Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministerstwo wprowadza zmiany w zarządzaniu kierunkami wyższymi

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Ministerstwo nauki wdraża nowe rygory w prowadzeniu kierunków dla szkół wyższych. Do minimum kadrowego uczelni będą się wliczać tylko dydaktycy mający na niej swój pierwszy etat

Uczelniom, na których doktorzy i profesorowie tylko sobie dorabiają - a nie są one dla nich głównym miejscem pracy - będzie trudniej utrzymać się na edukacyjnym rynku. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wprowadza bowiem nowe zasady w zgłaszaniu tzw. minimum kadrowego dla kierunków studiów. Nasze uczelnie niepubliczne twierdzą, że nie boją się ostrzejszych przepisów, choć ustaliliśmy, że w Łodzi i regionie właśnie dorabiający to spora naukowa siła robocza.

Studia są prowadzone zgodnie z prawem, tylko jeśli uczelnia zgłosiła dla nich określoną przepisami liczbę dydaktyków. Zgodnie z projektem nowego rozporządzenia, nad którym pracuje ministerstwo, ci dydaktycy będą musieli być zatrudnieni na swoim pierwszym etacie w zgłaszającej kierunek szkole wyższej. Natomiast dorabiający nic już uczelni nie pomogą.

Katarzyna Zawada, rzecznik resortu, informuje, że szkoły wyższe mają dwa lata na dostosowanie się do zmian (okres przejściowy skończy się w październiku 2018 r.), a dotyczą one kierunków pierwszego stopnia o profilu praktycznym, czyli m.in. z większą ilością praktyk i zaangażowaniem potencjalnych pracodawców dla absolwentów.

Uniwersytet Łódzki proponuje nowy kierunek studiów - bezpieczeństwo narodowe

Jednocześnie resort zmniejsza dla takich praktyczych kierunków liczbę dydaktyków w minimimum kadrowym. Zamiast dziewięciu (trzech samodzielnych pracowników naukowych, czyli doktorów habilitowanych i profesorów prezydenckich, plus sześciu zwykłych doktorów) do prowadzenia praktycznego kierunku wystarczy tylko sześciu dydaktyków (jeden samodzielny plus pięciu zwykłych doktorów). W dodatku do minimum kadrowego będzie można zgłosić osoby z dużym doświadczeniem zawodowym w nauczanym kierunku, choć bez wysokiego tytułu naukowego.

Wczoraj ustaliliśmy, że rektor Uniwersytetu Łódzkiego na rok akademickim 2015/2016 wydał 129 zgód na prowadzenie działalności dydaktycznej na drugiej uczelni. Jednak największe prywatne szkoły wyższe w Łodzi twierdzą, że zmiana przepisów nie zaszkodzi ich działalności.

- W tym momencie pracownicy zatrudnieni na drugim etacie w Społecznej Akademii Nauk stanowią znaczącą mniejszość, w obrębie wszystkich kierunków to kilkanaście osób - wylicza Tomasz Jermalonek, specjalista ds. mediów w SAN z siedzibą w Łodzi, którą przedstawia jako największą uczelnią niepubliczną w Polsce (ok. 15 tys. studentów, także w Krakowie i Warszawie).

Zarobki po studiach. W Łodzi opłaca się być informatykiem

Podobny głos dobiega z Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi.

- Jeśli miałoby dojść do szybkiego wcielenia w życie zapowiedzi pana ministra Gowina, nie będzie to dla naszej uczelni wiązało się z rewolucyjnymi zmianami, a co najwyżej drobnymi korektami kadrowymi - twierdzi dr Leszek Kuras, prorektor ds. nauki i rozwoju w AHE.

Prof. Marian Wilk, rektor Wyższej Szkoły Studiów Międzynarodowych w Łodzi, dostrzegł nawet w rozporządzeniu ministerstwa jeden pozytyw: możliwość wymieniania w minimum kadrowym praktyków bez wysokich tytułów. Ale, jego zdaniem, zapisy o minimach nie są decydujące dla kiepskiej sytuacji szkół prywatnych. Prof. Wilk uważa za niezgodną z Konstytucją RP sytuację, w której student „dzienny” na publicznym uniwersytecie studiuje za państwową dotację, zaś także „dzienny” w szkole prywatnej - musi płacić w pełni z własnej kieszeni.

Łódzkie uczelnie chcą pozbyć się udziałów w Technoparku

MAKSYMALNIE DWA ETATY
Od 2012 r. pracownicy uczelni mogą pracować tylko na dwóch etatach - jeden z nich wskazując jako podstawowy. Dodatkowo rektor w głównym miejscu pracy może nie wydać zgody na drugie zatrudnienie.
  • Przykładem jest regulamin obowiązujący na Uniwersytecie Łódzkim. Największym ograniczeniom podlegają samodzielni pracownicy naukowi. Nie mogą oni pracować w innych szkołach wyższych na terenie województwa łódzkiego - aby nie stanowić konkurencji dla UŁ. Ten przepis nie dotyczy drugiego etatu w innych regionach.

  • Na uniwerku trzeba też zgłaszać rektorowi prowadzenie własnej działalności gospodarczej - zgoda jest automatyczna. (Chodzi tu o to, że ewentualne prowadzenie działalności w zakresie uwłaczającym godności nauczyciela, może stać się podstawą wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.) Na przykład prawnik może - po zawiadomieniu rektora - prowadzić kancelarię, socjolog - prowadzić komercyjne badania dla branży reklamowej.

  • Jak w lipcu 2016 r. informował poprzedni rektor UŁ, prof. Włodzimierz Nykiel, na tej uczelni zarabia się rocznie przeciętnie 67 tys. zł, czyli ponad obecną średnią z polskich uniwersytetów (63 tys. zł). (średnia dla pracowników dydaktycznych i niedydaktycznych)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki