MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasto musi pomagać niewielkim firmom

Ireneusz Jabłoński
Ireneusz Jabłoński, przewodniczący Fundacji Projekt Łódź, członek zarządu centrum im. Adama Smitha
Ireneusz Jabłoński, przewodniczący Fundacji Projekt Łódź, członek zarządu centrum im. Adama Smitha fot. Krzysztof Szymczak
Mówiąc o inwestycjach w Łodzi, mamy najczęściej na uwadze te najbardziej spektakularne, których realizatorami są uznane na świecie koncerny. Zainwestowane przez nie miliony i stworzone setki miejsc pracy przemawiają do wyobraźni przeciętnego obserwatora.

Przy nowo otwieranych fabrykach, centrach logistycznych czy biurowych lubią pokazywać się i błyszczeć "światłem odbitym" różnego szczebla politycy. Jednak zapominamy o jednym. Często w takich przypadkach lekceważone lub wręcz pomijane są rzeczywiste koszty pozyskania tego typu inwestycji.

Praktyczny wymiar tych operacji jest zaś taki, że to polscy podatnicy (przedsiębiorcy i gospodarstwa domowe), poprzez budżet gminy lub państwa, dotują światowe giganty. Tymczasem większość inwestycji tworzących miejsca pracy w Polsce pośrednio lub bezpośrednio realizowana jest przez rodzime małe i średnie przedsiębiorstwa (dalej zwane MSP). To one stanowią ponad 90 procent firm w naszym kraju i zatrudniają blisko 70 procent pracowników w sektorze prywatnym. Z oficjalnych danych wynika, że duże przedsiębiorstwa były w ostatnich pięciu latach odpowiedzialne za stworzenie w Polsce 50 procent miejsc pracy i połowę nakładów inwestycyjnych, zrealizowały firmy niewielkie, zatrudniające do 250 pracowników.

Inwestycje dokonywane przez pojedynczych przedsiębiorców są zawsze wynikiem ich potrzeb i wiary, że w miejscu, w którym mieszkają i prowadzą działalność gospodarczą, mogą realizować swoje plany zawodowe i życiowe. Te małe firmy mają szansę rozwinąć się w wielkie spółki, które z czasem rozpoczną ekspansję nie tylko na zewnątrz naszego miasta, ale również poza granice kraju. Mamy w Łodzi kilka dobrych tego przykładów, chociażby Atlasa. Dlatego też realizując miejską politykę na rzecz pozyskiwania inwestycji bezpośrednich, należy zabiegać o wielkich światowych graczy, ale również, a może nawet - przede wszystkim - o małych i średnich rodzimych przedsiębiorców, którzy w swojej masie przyczyniają się w głównej mierze do rozwoju gospodarczego Łodzi. Zważywszy na oczywistą różnicę potencjału ekonomicznego, technologicznego i przede wszystkim kapitałowego tych dwóch grup przedsiębiorstw, polityka władz gminy w tym zakresie z natury rzeczy w części będzie wspólna, ale w części musi być jednak rozbieżna.

Świadomość tego faktu powinna pozwolić na znalezienie złotego środka i maksymalne sprostanie oczekiwaniom obu grup potencjalnych inwestorów.

W celu przyciągnięcia dużego inwestora trzeba przygotować konieczną infrastrukturę, dobrze uzbrojoną w media nieruchomość, skomunikowaną nie tylko z samym miastem, ale również z trasami komunikacyjnymi, pozwalającymi na płynne połączenie z siecią krajową i międzynarodową. Wykształcić lub przeszkolić odpowiednią grupę pracowników. Ponadto nowi wielcy inwestorzy oczekują na ogół od miasta czy państwa wsparcia. Takie inwestycje czasami są bardzo drogie, a bywa, że ze względu na nadmierne oczekiwanie inwestora nie dochodzą do skutku.
Przyciągnięcie do miasta dużego koncernu międzynarodowego wymaga nie tylko bezpośredniej promocji gospodarczej, ale bardzo często również zabiegów dyplomatycznych. Dzięki takiemu wsparciu np. do Łodzi trafił Dell.

