Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisława Bińkowska z Łodzi obchodzi 101 urodziny [ZDJĘCIA]

Jacek Losik
Pani Stanisława przeżyła obie wojny światowe. Przed drugą służyła u żydowskiego fabrykanta. Po 1939 roku trafiła do niemieckiego gospodarstwa.

Stanisława Bińkowska urodziła się 7 sierpnia 1914 roku. Jest jednym z sześciorga dzieci Wojciecha i Antoniny. Jej ojciec na początku XX wieku wyjechał za chlebem do Chicago. Gdy wrócił po kilkunastu latach, miał wystarczająco dużo pieniędzy, żeby utrzymać rodzinę.

Przywiezione dolary po pewnym czasie się jednak skończyły i pani Stanisława w wieku 16 lat musiała wyjechać z rodzinnego Korzecznika Szatanowa koło Konina na Pomorze, aby pracować w folwarku szlacheckim. W 1935 roku trafiła do Łodzi, gdzie służyła u żydowskiego fabrykanta.

- Gdy wojna się zaczęła, to uciekłam do rodziny na wieś. Niestety, gdy dojechałam, od razu zabrali mnie na przymusową służbę do Niemca, który miał niedaleko gospodarstwo - opowiada 101-latka. Kobieta ze łzami w oczach wspomina czas drugiej wojny światowej. Dla filigranowej dziewczyny praca była ciężka, a gospodarz nie miał litości.

Antoni Urbański z Kalenia, najstarszy mężczyzna w Łódzkiem, skończył 107 lat

- Ten Niemiec był naszym sąsiadem. Ale jak któryś z Polaków powiedział coś, co mu się nie spodobało, to sprowadzał żandarmów. Raz nas tak pobili, że do dziś boli mnie ręka - mówi pani Stanisława. - Jedzenia dawali tyle o ile. Chleb zjedli, a skórki rzucali nam. No ale człowiek był głodny, to musiał coś zjeść. Obojętnie co.

Gdy nadeszli Rosjanie, kilka sekund dzieliło panią Stanisławę od śmierci. Jeden z sowieckich żołnierzy przez pomyłkę uznał, że jest Niemką.

W Łódzkiem mieszka już 261 stulatków. Nasz region starzeje się szybciej

Niemiec, u którego służyłam, miał dwóch synów, którzy poszli na front. W jednym z pokojów wisiały ich zdjęcia w mundurach. Ponieważ rozbolała mnie głowa, położyłam się tam na kanapie. Przyszli dwaj Rosjanie, rozejrzeli się po ścianach i od razu założyli, że jestem siostrą tych żołnierzy - wspomina staruszka, nie ukrywając emocji. - Jeden z nich już sięgnął po karabin, wrzasnęłam i zakryłam twarz poduszką, ale na ratunek przyszedł mój brat Stasiek. Zaczął szybko tłumaczyć, że jestem Polką. Żołnierz nie strzelił, ale powiedział, że musi to sprawdzić u sąsiadów.

Po wojnie pani Stanisława dalej mieszkała w rodzinnej wsi koło Konina, a w 1990 r. zamieszkała u bratanicy w kamienicy przy ulicy Jaracza w Łodzi. Żyje tam do dziś. W ubiegłym roku przyjęła gratulację m.in. od władz miejskich i wojewódzkich. Jest jednym z 114 łodzian, którzy świętowali setne urodziny (stan na 31.12.2014 roku). W woj. łódzkim pod koniec ubiegłego roku takich osób było 306.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki