Niespodziewanie (bo po nim się tego nie spodziewałem) podniósł mnie na duchu Facebook. Nagle pojawiła się tam propozycja celna i skuteczna: bojkot. Znajomi znajomym zaczęli słać ofertę: "nie będę kupował okien w firmie (tej, której właściciela internauci po imieniu uznali za winnego całego zdarzenia)". Proste i precyzyjne - oczywiście nie jestem naiwny i nie wierzę, że wszyscy ten bojkot podchwycą, ale myślę, iż przynajmniej paru osobom da to do myślenia. Jeszcze ważniejsze są szczerość inicjatywy, autentyczność, słuszne oburzenie i emocje. Dużo dramatyczniejsze emocje, do jakich dochodzić nie powinno, osiągnął spór o kawałek zieleni przy Piotrkowskiej, który w imię zabetonowania każdego miejsca w mieście także postanowiono zdemontować. I w tym przypadku jednak ludzie potrafili się skrzyknąć i współpracować (co w czasach systematycznego demontażu lokalnych społeczności jest szczególnie ważne). Co więcej - poparło ich swym głosem i energią wielu łodzian, także w internecie. Wygląda na to, że walczący po słusznej stronie odnieśli sukces i mam nadzieję, że ci ludzie, jak to już wielokrotnie w Łodzi bywało, nie zostaną w ostateczności oszukani. Brzmienie tych działań było jednak dla mnie budujące. Oto dała o sobie znać prawdziwa działalność oddolna - nie inspirowana przez pseudoniezależne stowarzyszenia, których pełno w Łodzi, politycznie zaangażowane lub (co gorsza) z liderami przepełnionymi politycznymi ambicjami. Odczuwam to jako rodzaj przebudzenia - może oznaczającego, że coraz więcej łodzian wychodzi z wpojonego im przez lata poczucia bezsilności i niemożności wpływu na postępowanie i decyzje tych, którym się zdaje, że mogą co chcą i nikt im nie przeszkodzi. Może Łódź im przeszkodzi.
Dariusz Pawłowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?