Ważnym elementem tworzącym klimat do inwestycji, zarówno tych dużych jak i małych, jest właściwe kształtowanie rynku pracy. Realizuje się to poprzez odpowiedni system kształcenia zawodowego, w tym przede wszystkim technicznego. Temu tematowi poświęciliśmy pierwszą debatę z cyklu "Forum Łódź". W przypadku Łodzi zasoby "starych fachowców" powoli, ale systematycznie się wyczerpują. Dlatego też trzeba podjąć zdecydowane kroki i błyskawicznie przebudować łódzki system kształcenia zawodowego. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że do tego procesu możemy wykorzystać "dobro rzadkie", jakim jest Politechnika Łódzka - jedna z wiodących uczelni technicznych w kraju. Oraz potencjał pozostałych uczelni.

Drugą i równie ważną aktywnością samorządów powinno być tworzenie warunków do tego, aby lokalni mali i średni przedsiębiorcy mogli rozwijać swoje przedsięwzięcia i tym samym wzmacniać własną siłę ekonomiczną oraz tworzyć nowe miejsca pracy. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że duże koncerny są dobrze reprezentowane przez własne służby prawne i finansowe, organizacje, w których są zrzeszone, czy wreszcie służby dyplomatyczne kraju pochodzenia. Natomiast mali i średni rodzimi przedsiębiorcy nie mają silnej reprezentacji, a zatem i właściwej siły przebicia. I w efekcie ci wielcy przez lata uzyskiwali ulgi i przywileje, a mali musieli borykać się z nieprzyjazną biurokracją i wysokimi obciążeniami podatkowymi. Dlatego właśnie to władze miejskie powinny prowadzić politykę gospodarczą nie tylko przyjazną dla MSP, poprzez wprowadzenie umiarkowanych podatków lokalnych i opłat komunalnych, ale także poprzez występowanie w roli patrona i promotora na zewnątrz miasta dla tej grupy przedsiębiorstw.

Jeszcze ważniejszym wydaje się jednak "wzmocnienie kapitałowe" lokalnych MSP poprzez sprzedanie im użytkowanych przez nie nieruchomości nadal będących własnością gminy. Lokale handlowe, usługowe czy produkcyjne wynajmowane przez prowadzących działalność gospodarczą są obecnie zarządzane przez administrację i nie tworzą aktywnego majątku trwałego firm. Nabycie takiej nieruchomości przez jej użytkownika na korzystnych warunkach daje co najmniej dwie korzyści. Po pierwsze, taki majątek zyskuje realnego właściciela. Efekt ten można zauważyć, porównując w Łodzi wygląd kamienic i innych obiektów należących do osób prywatnych z tymi będącymi własnością komunalną. Po drugie, przedsiębiorca posiadający takie aktywa może nimi dowolnie gospodarować, np. zastawiać pod kredyt inwestycyjny czy sprzedać i uzyskane środki zaangażować w rozwój firmy.
Nadal w warunkach polskich i tym bardziej łódzkich przedsiębiorcy nie dysponują odpowiednim kapitałem. Wydaje się, że nie najlepszym pomysłem są próby rozwiązania tego problemu poprzez wspieranie niektórych przedsiębiorstw w formie dotacji z utworzonych w tym celu funduszy zarządzanych administracyjne. Znacznie lepszym i sprawdzonym pomysłem, głównie w USA, jest tworzenie funduszy, np. capital venture, o różnym stopniu akceptowanego ryzyka inwestycji. Na zasadach komercyjnych wspierają one te nowe przedsięwzięcia, które dają największą szansę odniesienia sukcesu.

Rolą miasta nie jest tworzenie takich funduszy, ale zachęcanie ich do zaangażowania się w Łodzi. Nastąpi to, gdy generalnie zostanie stworzony dobry klimat dla rozwoju przedsiębiorczości, służby miejskie staną się usługodawcą, także dla przedsiębiorców, w miejsce obecnego biurokraty stawiającego kolejne bariery. Taki dobry klimat dla przedsiębiorczości i nowych inwestycji udało się stworzyć w kilku miastach w Polsce, np. we Wrocławiu, Poznaniu czy Gdyni, a nawet w Rzeszowie czy Kielcach.

Bo wbrew temu, co można wnioskować z działań obecnych władz Łodzi, największą szansę odniesienia sukcesu i zwiększenia skali pożądanych inwestycji na terenie miasta oraz wygrania rywalizacji o pozyskiwanie nowych przedsięwzięć w skali kraju i nawet Europy, nie dają ani same działania czysto PR-owskie, ani liczne podróże zagraniczne łódzkiego prezydenta. To się dziś robi zupełnie inaczej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki