Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na Ukrainie. Mężczyźni jadą walczyć za swój kraj. "Jadę umrzeć za Ojczyznę"

Natalia Zwolińska
Natalia Zwolińska
Wojna na Ukrainie. Mężczyźni jadą walczyć za swój kraj. "Jadę umrzeć za Ojczyznę"
Wojna na Ukrainie. Mężczyźni jadą walczyć za swój kraj. "Jadę umrzeć za Ojczyznę" fot. wojciech matusik / polskapress
Trwa wojna na Ukrainie. Ukraińcy przebywający w Polsce mobilizują się i wracają do kraju walczyć za ojczyznę. Nie wszyscy, ale ci, którzy podejmują taką decyzję są zdeterminowani. Mówią: „Jedziemy zginąć za Ojczyznę”.

Wojna na Ukrainie. Ukraińcy jadą walczyć za swój kraj

Wojna na Ukrainie wybuchła w czwartek, 24 lutego, nad ranem. Dla wszystkich jest to szok, szczególnie dla obywateli Ukrainy, którzy przebywają w Polsce. Wielu Ukraińców postanowiło wrócić do kraju i bronić swojej ojczyzny. Wielu z nich pracuje w gospodarstwa rolnych.

- Jadę umrzeć za Ojczyznę. Nie mam innego wyjścia. To mój obowiązek. W Polsce mieszkam od 15 lat. Tu mam żonę i syna, ale to Ukraina jest moją ojczyzną. Tam mam siostrę, braci i mamę. Nie zostawię ich samych – mówi Andriej, pracownik jednego z gospodarstw w powiecie skierniewickim.

Wyjeżdżają już dzisiaj

Nie jedzie sam. Od kilku lat ma swój samochód i właśnie nim zabiera jeszcze czterech kolegów, którzy tak samo jak on chcą bronić swojego kraju.

- Wiem, że nie wszyscy tak zrobią. Niektórzy zostaną i będą patrzeć z bezpiecznej odległości. Ale możesz mi wierzyć, każdy z nas cierpi. My nie urodziliśmy się w Polsce. Tam mamy rodziny, przyjaciół, swoje miejsca. Tam jest nasza historia – mówi Dmytro, nie kryje wzruszenia i strachu. - Ja tam jadę umrzeć za swój kraj. Tak mi każe serce.

Mężczyźni planują przekroczyć granicę Polsko-Ukraińską jeszcze dzisiaj. Nie mają planu na obronę kraju. Informacje o sytuacji na miejscu uzyskują od rodziny i przyjaciół.

O dramacie na Ukrainie wiedzą od najbliższych

- To co widać w telewizji to tylko wycinek. Tam strzelają nawet do matek z dziećmi. Nie ma prądu. Od wczoraj nie możemy się skontaktować z naszym przyjacielem. Nie wiemy czy żyje. Nie mają prądu, ogrzewania. Ludzie tam są odcięci od podstawowych rzeczy. Strach jest wyjść na ulicę – mówi Wład.

On też jedzie walczyć.

- Nie możemy ich zatrzymać. To również dla nas trudny moment, bo od lat są z nami, mieszkają u nas i z niektórymi po prostu jesteśmy przyjaciółmi. Całym sercem jestem z chłopakami. Mam nadzieję, że wrócą z tej wojny cali i zdrowi, a ja będę mógł ich uściskać – mówi Adam Nowicki, właściciel gospodarstwa w powiecie skierniewickim, w którym pracują Andriej, Dmytro i Wład.

Po swoich najbliższych pojechał Sasza

Ze Skierniewic wyjechał Sasza. Tu ma rodzinę, dzieci, pracę. W Skierniewicach mieszka od 20 lat. On pojechał tylko po swoją rodzinę. Czeka na nich przy granicy. Z Ukrainy uciekają kobiety z dziećmi. Nawet kilkanaście kilometrów pokonują pieszo z dziećmi na rękach. Do granicy nie można dojechać samochodem.

- Sasza mówi o dramacie ludzkim. Kobiety chcą zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom, niektóre są brudne, okopcone, w podartych ubraniach, bez sił. Dobijają się do samochodu Saszy i proszą, żeby je stamtąd zabrał – mówi Marek Duda, pracodawca i przyjaciel Saszy.

Sasza czeka, by przewieźć swoją rodzinę do Polski, żeby byli już bezpieczni. Jednak kontakt z nimi jest utrudniony. Wie, że zostało im do pokonania jeszcze około 4 kilometrów.

Są też mężczyźni, którzy postanowili zostać w Polsce, przynajmniej teraz.

- Obserwuję sytuację. Jestem w kontakcie z rodziną na Ukrainie. Nie wiem co mam robić. Z jednej strony zwyczajnie się boję śmierci, z drugiej wiem, że mogą zginąć moi bracia. To jest straszne. W tej chwili robię wszystko, żeby ściągnąć tutaj siostrę i jej dzieci – mówi Artem. - Może być i tak, że za kilka dni spakuję się i pojadę. Strach to podłe uczucie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki