Co do tego ostatniego, potencjalnego zarzutu: nie wartościujemy, kto jest bardziej moralny lub kompetentny. Prognozujemy, patrząc, kto ma dłuższe zęby, większe ambicje, większą wolę walki, mniej skrupułów i jakiej trzyma się trampoliny. Bo to są silniki napędzające karierę.
Jednym z plusów takiej prognozy jest komfort nieoglądania się, że ktoś nas przestanie lubić, bo się w tej dziesiątce nie znalazł. Nie musimy się też trzymać parytetów i poprawności politycznej. Jeśli na liście znalazła się tylko jedna kobieta, to nie dlatego, że nie lubimy kobiet. Lubimy. Uważamy po prostu, że dziś, w kwietniu roku 2013, na łódzkich ścieżkach prowadzących do kariery dominują mężczyźni. To, nawiasem mówiąc, pokazuje też, ile są warte sztucznie robione parytety.
Może się oczywiście okazać za kilka lat, że nasza prognoza była diabła warta, ale przedstawiając top dziesiątkę, patrzymy z dzisiejszej perspektywy. Mamy świadomość, że nie każdy, kto się dobrze zapowiada, równie dobrze kończy. Niektórzy kończą na tym, że się dobrze zapowiadali.
Niekiedy jest tak, że kończy się koniunktura polityczna dla danej opcji politycznej, albo patroni odchodzą w niebyt i po karierze. Przykładów takich dobrze zapowiadających się łódzkich polityków, którzy nie wyszli poza łódzkie podwórko, nie brakuje.
Witold Rosset, dzisiejszy radny niezrzeszony, zaczynał znakomicie. Do Rady Miejskiej jest wybierany niemal od początku odnowionego samorządu. Był rzecznikiem prezydenta Marka Czekalskiego, przewodniczącym Unii Wolności w Łodzi. Bardzo wierzył w niego Marek Edelman. Po formacji Rosseta nie zostało nic, a jemu samemu zabrakło chyba instynktu politycznego. Nie zwąchał na czas, w którą stronę wieją polityczne wiatry, a to poważny mankament u polityka. Brakuje mu też chyba determinacji, jaką widać u Dariusza Jońskiego i Marcina Mastalerka. Nie miał też szczęścia w walce o prezydenturę Łodzi. Format dobrego, merytorycznego radnego okazał się dla niego w sam raz.
Druga polityczna roślina, której pędy wysoko strzeliły, żeby później wić się przy ziemi, to Krzysztof Makowski. Najmłodszy wojewoda w Polsce i baron SLD w Łódzkiem, był silny tak naprawdę siłą SLD i Leszka Millera. Skończył się patronat, skończył się Makowski. Nie sprostał nawet wewnętrznemu konkurentowi Dariuszowi Jońskiemu. Skok do Ruchu Palikota w niczym mu nie pomógł.
Naszą top dziesiątkę należy odczytywać również przez koleje tych dwóch karier.
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?