Miesiąc po wywiadzie do sklepów Dawida B. w całym kraju wkroczyli pracownicy Sanepidu w asyście policji. Zabezpieczono towar, który się w nich znajdował, a wejścia do nich zaplombowano. Dzień później król dopalaczy w blasku fleszy, zerwał plomby zabezpieczające wejście do jego placówki przy ul. 6 sierpnia i wszedł do środka. W tym samym blasku nieco później tego samego, z tego samego sklepu, skutego wyprowadzili go policjanci. Do aresztów trafiło również 45 innych osób, które mimo zakazu chciały kontynuować sprzedaż dopalaczy.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę „w prawo", lub skorzystaj z niej na klawiaturze komputera.
Koniec z dopalaczami! Czas na... napoje energetyczne!
Na początku stycznia 2011 roku, o Dawidzie B. znów zrobiło się głośno. Król dopalaczy, wówczas już praktycznie bez majątku. Na kilka godzin przed rozpoczęciem zmagań w zakopiańskim Pucharze Świata w skokach narciarskich, zwołał on konferencję prasową, której poinformował o swoim nowym pomyśle na biznes. Chciał wprowadzić na rynek napoje energetyczne. Dochód z ich sprzedaży miał trafiać do specjalnej akademii, która miała wspierać aktywną młodzież. Dawid B. ujawnił wówczas, że pierwszym obdarowanym miał być 23-letni skoczek narciarski Łukasz Rutkowski, który na dobry początek dostał... kilka tysięcy puszek trunku.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę „w prawo", lub skorzystaj z niej na klawiaturze komputera.
Król serwuje wątróbkę
Kolejne medialne doniesienia o Dawidzie B. pojawiły się dopiero 2012 roku. Wtedy złapaliśmy byłego już wówczas biznesmena na serwowaniu wątróbki w jednym z lokali w centrum Torunia. Nieoficjalnie było wiadomo, że był współwłaścicielem jadłodajni. Luksusowe porsche zamienił na kilkuletnią skodę.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę „w prawo", lub skorzystaj z niej na klawiaturze komputera.
Król testował "towar" na pracownikach?
W 2015 roku do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Dawidowi B. i jego współpracownikom, którzy handlowali niebezpiecznymi dla zdrowia substancjami.
Dla króla dopalaczy pracowali dwaj "chemicy", którzy odpowiadali m.in. za skład produktów. Są to Piotr P. i Ireneusz C. Obaj usłyszeli zarzuty, że ustalali skład chemiczny dopalaczy i je produkowali, przez co sprowadzili niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia 35 osób. Wśród nich trzej amatorzy używek - Norbert W., Krzysztof K. i Tomasz K. - zostali narażeni na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. Natomiast Łukaszowi K. zarzucono, że wbrew decyzji głównego inspektora sanitarnego wprowadził do obrotu wyroby podobne do produktu Tajfun, mogące zagrozić zdrowiu lub życiu.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę „w prawo", lub skorzystaj z niej na klawiaturze komputera.