Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kacprzak: "Nagranie kierowcy nie zawsze musi być dowodem"

rozm. Marcin Darda
Krzysztof Szymczak
Z Tomaszem Kacprzakiem, sekretarzem Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, rozmawia Marcin Darda

Nagrywa Pan kierowców, przekraczających przepisy?

Nie. Nie mam rejestratora w swoim aucie. Natomiast w WORD, gdzie jestem wicedyrektorem, takie rejestratory posiadają samochody egzaminacyjne. To jest wymóg prawny, zatem kamera rejestruje to, co się dzieje przed samochodem. Bywa zatem, że z WORD do policji trafiają nagrania z ewidentnymi przypadkami łamania przepisów drogowych, bo egzaminatorzy są wyczuleni na poziom bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego.

Policja rozpoczyna właśnie taką akcję. Wystarczy zarejestrować przypadek łamania prawa i wysłać na konkretny e-mail. Słuszne czy ta akcja ma jakieś mankamenty?

Moim zdaniem każde działanie, które sprawi, że na polskich drogach będzie bezpieczniej, jest dobre. Nie powiedziałbym, że to namawianie do donosicielstwa, bo ważniejsze jest, byśmy byli bezpieczniejsi. Wydaje mi się, że świadomość każdego kierowcy, że inni go obserwują i mogą wysłać dowód łamania prawa policji, spowoduje poprawę tego bezpieczeństwa. Dziś kierowcy zwalniają, gdy widzą radiowóz lub fotoradar, ale gdy czują się "bezpiecznie", nie zwalniają. Tymczasem statystyki bezpieczeństwa na drogach mamy najgorsze w Europie. Tego typu nagrania mogą być oczywiście jakimś środkiem dowodowym, ale będą problemy. Zwyczajny kierowca nie ma przecież wideorejestratora, który nagra przekroczenie prędkości, zatem najczęściej przesyłanymi nagraniami będą te, które zarejestrowały wymuszenie pierwszeństwa, przejazd na czerwonym świetle czy zajeżdżanie drogi.

Pan mówi tylko o dobrych intencjach. A przecież ktoś może tygodniami czekać z kamerą, aż w końcu przyłapie na wykroczeniu sąsiada, z którym się nie lubi. Ludzie często są mściwi, mają obsesję nagrywania wszystkiego...

Zgoda, ale ostateczną decyzję odnośnie do każdej konkretnej nadesłanej sytuacji zawsze podejmie policja. W przypadku wykroczeń nie mamy przecież do czynienia z zasadą legaliz-mu, czyli obowiązkiem wszczynania postępowania i ścigania, jak to jest w przypadku przestępstw. Może zatem rozgraniczyć, czy wykroczenie było rażące i świadome, czy też przypadkowe i stwarzające niewielkie zagrożenie. Obawy mam o coś zupełnie innego, a mianowicie, czy policja nie będzie wyręczała się nagraniami, nadsyłanymi przez kierowców, a sama nic nie będzie robić, bo zajmie obróbką filmów i wysyłaniem wezwań. Zresztą jest też pytanie, czy nagranie kogoś np. smartfonem w ogóle może być dowodem, także w sytuacji, kiedy nie widać, kto kieruje autem. To mogą być te same problemy, co z ustalaniem, kto prowadził samochód, sfotografowany przez fotoradar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki