Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie mają factor X

Joanna Barczykowska
Gabrysia ze sceną chce związać swoje zawodowe życie.
Gabrysia ze sceną chce związać swoje zawodowe życie. TVN/archiwum prywatne
Gabrysia i Wojtek pokazali w muzycznym show, że można spełniać marzenia i zrobić karierę w każdym wieku. Gabriela Mycielska ma 33 lata, po studium hotelarskim pracowała trochę w branży turystycznej, była sprzedawczynią i nianią. 48-letni Wojtek Strzelecki też robił różne rzeczy w życiu, choć skończył pedagogikę, jest śpiewakiem operowym w łódzkim Teatrze Wielkim.

Dwójka łodzian podbiła serca widzów i jury nowego programu "X Factor", który wstrząsnął sceną muzyczną na całym świecie. Format programu powstał w Wielkiej Brytanii, ale tak się spodobał, że kolejne edycje powstały w innych krajach. Teraz jury szuka gwiazdy wśród polskich talentów.
- Polski rynek jest bardzo wymagający. Trzeba mieć w sobie to coś, żeby móc się przebić. Szukamy bardzo oryginalnej osobowości - mówi "Dziennikowi Łódzkiemu" Maja Sablewska, juror programu "X Factor" i menedżer gwiazd. - Jestem tu po to, żeby nie przeoczyć żadnego talentu.

Nie potrzebuję kowbojek
Gabrysia zgłosiła się na casting programu, bo chciała pokazać córce, że można spełniać marzenia, a Polakom udowodnić, że muzyka country da się lubić. Kiedy miała zaśpiewać na scenie przed milionową widownią, zaparło jej dech w piersiach, ale kamera pokochała ją od razu, podobnie jak publiczność. Ale czy to był jej pierwszy raz?

- Nie. Na scenie śpiewam od siedmiu lat, ale dopiero w zeszłym roku pokazałam się na naprawdę wielkiej imprezie. Zagraliśmy na Festiwalu Muzyki Country w Mrągowie. Jestem wokalistką w zespole country "Fajerwerk", w którym grają sami łodzianie. Ale wcześniej koncertowaliśmy głównie w małych klubach w Polsce. Dopiero występ w TVN sprawił, że zrobiło się wokół mnie bardzo dużo szumu. Sama jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Dostałam tak wielką energię, która motywuje mnie do dalszego działania - mówi Gabriela Mycielska, 33-letnia łodzianka.

Kiedy stanęła na scenie "X Factory", podzieliła jury.
- Gabriela nie miała predyspozycji na gwiazdę. Nie chodziło tu o repertuar country, ale bardziej o jej umiejętności wokalne - mówi Maja Sablewska, jurorka i menedżer gwiazd. - Nie znaczy to jednak, że nie podobał mi się jej występ. Potem wielokrotnie jeszcze rozmawiałyśmy i usłyszała ode mnie wiele ciepłych słów.

Gabriela się nie złamała. Zaśpiewała kolejną piosenkę, którą utwierdziła jury, że zasługuje na wielką szansę.

- Jestem osobą, która się nie poddaje tak łatwo. Dlatego też z pełną świadomością wybrałam utwór country, wiedząc, że mogę być trochę niezrozumiana. Śpiewam tę muzykę od wielu lat, ale nie zawsze jej słuchałam. Zostałam wokalistką zespołu country trochę ze względu na moje warunki wokalne, ale zaczęłam zagłębiać się w ten gatunek. To naprawdę fantastyczna muzyka, bardzo radosna, rodzinna, ciepła, ale też ciekawa. Chciałam pokazać Polakom, że przy muzyce country z powodzeniem można spędzać sobotnie popołudnie - mówi Mycielska.

Country dobre na sobotę
Gabriela na scenę zabrała tylko uśmiech. Nie było skórzanych kowbojek, zamszowego kapelusza czy jeansowej sukienki.

- Nie chciałam przenosić tu amerykańskiego folkloru. W country nie chodzi o prostą stylizację, ale o energię, jaką niesie ze sobą ta muzyka - mówi Mycielska.

Wiele amerykańskich artystek wywodzi się z muzyki country, a potem z powodzeniem odnalazły się w innych gatunkach muzycznych. - Dla mnie najlepszym przykładem jest Shania Twain, która była wokalistką country, a potem stała się gwiazdą pop. Może pójdę w tym kierunku - mówi Mycielska. Gabriela pierwszy krążek ma już za sobą. - Pierwszą płytę nagraliśmy dwa lata temu, ale nie miała dużego wzięcia. Album jest zatytułowany "Winien jesteś ty" i można na nim znaleźć naprawdę kilka ciekawych utworów. To nasze autorskie aranżacje - mówi Gabriela.
Mała Julka to mój skarb
Choć muzyka jest jej życiem, pierwsze i najważniejsze miejsce w jej sercu zawsze będzie miała siedmioletnia Julka, córka Gabrysi. To ona namawiała mamę do występu w programie "X Factor", to ona pojechała z nią na castingi i ona trzymała mocno kciuki za sceną. Kiedy Gabriela popłakała się na scenie po decyzji jury, Julka nie wytrzymała i wbiegła do mamy na scenę. Mała dziewczynka skruszyła serca największych twardzieli. Czesław Mozil miał łzy w oczach.

- Moja córka ma wspaniały głos. Nagrałyśmy już razem jedną piosenkę - "Balladę farmerską". Można jej posłuchać na You Tube i na My Space. Julka chodzi do szkoły muzycznej i mam nadzieję, że kiedyś będzie śpiewała na profesjonalnej scenie. Zawsze staram się jej jednak powtarzać, że oprócz talentu i marzeń trzeba też ciężko pracować - uważa Gabriela.

Prosto z desek opery
Swoje pięć minut dostał też Wojtek Strzelecki. 48-letni śpiewak operowy z Łodzi trafił do programu "X Factor" prosto z desek łódzkiego Teatru Wielkiego. Nie ukrywa, że bał się rywalizacji z nastolatkami. Niepotrzebnie.

- Wojtek jest oryginalny, pewny siebie, budzi we mnie podziw i zakłopotanie - mówi nam Maja Sablewska. - Nie próbuje na siłę nic udowodnić, po prostu jest sobą. Mam nadzieję, że weźmie sobie program na poważnie i będzie ciężko pracował.

Co skłoniło śpiewaka operowego do występu w telewizyjnym show?
- Śpiewak operowy to brzmi bardzo dumnie, ale ja najczęściej śpiewam w chórze podczas występów. Solówki nie zdarzają mi się aż tak często. Aktualnie partię solową śpiewam w "Czarodziejskim flecie", ale moja kariera wokalna to nie tylko deski teatru. Z niejednego pieca w życiu chleb jadłem - mówi Wojtek.

Wojtek studiował pedagogikę, ale nie to chciał w życiu robić.
- Poszedłem na studia, żeby nie iść do wojska. Najpierw wybrałem ekonomię, ale zrezygnowałem, bo nie czułem się w tym zbyt dobrze. Potem poszedłem na pedagogikę kulturalno-oświatową. No i dziś jestem kulturalny i czasem śpiewam w placówkach oświatowych, więc studia nie poszły na marne. Dziś żałuję, że nie pomyślałem wtedy o Akademii Muzycznej, ale po studiach pedagogicznych zapisałem się do szkoły muzycznej na wokal i trafiłem potem do opery - tłumaczy Wojtek Strzelecki.

Dekadę życia Wojtek przeżył grając w musicalach. Jeździł po całej Europie śpiewając piosenki Webera, Disneya.
- To była praca zarobkowa, ale dała mi możliwość wielu podróży. Potem urodził mi się fantastyczny syn, który dziś jest już prawie pełnoletnim mężczyzną i musiałem trochę zwolnić. Zająłem się pracą, która po pewnym czasie wprowadziła trochę stagnacji w moim życiu. To, co się teraz dzieje, przywołuje we mnie drugą młodość.

Łodzianin miał na początku wiele obiekcji, syn go jednak dopingował.
- Olek zna się na muzyce, bo sam rapuje i gra w zespole, dlatego chciałem mu pokazać, że tata też jeszcze potrafi. Może nie rapować, ale nieźle śpiewać - opowiada Strzelecki. - Lepiej czuję się jednak w repertuarze klasycznym, choć sam za młodu byłem zbuntowanym rockmanem. Teraz jestem otwarty na wszystko. Okazało się, że nie jest jeszcze za późno.

Podobne zdanie ma jury.
- Wiek nie ma tu znaczenia - dodaje Sablewska. - Po to producenci stworzyli formułę z grupą osób powyżej 25. roku życia, żeby szansę mieli ludzie w każdym wieku. Każdy ma prawo do drugiej szansy.

Kto zostanie nową gwiazdą "X Factor"? Czy łodzianie znajdą się w finale? Zobaczymy już wkrótce w kolejnych odcinkach. Ale będzie jeszcze wiele emocji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki