MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znany łódzki detektyw alarmuje policję. Chodzi o dwa przekręty. Poszkodowani stracili fortunę. Jak zostali oszukani i okradzeni? FILM

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Znany detektyw Krzysztof Rutkowski znów w akcji. Tym razem jego biuro tropi sprawców kradzieży prawie 120 tys. zł w klubie tanecznym przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi oraz winnego wyłudzenia pół miliona złotych od mieszkańca Łęczycy. W obu sprawach została zaalarmowana policja.

O kulisach obu spraw Krzysztof Rutkowski poinformował w środę 22 maja na konferencji prasowej w Łodzi z udziałem pokrzywdzonego Marcina Grzelaka z Łęczycy, byłego żołnierza Wojska Polskiego, który obecnie działa w branży budowlanej oraz jego znajomego Sławomira Stasiaka, byłego policjanta, który go wspiera.

Zobacz więcej zdjęć

Przekręt z autami z zagranicy

Marcin Grzelak twierdzi, że Andrzej K., Polak narodowości romskiej, wyłudził od niego 500 tys. zł. Pieniądze poszły jako zaliczki na sprowadzenie samochodów z zagranicy oraz prace związane z utworzeniem autokomisu na działce pokrzywdzonego. Zdaniem Rutkowskiego, policja w tej sprawie okazało się bezradna i bezsilna, a według Stasiaka – nieprofesjonalna. Chodzi o to, że stróże prawa podjechali dwoma radiowozami pod willę Adama K. i odjechali z kwitkiem, mimo decyzji prokuratury o zajęciu mienia podejrzewanego.

"Przygoda" warszawiaka na Piotrkowskiej

Zupełnie inna jest historia 40-letniego Tomasza z Warszawy, który też wystąpił na spotkaniu z dziennikarzami, ale w formie telekonferencji i bez wizerunku. Otóż 11 maja przyjechał on do Łodzi i trafił do klubu typu gogo w centrum miasta. Zaczęło się od kilku drinków i pokazu tanecznego w sali dla VIP-ów, a skończyło na…

Tego pan Tomasz nie wie, bowiem gdy się odzyskał świadomość okazało się, że w klubie przebywał aż kilkanaście godzin. W tym czasie z jego konta bankowego wyparowało prawie 120 tys. zł. Warszawiak podejrzewa, że do drinku dolano mu lub dosypano tajemniczej substancji, po której stracił kontakt z otoczeniem. I wtedy ktoś zajął się jego kartą płatniczą. Jego bliscy zaniepokoili się jego losem, tak że do klubu przybyła policja, aby sprawdzić, co z nim się dzieje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki