Dlatego, jak doniosła prasa, na jednym z łódzkich osiedli o miejsca parkingowe walczy się tak, że obcym, gościom, czy też po prostu szybszym, rżnie się lakier samochodu gwoździem. Przecież to normalne, prawda? - chamstwu należy przeciwstawiać się chamstwem. Sam mogę wskazać jedno z podwórek przy ul. Piotrkowskiej, w niedalekiej odległości od Urzędu Miasta, gdzie - jak mniemam - mieszkańcy jednej z kamienic dziurawią koła w autach tym, którzy postawią na noc pojazdy w ogólnie dostępnych miejscach, ale przy ich posesji. Co tam, Kali dziurawi w słusznej sprawie, bo obok ma dziuplę! Ale zapewne gdyby Kalemu kazano zapłacić za wykupienie miejsca parkingowego, by miał wówczas święte prawo się oburzać, Kali się by dopiero wściekł! Na zwykłą minimalną grzeczność tych, którzy stawiają, jak i tych, którzy uważają się za zastawianych, liczyć już nie można. Wszystko przecież można sobie wytłumaczyć bez gwoździa. Marna złość tym bardziej jest przykra w mieście, które ma najwięcej w historii sera szwajcarskiego dziur w jezdniach na metr kwadratowy. Przypomina to nieco sytuację z południa Włoch, np. z Neapolu (poza dziurami). Tam niemal każde auto ma "widoczne ślady użytkowania", rysy, pęknięcia, wgniecenia, folię zamiast szyb. Ale są to oznaki powszechnego lekceważenia zasad ruchu drogowego, beztroski i traktowania samochodu jedynie jako urządzenia do przemieszczania się i transportu, nie zaś niepohamowanej złośliwości i nienawiści do sąsiada. Może jednak, by się wredności pozbyć, musielibyśmy wpierw napisać petycję do rządu, aby załatwił nam więcej słońca w roku?
Dariusz Pawłowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?