między wzbudzającymi się popędowymi impulsami i koniecznością dostosowania się do otoczenia, zarządza naszym zachowaniem i je koordynuje i rozwija się przez całe życie. Po trzecie nasze „ja” to zarówno to, kim byliśmy kiedyś, to, kim jesteśmy teraz jak i to, kim będziemy w przyszłości, w kolejnych etapach życia różni, a jednocześnie cały czas ci sami. Świadomość ciągłości własnego życia to jeden z fundamentów poczucia tożsamości.

Istnieje jeszcze wiele innych sposobów opisywania siebie albo „bycia sobą”, w różnych kontekstach i z różnych perspektyw. Są to obszary badań psychologicznych, społecznych, biologicznych i wielu innych. I wszystkie są i ważne i interesujące, ale gdyby ktoś zapytał mnie w gabinecie, czy ma robić coś specjalnego, żeby być sobą, odpowiedziałbym bardzo zwyczajnie, że nie, nie ma takiej potrzeby, wystarczy pozwolić sobie na swobodę i uruchomić życzliwe zaciekawienie, a reszta wyłoni się prędzej czy później sama.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki