W grudniu bełchatowianie przegrali w Częstochowie 0:3, w dodatku właściwie nie zagrażając drużynie AZS. - Mieliśmy wtedy trudny okres, graliśmy dzień wcześniej Ligę Mistrzów, a dodatkowo gospodarzom wyszedł wspaniały mecz - mówił trener Skry Jacek Nawrocki. Wspomnienie porażki w Częstochowie było dla mistrzów Polski świetną motywacją.
Tym razem Nawrocki zdecydował się na pozostawienie wśród rezerwowych Mariusza Wlazłego, którego w wyjściowym składzie zastąpił Jakub Novotny, natomiast kontuzjowanego Stephane'a Antigę zastąpił Michał Winiarski. O niedawnym urazie "Winiar" już dawno zapomniał i dziś atakuje z pełną siłą. Już w pierwszym secie częstochowianie przekonali się o sile jego zagrywki, gdy przy zaledwie dwupunktowym prowadzeniu posłał asa.
Ale w pierwszej partii największą siłą PGE Skry był blok. Bełchatowianie aż dziewięciokrotnie zatrzymali w ten sposób rywali. Królem siatki był Marcin Możdżonek, który w pierwszej partii wykonał cztery punktowe bloki. Warto dodać, że trzy z pierwszych pięciu punktów mistrzowie Polski zdobyli blokiem. To dość szybko ostudziło zapędy młodej drużyny z Częstochowy. Zresztą właśnie Możdżonek w pierwszym secie był najczęściej punktującym graczem Skry. Rzadko zdarza się, by środkowy w jednym secie zdobył aż siedem punktów.
Gdy bełchatowianie popisywali się skutecznymi blokami, kibice AZS przyglądali się grze ubrani... w białe koszule i krawaty. To miała być parodia większości siatkarskich kibiców w kraju. Na pierwszej przerwie technicznej częstochowscy fani założyli klubowe koszulki i szaliki, po czym zaczęli żywiołowo dopingować swoich siatkarzy. Szkoda tylko, że nie potrafili zachować kultury, obrażając bełchatowskich siatkarzy i próbując wyrwać flagę kibicom Skry.
O ile w pierwszym secie przewaga mistrzów Polski była wyraźna, o tyle w drugiej partii częstochowianie się pozbierali. Tylko początek był dla Skry, ale jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną na prowadzenie wyszedł AZS. A gdy Łukasz Wiśniewski zablokował Novotnego i było 11:8 dla gości, Nawrocki po raz pierwszy wczoraj poprosił o czas. Nic to jednak nie pomogło - częstochowianie świetnie odczytywali zamiary rozgrywającego Miguela Falaski i wiele akcji Skry kończyło się wyblokami. Częstochowianie łatwo wygrali do 18, by następną partię rozpocząć od wyniku... 0:9. Skra znów zachwycała w bloku, a gdy trener Grzegorz Wagner przy wyniku 0:5 poprosił o czas, to po powrocie na boisko Falasca zaserwował asa w linię, dobijając rywali.
Podopieczni Nawrockiego nie zamierzali w piątkowy wieczór dzielić się punktami. Gdy w końcówce rywale zbliżyli się do Skry na punkt, Nawrocki poprosił o czas, po czym jego zawodnicy zdobyli cztery punkty z rzędu, m.in. po dwóch pojedynczych blokach Winiarskiego. AZS stracił złudzenia.
Mecz mistrzów Polski z trzecim w tabeli AZS oglądał były trener bełchatowian, a obecnie szkoleniowiec reprezentacji Daniel Castellani. Argentyńczyk do Bełchatowa przyjechał ze Spały, gdzie prowadził trening z młodzieżą i spotkał się z trenerami. Przypomnijmy, że kilka dni temu Argentyńczyk gościł na treningu Pamapolu Wieluń. W poniedziałek Castellani wraca do Argentyny, a w Polsce pojawi się za miesiąc. Krócej będzie trwała wizyta w Niemczech siatkarzy Skry, którzy w poniedziałek wylecą do Friedrichshafen, gdzie w środę rozegrają oficjalny mecz towarzyski. Dzień wcześniej bełchatowian czeka gra treningowa, a do Polski wrócą w czwartek.
PGE Skra Bełchatów - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:1
(25:19, 18:25, 25:20, 25:20)
PGE Skra: Falasca 2, Winiarski 19, Możdżonek 14, Novotny 15, Kurek 5, Pliński 3, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz 7, Dobrowolski, Wnuk. Trener: Jacek Nawrocki.
AZS: Drzyzga, Wierzbowski 11, Wiśniewski 10, Janeczek 10, Łuka 8, Nowakowski 7, Zatorski (libero) oraz Mikołajczak 15, Wrona1. Trener: Grzegorz Wagner.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?