Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakazane piosenki: jak Łódź zagrała w pierwszym filmie

Anna Gronczewska
Alina Janowska debiutowała w "Zakazanych piosenkach" rolą ulicznej śpiewaczki
Alina Janowska debiutowała w "Zakazanych piosenkach" rolą ulicznej śpiewaczki materiały dystrybutora
Oficjalnie były pierwszym polskim filmem fabularnym. Słynne "Zakazane piosenki" podbiły serca widzów, gorzej było z krytyką. W tym filmie okupowaną Warszawę zagrała nasza Łódź...

Profesor Jolanta Lemann-Zajicek, historyk filmu z Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, mówi że z kręceniem "Zakazanych piosenek" było więcej afer niż można było sobie wyobrazić. A zaczęły się już zanim nakręcono pierwszą scenę. 4 grudnia 1945 oficjalnie otwierano halę zdjęciową Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi. Na uroczystość przyszli oficjele, przedstawiciele partii, kierujący tworzącą się polską kinematografią.

- Kiedy weszli do hali zobaczyli, że kręcone są sceny do pierwszego polskiego filmu - opowiada prof. Jolanta Lemann-Zajicek. - Na ten film czekał naród, filmowcy zapewniali, że kręcą film. Za kamerą stał Adolf Forbet. Tak naprawdę jednak nie nakręcono nic. W kamerze nie było taśmy.

Powstał za to film dokumentujący wizytę oficjeli na otwarciu hali wytwórni. Obejrzeli go nawet podczas uroczystego pokazu. Film ten prezentowała potem Polska Kronika Filmowa.

Tak naprawdę "Zakazane piosenki" miały być średniometrażowym filmem dokumentalnym. Scenariusz napisał Ludwik Starski. Przed wojną pisał scenariusze do tak znanych filmów jak "Zapomniana melodia", "Sportowiec mimo woli", "Paweł i Gaweł" czy "Jadzia", a pisał też teksty do przedwojennych szlagierów. Był łodzianinem. Urodził się tu w 1903 roku, w rodzinie pochodzenia żydowskiego. Jego brat Adam Ochocki był popularnym przed laty dziennikarzem łódzkich gazet. Ludwik Starski to także ojciec Alana, wybitnego scenografa, zdobywcy Oscara.

- Miał to być film przedstawiający zbiór okupacyjnych piosenek - mówi prof.Lemann-Zajicek. - Pomysł nie odkrywczy, bo już w 1946 roku na rynku pojawiły się liczne wydawnictwa przedstawiające okupację w piosence, anegdocie. Film miał przedstawiać wojenne piosenki, od "Dnia pierwszego września" do "Serca w plecaku". Nikt nie myślał o fabule.

Ale z czasem pojawił się pomysł na to, by "Zakazane piosenki" stały się jednak filmem fabularnym. I dodano skleconą naprędce fabułę. Prof. Tadeusz Lubelski, historyk filmu o tym jak powstawały "Zakazane piosenki" napisał w książce "Historia filmu polskiego".

"Z końcem września, kiedy rejestrowano pierwszych zgłaszających się wykonawców, Starski ukończył scenariusz półgodzinnego filmu pozbawionego fabuły i indywidualnych bohaterów" - pisze Tadeusz Lubelski. - "(...) Na przełomie 1945 i 1946 r. Buczkowski nakręcił taki właśnie film. (...) Podczas kolaudacji tego półgodzinnego filmu zdecydowano jednak, że warto rozszerzyć go do rozmiarów pełnego metrażu.(...) Zamówiono więc u Starskiego rozszerzenie scenariusza do rozmiarów dużej fabularnej opowieści (...) Piosenki, już nakręcone, podawały więc tonację całości; z tonacji tej wynikały konwencjonalne postaci: dzielnego partyzanta, wiernej narzeczonej, tchórzliwego sąsiada, wrednej volksdeutchki, tępych żandarmów itp.".

Zdaniem Jolanty Lemann-Zajicek ta dodana pośpiesznie fabuła rozbiła film. Stał się zbiorem kupletów kabaretowych. Wyśmiewanych przez inteligencję.

Reżyserem "Zakazanych piosenek" był Leonard Buczkowski, przedwojenny reżyser, który zasłynął przed wojną takim melodramatami jak "Biały murzyn" czy "Testament profesora Wilczura". Tę drugą, fabularną wersję "Zakazanych piosenek", Buczkowski nakręcił wiosną i latem 1946 roku. Akcja filmu rozgrywała się od września 1939 roku, do wyzwolenia Warszawy, w 1945 roku. Głównym bohaterem był muzyk Roman Tokarski. O swoich okupacyjnych przeżyciach i wojnie w Polsce opowiadał młodemu żołnierzowi, który wrócił do kraju z Anglii. A Roman robił to przy pomocy piosenek, które śpiewano w okupowanej Polsce. Roman zorganizował uliczną orkiestrę. Wraz z siostrą Haliną i kolegami byli też członkami organizacji podziemnej - przewozili broń i nielegalne wydawnictwa, brali udział w akcjach dywersyjnych i bojowych, walczyli w powstaniu warszawskim i partyzantce. Pojawiają się też inne wątki. Na przykład tchórzliwego muzyka Cieślaka, ukrywającego się Żyda, niemieckiej konfidentki. Jednak jak czytamy na portalu filmpolski.pl, prawdziwym bohaterem filmu są autentyczne piosenki okupacyjne: patriotyczne, żartobliwe, satyryczne - które, jak pisała prasa, podnosiły ludność na duchu, pomagały przetrwać trudne chwile zwątpienia i depresji.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Uroczysta premiera "Zakazanych piosenek" miała miejsce 8 stycznia 1947 roku w nowo otwartym warszawskim kinie "Paladium", ale też łódzkiej "Polonii". Wyprodukowano wielką liczbę kopii tego filmu, dzięki temu bardzo szybko był wyświetlany we wszystkich miastach polskich, trafił też do objazdowych kin.

- Wśród widzów "Zakazane piosenki" wzbudziły nieprawdopodobny entuzjazm - mówi prof. Jolanta Lemann-Zajicek. - Zapełniały się sale kinowe. Ludzie, by dostać się do nich, nie raz wyłamywali drzwi, wybijali okna. Był to przecież pierwszy polski film nakręcony po wojnie.

Zachwytu widzów nie podzielali jednak krytycy. Pojawiły się zarzuty, że film nie pokazuje prawdziwej okupacji, spłaszcza ją. Ogranicza się do pokazywania głupich Niemców, którzy łatwo dają się wykpić, oszukać. Zarzucano "Zakazanym piosenkom", że nie pokazują dramatów wojny, okupacji, cierpienia ludzi.

Zarzucano też, że film nakręcili ludzie, którzy w czasie okupacji nie byli w Polsce. Tak jak operator Adolf Forbert. Ten zarzut kierowano jednak głównie do ludzi, którzy zarządzali wtedy polską kinematografią. Bo na przykład Leonard Buczkowski w czasie wojny był w kraju...

"Ta druga wersja "Zakazanych piosenek", (...), wprowadzona na ekrany w styczniu 1947, napotkała na zróżnicowany odbiór" - pisze w swej książce Tadeusz Lubelski. - "Adam Ważyk (...) i Jerzy Waldorff grzmieli: "Domagam się pociągnięcia do surowej odpowiedzialności winnych przestępstwa oznaczonego w aktach karnych sygnaturą "Zakazane piosenki". W rezultacie, (...) dystrybucję filmu wkrótce wstrzymano, a od realizatorów zażądano przeróbek. W ramach zaleconych zmian Buczkowski zmienił około 1/3 filmu. Dodano przede wszystkim sceny akcentujące bestialstwo Niemców, np. łapankę uliczną i zastrzelenie przez hitlerowca kilkunastoletniego pieśniarza, po donosie polskiej volksdeutchki. Zmieniono tez ramę: film zaczynał się teraz w mieszkaniu Romana. (...) Za głównego winowajcę całego zamieszania uważa się Adama Ważyka. To przede wszystkim jego recenzje miały doprowadzić do wstrzymania wyświetlania filmu. W "Kuźnicy" napisał, że twórcy filmu popełnili błąd historyczny. Ukazali bowiem żołnierzy AK jako wyzwolicieli Polski. A to nieprawda, bo Polskę wyzwolili radzieccy żołnierze".

Prof. Jolanta Lemann-Zajicek przypomina też, że bojkot filmu zarządził Związek Weteranów wojennych i więźniów politycznych. Tymczasem jak wynika z raportów przedstawianych przez prowadzących kina objazdowe, "Zakazane piosenki" cieszyły się niesłabnącą popularnością wśród przeciętnych Polaków. Dalej bardzo emocjonalnie podchodzili do tego filmu, wielu bardzo się podobał. Nie milknęły zarzuty, że schlebia drobnomieszczańskim gustom.

Ostatecznie, w 1947 roku, podkomisja d/s filmu nakazała wstrzymanie rozpowszechniania "Zakazanych piosenek". Twórcy filmu zaczęli zmieniać jego treść. Roman nie walczył już w AK, tylko w Armii Ludowej. W wersji oryginalnej chłopiec śpiewający piosenkę w tramwaju ucieka. Goni go niemiecki oficer, który krzyczy: "Ja rozumie! Ja rozumie! Gnoje to my, Deutsche!". W nowej wersji chłopiec zostaje zastrzelony. Początkowo kolaborantka, Maria Kędziorek, grana przez Zofię Jamry, zostaje zastrzelona przez żołnierzy podziemia. W nowej wersji jest tylko ostrzyżona na zero. Pojawia się również scena, w której granatowy, polski policjant zabija harmonistę.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Zmiany miały głównie charakter polityczny, nie zmieniały istoty filmu, nie wprowadzono nowych bohaterów - zauważa prof. Jolanta Lemann-Zajicek.

Po przeróbkach, trzecia już wersja "Zakazanych piosenek" weszła na ekrany 2 listopada 1948 roku. Mimo że akcja filmu rozgrywa się głównie w Warszawie, zdjęcia w całości nakręcono w Łodzi. Maciej Kronenberg, współtwórca "Przewodnika po filmowej Łodzi", odkrył miejsca, gdzie kręcono tę pierwszą polską, powojenną produkcję.

- Sceny z warszawskich ulic kręcono na zapleczu łódzkiej wytwórni - mówi Maciej Kronenberg. - Niestety, nie zachowały się te dekoracje. Na jednym z pierwszych kadrów filmów widać też budynek łódzkiej wytwórni. W "Zakazanych piosenkach" zagrał też park imienia Józefa Poniatowskiego. Widać jego część od strony ulicy Żeromskiego, z szeroką aleją.

Starsi łodzianie pamiętają też, że sceny partyzanckie do "Zakazanych piosenek" kręcono w lesie Mania, czyli parku na Zdrowiu. Potem nawet przyjęło się powiedzenie: partyzant z lasu Mania...

Mimo wielu kłopotów, pierwszy polski powojenny film fabularny, nakręcony w Łodzi, należy do najpopularniejszych polskich produkcji. Tylko w kinach obejrzało go 15 milionów widzów, co jest piątym wynikiem w historii polskiej kinematografii. Nie licząc telewizyjnych projekcji. "Zakazane piosenki" przyniosły też wielką popularność aktorom. Jerzy Duszyński i Danuta Szaflarska, którzy zagrali rodzeństwo Romana i Danutę Tokarskich, przez lata byli najpopularniejszą parą filmową. W tym obrazie oglądamy też młode Hankę Bielicką i Alinę Janowską...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki