Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyzna oszukany przez bank odzyskał pieniądze

Jacek Losik
Jacek Losik
Musiał iść do dwóch sądów, aby odzyskać od banku pieniądze, które rzekomo wypłacił z bankomatu. Jego walka trwała cztery lata, ale wygrał.

Historia Dariusza Lipnickiego z Łodzi to doskonały przykład tego, że z bankami można wygrać. Trzeba się tylko uzbroić w cierpliwość, ponieważ walka o własne racje nie jest ani łatwa, ani krótka. Łodzianin swoją rozpoczął w sobotę 1 grudnia 2012 r.

- Byłem wtedy z żoną i córką w Galerii Łódzkiej na zakupach. Próbowałem wypłacić z jednego z bankomatów 500 zł. Maszyna nie wydała mi banknotów, więc natychmiast zadzwoniłem do banku i opowiedziałem o całej sytuacji. Pani poinformowała mnie, że nie widzi, aby stan mojego konta uległ zmianie i wszystko wygląda, jakby nie było wypłaty. Zapisałem dane osoby, z którą rozmawiałem, godzinę i poszedłem dalej na zakupy. Sprawa wyglądała na załatwioną - relacjonuje nasz Czytelnik.

**Zobacz:

Sprzedawali podrabiane perfumy po niskich cenach

**

Niestety, szybko się okazało, że nie była. W poniedziałek pan Dariusz zauważył, że z jego konta jednak zniknęło 500 zł. Mężczyzna złożył telefoniczną reklamację. Przez miesiąc nikt nie odpowiedział, dlatego łodzianin ponownie zadzwonił na infolinię, ale dowiedział się tylko, że bank odmówił zwrotu pieniędzy.

- Nie było żadnego uzasadnienia! Poza tym, dlaczego nie poinformowano mnie o decyzji pisemnie? - bulwersuje się Dariusz Lipnicki. - Poradzono mi złożyć jeszcze jedną reklamację, ale tym razem pisemną w oddziale banku. Tak też zrobiłem. To był 11 stycznia 2013 r. i zgodnie z regulaminem bank powinien mi odpowiedzieć w ciągu 30 dni. W skomplikowanych sytuacjach można ten termin przesunąć, ale też po uzasadnieniu. Odpowiedź otrzymałem dopiero w kwietniu. I znowu nie takiej, jakiej się spodziewałem.

Bank przyznał, że co prawda panu Lipnickiemu faktycznie nie wypłacił pieniędzy z tego bankomatu, ale zrobił to kilka minut później z innego urządzenia, znajdującego się w centrum handlowym. Miały na to wskazywać dane dotyczące logowania się do bankomatów. Ponieważ nikt nie wierzył łodzianinowi, mężczyzna zażądał zapisu z systemu monitoringu. Okazało się jednak, że dowód, który mógł wyjaśnić całą sprawę nie istnieje.

- Takie zapisy, co jakiś czas są niszczone, a ponieważ bank tak długo zwlekał z odpowiedzią na reklamację, więc po tamtym już dawno nie było śladu. Tym samym pozbawiono mnie w zasadzie możliwości obrony. Powiedziałem jednak, że nie odpuszczę - mówi pan Dariusz.

Łodzianin udał się do Miejskiego Rzecznika Konsumentów w łódzkim magistracie. Tam sporządzono pozew przeciwko bankowi, który Dariusz Lipnicki złożył w Sądzie Rejonowym dla Łodzi Śródmieścia.

Wyrok zapadł 1 marca 2016 r. Po wysłuchaniu świadków (żony pana Lipnickiego), analizie dokumentów przesłanych przez bank i opinii biegłego, sąd przyznał rację instytucji. Oddalił żądania zwrotu pieniędzy oraz obciążył mężczyznę kosztami procesu. W uzasadnieniu stwierdzono, że łodzianin nie jest w stanie udowodnić, że nie wybrał pieniędzy z drugiego bankomatu.

- Przedstawiony w uzasadnieniu stan faktyczny nijak, moim zdaniem, miał się do tego, co się wydarzyło, dlatego odwołałem się do Sądu Okręgowego w Łodzi - mówi pan Dariusz.

Druga instancja, 23 grudnia 2016 r., zakończyła sprawę, przyznając rację mężczyźnie. Sąd Okręgowy zmienił wyrok pierwszej instancji, m.in. zasądzając zwrotu 500 zł z odsetkami.

Czytaj też:CBA zatrzymuje za trefne faktury VAT

- W ocenie Sądu Okręgowego, pozwany nie dopełnił obowiązków wynikających z regulaminu rachunków bankowych dla osób fizycznych i nie rozpoznał reklamacji powoda w wyznaczonym w regulaminie terminie - napisała do redakcji sędzia Monika Pawłowska-Radzimierska, rzecznik ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Łodzi. - Bank nie dochowując terminów, uwzględnił reklamację.

Arkadiusz Szcześniak, prezes stowarzyszenia „Stop Bankowemu Bezprawiu” twierdzi, że zazwyczaj w podobnych sytuacjach nie ma problemu z odzyskiwaniem pieniędzy. Radzi jednak, żeby w sytuacjach konfliktowych nie odpuszczać.

- Jeszcze trzy lata temu wmawiano nam, że z bankiem nie da się wygrać. W tej chwili na naszej stronie przybywa przykładów klientów, którym sądy przyznały rację. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że 90 proc. umów bankowych zawiera tzw. klauzule niedozwolone - mówi Arkadiusz Szcześniak. Bank nie skomentował sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki