Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe-stare centrum u źródeł Piotrkowskiej?

Piotr Brzózka
Dyskusja o placu Wolności skupiła się ostatnio na pomniku Kościuszki
Dyskusja o placu Wolności skupiła się ostatnio na pomniku Kościuszki Grzegorz Gałasiński
Dyskusja o nowym kształcie placu Wolności przywołuje temat trójkąta składającego się z placu, Starego Rynku oraz Manufaktury. Czy zamknięcie pl. Wolności kolumnadą symbolicznie nie odetnie Piotrkowskiej od Manufaktury? Czy tę trójkę da się pożenić, zszyć w jedną całość? I jeśli takie pomysły się co jakiś czas pojawiają, czemu mają służyć? Poprawie bytu tej czwartej - ulicy Piotrkowskiej?

Jesteśmy właśnie w czasie debaty na temat nowego kształtu pl. Wolności, a to za sprawą nowego architekta miasta Marka Janiaka. Warto przy tym porozmawiać o tym, co dalej na północ, za plecami naczelnika Kościuszki.

Rozmowa na temat zszywania tego rejonu miasta staje się też zasadna dzięki temu, że władze wreszcie, bo po kilkudziesięciu latach, zaczynają robić drobne kroki w celu odtworzenia frontowej zabudowy przy ul. Zachodniej. Co mogłoby być zaczynem do rewitalizacji całego kwartału ograniczonego ulicami Nowomiejską, Północną, Zachodnią i Legionów. Jest to kwartał po skosie dzielący pl. Wolności od Manufaktury.

Pod koniec 2009 roku miasto rozstrzygnęło konkurs architektoniczny "U Źródeł Piotrkowskiej", w którym projektanci zaprezentowali swoje wizji zagospodarowania placu Wolności, parku Staromiejskiego, Starego Rynku, a przy okazji połączenia coraz mniej atrakcyjnej Piotrkowskiej z najbardziej atrakcyjną w tym rejonie Manufakturą. Zwycięzcy nie było, przyznano dwie drugie nagrody, oraz kilka wyróżnień.

Zobaczyliśmy tam między innymi propozycje przebicia ukośnego przejścia między pl. Wolności i Manufakturą, a więc głębokiej interwencji w zdewastowany kwartał, znajdujący się między dwoma punktami. Zgodnie z pierwotnymi zapowiedziami, prace konkursowe mają posłużyć przy opracowywaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla tych rejonów. Plany te są na tapecie, choć na razie nie znamy jeszcze rezultatów prac.

Ponoć Marek Janiak, odpytywany niedawno przez radnych, miał powiedzieć, że nie widzi możliwości połączenia pl. Wolności z Manufakturą. A to ze względu na kwestie własnościowe. To fakt. Struktura jest mieszana, w rejonie Nowomiejskiej sporo nieruchomości jest prywatnych. W związku z historią tego miejsca w grę wchodzą jeszcze właściciele, a właściwie ich spadkobiercy z Izraela.

Zaznaczmy, że chodzi tu o czysto fizyczne połączenie pl. Wolności z Manufakturą, zapewne po najkrótszej linii, na skos, co wiązałoby się ze stworzeniem nowej ulicy, czy pasażu. I chyba samo to rozwiązanie jest większym problemem, niż własność nieruchomości. Problemem o tyle, że jest to rozwiązanie obce w Łodzi. Historyczne centrum jest zbudowane na bazie równej siatki równolegle zbiegających się ulic. Taki skos byłby nienaturalny w naszej rzeczywistości, drugiego takiego na próżno szukać .

Przeciwnicy cięcia na skos przekonują, że łączenia obu punktów nie należy rozumieć literalnie. Bo nie chodzi o to, by się przebić najkrótszą drogą, lecz by uczynić przestrzeń wystarczająco atrakcyjną. By spacer z Manufaktury na pl. Wolności i dalej na ul. Piotrkowską można było odbyć w cieniu eleganckich sklepów na ul. Zachodniej. Albo zadbanymi, bezpiecznymi alejkami parku Staromiejskiego.

Przywoływany jest też pomysł, by zaoferować teren nieruchomości przy Piotrkowskiej, wraz z zapleczem od strony ul. Zachodniej bądź Wschodniej i przyciągnąć inwestora, który wybudowałby przy głównym deptaku kolejną galerię handlową. To, wraz z postępującą rewitalizacją, wymusiłoby naturalny ruch klientów, ożywiający wszystko co po drodze, a więc Piotrkowską, Nowomiejską, Zachodnią, pl. Wolności. Dziś ten klient zostaje w Manufakturze i wcale nie zamierza się stamtąd ruszyć.

Czy się to nam podoba, czy nie, Manufaktura, prywatne centrum handlowe, z dodanymi funkcjami rozrywkowymi i kulturalnymi, jest dziś dla przyjezdnych i dla wielu łodzian największą atrakcją Łodzi. Jest przy tym Manufaktura miastem w mieście, do tego o charakterystyce warownej. Choć usytuowana w centrum Łodzi, stoi do niej jakby odwrócona plecami, a może po prostu skutecznie odgrodzona murami. Życie handlowe i towarzyskie kwitnie wewnątrz tych murów, w niewielkim związku z tym co dzieje się na zewnątrz. Najwygodniej i najbezpieczniej dostać się tu samochodem, na przyjezdnych czeka około 3 tys. miejsc parkingowych, darmowych i dozorowanych.

Z pieszymi jest gorzej, bo otoczenie jest wyjątkowo nieprzyjazne. Od zachodu cmentarz i nowa, niezaludniona ulica, od południa ruiny przy ul. Ogrodowej, od północy - podobne przy Drewnowskiej. Od wschodu, tam gdzie na miasto "otwiera" się rynek Manufaktury, piesi wychodzą tak naprawdę na parking przed bałucką delegaturą UMŁ. Dalej jest już dwupasmowa ul. Zachodnia. Jak stąd dotrzeć w najbliższe stosunkowo atrakcyjne miejsce, za jakie można uznać pl. Wolności, początek ciągu ul. Piotrkowskiej? Ano czeka klienta Manufaktury spacer ul. Zachodnią z widokiem na zrujnowane oficyny, pozostałe do dziś po wyburzeniu frontów w latach sześćdziesiątych. Albo zrujnowaną ul. Północną i Nowomiejską.
Szczerze mówiąc, trudno podejrzewać właścicieli Manufaktury, by zależało im na otwarciu kompleksu na miasto, na tym, by w okolicy rosła atrakcyjna konkurencja w postaci odradzającej się Piotrkowskiej. Bo chyba z Piotrkowskiej niewiele już pozostało klienteli do podebrania. W kierunku odwrotnym transfer mógłby być bardziej obfity. Ale patrząc z punktu widzenia miasta, nie Manufaktury, żywotnym interesem wydaje się otwarcie na to centrum handlowe.

Przy okazji, w tym miejscu warto spojrzeć, jak przestrzeń oddzielająca Manufakturę od Piotrkowskiej/Nowomiejskiej różni się od przestrzeni, która dzieli od deptaka Galerię Łódzką. To o tyle ciekawe, że w obu przypadkach mówimy o odległości jednej przecznicy. Galeria również znajduje się przy ruchliwej ulicy, ale dzięki przejściu podziemnemu otwiera się na dwa ciągi piesze po obu stronach al. Piłsudskiego, może nie do końca atrakcyjne, ale z pewnością dużo bardziej estetyczne, bezpieczne, a także wypełnione rozmaitymi "trakcjami". Mamy tu i hotel, i kino, i urzędy, i biura, i sklepy.

Plac Wolności po okresie niebytu znów jest na tapecie, a to za sprawą Marka Janiaka. Z zaproponowanej przez niego koncepcji najwięcej uwagi poświęcono kwestii ewentualnego przesunięcia o kilka metrów pomnika Kościuszki, co miało odblokować przestrzeń placu na potrzeby choćby imprez kulturalnych. Szkoda, że akurat na tym wątku skupiła się uwaga, bo z całym szacunkiem dla tradycji, miejsce w którym zacumowany jest naczelnik nie jest chyba kwestią aż tak istotną. Z tego powodu słabiej zaistniały w publicznej debacie wątki, które również budzą odczucia ambiwalentne, lecz są bardziej istotne.

Marek Janiak proponuje, by usunąć torowisko z większej części placu i pozostawić je tylko od strony. ul. Nowomiejskiej, za plecami Kościuszki. To rozwiązanie w naturalny sposób czyni bardziej przyjaznym plac, który dziś de facto jest ponurym, śródmiejskim rondem. Całkowicie nieprzyjaznym dla pieszych, niezachęcającym do "gromadzenia się", a przecież taka powinna być funkcja jednego z głównych placów miasta. To rozwiązanie sprawia, że plac staje się naturalnym zamknięciem i częścią ul. Piotrkowskiej, a nie dodatkiem do niej. Samo w sobie jest to rzeczą świetną.

Problemem jest efekt uboczny (zamierzony, niezamierzony?). Bo w ten sposób rodzi się wrażenie, że w tym miejscu ma się właśnie kończyć śródmiejska Łódź. Nawet jeśli Kościuszko zostanie na środku placu, to za jego plecami (a przed torami) stanie coś w rodzaju kolumnady. To już wyraźny symbol, zamykający w tym miejscu miasto, stawiający je plecami do Manufaktury. Podczas spotkania z radnymi Marek Janiak skłonny był roli tego centrum handlowego nie przeceniać, przekonując, że w końcu to tylko hipermarket.

Przy okazji dyskusji o pl. Wolności Janiak wyraził też swoją opinię na temat Starego Rynku. Fachowo stwierdził niedawno, że to miejsce ma mniejsze ciążenie ludności i że w związku z tym, nie należy się tu spodziewać cudów. Cóż, przy całym szacunku dla miłośników Starego Rynku, osobiście się zgadzam z tą tezą.

Rynek nie ma dziś takiego potencjału, by spełniać rolę więcej niż lokalną. Z architektonicznego punku widzenia perłą nie jest, jego sąsiedztwo, również w sensie społecznym, jakie jest, każdy widzi. Inwestowanie w Stary Rynek sens oczywiście ma, bo każda przestrzeń, która zyskuje na atrakcyjności jest w Łodzi na wagę złota. Można się jednak obawiać, że to miejsce nie sprosta roli jednego z wierzchołków trójkąta z Manufakturą i pl. Wolności (jako bramą ul. Piotrkowskiej), jeśli ktoś w przyszłości taki trójkąt na poważnie chciałby tworzyć.

No chyba, żeby zamknąć rynek od południa. Jeszcze jedną galerią handlową? To mogłoby być już upiorne, ale może w społeczeństwie konsumpcyjnym przynajmniej skuteczne. A może zamiast budować nowe centrum na terenach kolejowych ktoś rzuci pomysł, by odbudować stare - tu gdzie kiedyś istniało?

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki