Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK skontrolowała schroniska dla zwierząt

Katarzyna Chmielewska
Schronisko w Wojtyszkach
Schronisko w Wojtyszkach Artur Kostkowski
Ponad połowa schronisk dla zwierząt w Polsce jest przepełniona, każdego dnia trafiają do nich średnio cztery kolejne zwierzęta. W polskich schroniskach umiera co czwarty pies i co trzeci kot - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Choć liczba zwierząt w schroniskach ciągle rośnie, programy zapobiegające bezdomności zwierząt realizuje tylko co trzecia gmina. Wiele gmin nie podjęło ustaw, regulujących zasady wyłapywanie i dalszej opieki nad bezdomnymi zwierzętami.

Prokuratura zabezpieczyła psy z Aleksandrowa

W badanym przez NIK okresie ustawy o zapobieganiu bezdomności zwierzat nie miała także Łódź. Samorządy nie określają jednoznacznie wymagań w stosunku do placówek wyłapujących zwierzęta i opiekujących się nimi, dlatego czworonogi często trafiają pod opiekę osób nieprzygotowanych do takich zadań, a do tego nastawionych tylko na zysk.

Taka sytuacja miała miejsce w Wieluniu. W tamtejszym schronisku, prowadzonym przez Zakład Usług Leśnych i Komunalnych "Echo", kontrola wykazała, że zwierzętami do 2009 roku zajmowały się osoby bez odpowiedniego przeszkolenia. Nieprawidłowo prowadzono tam dokumentację, dotyczącą śmierci zwierząt. Zimą 2009/2010 psy nie były dostatecznie chronione przed zimnem, nie ocieplono bud i kojców. Zakład nie prowadził też żadnych działań, promujących adopcję zwierząt.

Burmistrz Aleksandrowa z nakazem prokuratorskim wkracza do schroniska [ZDJĘCIA+FILM]

Na szczęście gmina Wieluń rozwiązała umowę z tym zakładem i przeniosła psy do przytuliska "Funny Pets" w Czartkach. - Wszystkie kontrole, przeprowadzone w naszej placówce, dały dobry wynik. Jestem przekonana, że zwierzęta mają u nas lepszą opiekę niż poprzednio - przekonuje Marta Szturma, właścicielka przytuliska.

Dziesiątki martwych psów pod schroniskiem (ZDJĘCIA)

Przytulisko i hotel dla zwierząt to dobry biznes, bo za pobyt jednego zwierzęcia gmina płaci 5 - 7 zł. Dopóki liczba zwierząt nie przekroczy 120, placówka nie podlega właściwie żadnej kontroli, bo nie jest schroniskiem. Nie musi prowadzić ewidencji, przestrzegać procedur ani nawet zapewniać opieki weterynaryjnej.

Kontrola w łódzkim schronisku przy ul. Marmurowej wypadła pozytywnie. Inspektorzy zwrócili jednak uwagę na przepełnienie. Schronisko, obliczone na 250 psów, trzyma ich dwa, a czasem trzy razy więcej. Psy przebywają nawet w gabinecie dyrektorki i w pomieszczeniach administracyjnych.

Gdzie się podziało 120 psów z Aleksandrowa?

Kontroli poddane zostało także schronisko w Wojtyszkach pod Sieradzem, największe w Europie. Tam, choć psów jest bardzo dużo (blisko 3 tys.), problemem nie jest przepełnienie (schronisko ma 6 ha), ale nieutwardzona powierzchnia wybiegów. Podczas deszczu zwierzęta brodzą w błocie. - Systematycznie utwardza-my powierzchnię, budujemy specjalne rowy, odprowadzające wodę - mówi Longin Siemiński, właściciel schroniska w Wojtyszkach.

Łódź: nowy gabinet weterynaryjny w schronisku

Kontrolerzy NIK zwrócili uwagę na fakt, że urzędnicy, podpisując umowy z placówkami, wyłapującymi i przetrzymującymi zwierzęta, nie interesują się później ich losem ani nie kontrolują swoich placówek. Zarzucano to m.in. miastu Bełchatów, które podpisało umowę ze spółką Sanikom. Wyznaczono nawet urzędnika, odpowiedzialnego za kontakty ze spółką. Nie został on jednak przeszkolony w zakresie praw zwierząt, a jego kontrole ograniczały się wyłącznie do kwestii finansowych. Dobra wiadomość jest taka, że Bełchatów zrealizował już wszystkie zalecenia pokontrolne NIK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki