Ponieważ głosów koalicji nie brak, zapewne za kilka tygodni raport Deloitte'a stanie się "prawem" miejskim i ruszymy z kopyta z nową filozofią NCŁ, którą osobiście nazywam filozofią "misia na miarę naszych możliwości". Szczerze mówiąc, na razie nic nie zapowiada, żeby w 2018 roku miała nastąpić zmiana na stanowisku prezydenta Łodzi, ale Hanna Zdanowska powinna mieć w tyle głowy, że w razie takiej wymiany, także i jej wizja NCŁ może podlegać "dyskontynuacji". Bo nie ma w świecie polityki rzeczy trwałych.
W takim kontekście rodzi się naturalna potrzeba oparcia w autorytetach wykraczających swoją umysłowością poza kadencyjność samorządu. Środowiskiem w jakiś sposób do tego predestynowanym - w tej akurat materii - wydaje się grono architektów i urbanistów. Tyle, że... No właśnie, to temat na dłuższą bajkę.
Pytam architekta A, co złego jest w ambitnych studentach - bo prosi architekt pisemnie wychowanków o powstrzymanie ambicji do czasu egzaminu II stopnia i przygotowanie mało ambitnej pracy dyplomowej na egzamin stopnia pierwszego. Na co architekt A odpiera, że to wina architekta B. Czemu konkretnie winny ten drugi? Temu, że doniósł (rzekomo) na pierwszego. Nie poddaję się i próbuję drążyć meritum, w odpowiedzi słyszę, że meritum, to zachowanie architekta B. A w sprawie ambicji możemy porozmawiać, ale w siedzibie Łódzkiej Okręgowej Izby Architektów. Spotykamy się więc. W jednym pokoju ja, architekt A oraz rosnące z minuty na minutę koleżeństwo architektów. W pomieszczeniu drugim - tak się akurat składa - architekt B. Mój pokój informuje, że siedzący za ścianą B. jest "be". Niedobry kolega i w ogóle...
Półtora roku temu wpadłem na imprezę z okazji 25-lecia firmy Teren oraz 85-lecia łódzkiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich. Jaka to słodka była jatka - kiedyś już pisałem, ale w trzech słowach przypomnę. Szef "Terenu" Kazimierz Bald pyta: czemu w Łodzi nic nie wyszło z mrowia opracowanych planów? Na co architekt miasta Marek Janiak odpowiada wykładem, jak to komuniści zamordowali centrum Łodzi. I że część siedzących na sali brała w tym udział. Janiak mówi jeszcze chwilę, po czym wychodzi z sali, mimo iż zatrzymać go próbuje Elżbieta Muszyńska, szefowa łódzkiego TUP, wszak po takim ataku wypadałoby odpowiedzieć na kilka pytań z sali. Ale gdzież tam...
Pasował mi wtedy stary dowcip. Spotyka się dwóch architektów, jeden pcha wózek z dzieckiem. To twoje? - pyta pierwszy. - Moje - odpiera drugi. Na co pierwszy: - No niezły, ale ja bym to lepiej zrobił.
Gdy Miejska Pracownia Urbanistyczna wykłada plany miejscowe dla NCŁ, wspomniana prezes Muszyńska pisze list, w którym plany podważa, jako niezgodne ze studium. Na co koledzy urbaniści podnoszą argument, że Muszyńska może i pisze jako prezes, ale nie w imieniu Towarzystwa, lecz swoim własnym. Nie brakuje też uprzejmych, służących informacjami o koleżance prezes Muszyńskiej.
Marek Janiak to człowiek tak uroczy, że mało kto skupia się na tym, co mówi, bo ważniejsze jest, jak mówi. A że Janiak nienawidzi komunizmu, gardzi modernizmem i blokowiskami, to i podważa życiowy dorobek dużej części kolegów, a zatem kwestia polemiki z Janiakiem staje się kwestią nieraz personalną.
Gdy urządza się konkurs urbanistyczny Wielkomiejska Piotrkowska, którego rezultaty mają być brane pod uwagę przy tworzeniu koncepcji zagospodarowania m.in. skrzyżowania Piotrkowskiej i Mickiewicza, to nic sobie z tego nie robiąc, za lat kilka rysuje się i buduje tunele, które nie są tunelami. Jedyną stałością w tej zdezaktualizowanej dawno materii jest stałość prezentacji wyników konkursu na stronie startowej Miejskiej Pracowni Urbanistycznej - widnieją tam do dziś.
Koledzy architekci uprzejmie obrzucają się błotem, kablują, kto handluje "wuzetkami", a kto robi słabe domy. Interesujące tylko, że środowisko tak rozfilozofowane wydaje w Łodzi tak niewiele dzieł wartych zauważenia. Oczywiście można powiedzieć, że wszystko jest kwestią pieniędzy. Jeśli w Łodzi nie inwestuje się w rzeczy wielkie, to się i takich nie projektuje. Jednak znany z ciętego języka Roman Wieszczek, wieloletni szef izby architektów, mówi wprost, że generalny poziom środowiska w Łodzi jest taki sobie - i jak zaznacza, jest to wypowiedź kurtuazyjna.
Czy ci państwo są w stanie trzymać polityków w jakichś ryzach, zapobiegając kolejnym dyskontynuacjom? Znów pytanie retoryczne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?