Mimo upałów, jakie w ostatnim czasie nękały rolników, nie odnotowano padnięć zwierząt w naszym regionie.
- Nie wpłynęły do nas żadne niepokojące sygnały o zwiększonej umieralności zwięrząt, czy to domowych, czy gospodarskich, czy też zwierząt przebywających w schroniskach dla - mówi Juliusz Ambroziak z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Łodzi.
Jak relacjonuje, w schroniskach dla psów i kotów, już w czewrcu przeprowadzano kontrole związane z przystosowaniem, często mocno przepełnionych placówek, do letniej aury.
Chodziło głównie o sprawdzenie, czy miejsca, w których przebywają zwierzęta, nie są zbyt mocno nasłoczenione i czy jest dostęp do świeżej, najlepiej zimnej wody.
- Gdyby dochodziło do niepokojących sytuacji w schroniskach, byłoby to przedmiotem głębokiej analizy z naszej strony, czy jest to związane z upałami czy np. z chorobami. Na szczęście takich przypadków nie odnotowaliśmy - dodaje Juliusz Ambroziak.
- Zwierzę jak człowiek, jedno znosi upały lepiej, inne gorzej. Nasze krowy trzymaliśmy przede wszystkim w oborze, gdzie działa wentylacja, a podczas najwyższych temperatur nie wypuszczaliśmy ich na łąki. Krowy miały także zapewnioną dużą ilość wody do picia - mówi Monika Brewińska, która wraz z mężem prowadzi gospodarstwo zajmujące się hodowlą krów w Gosławicach w powiecie kutnowskim.
Większych problemów z upałami nie bylo także w dużych gospodarstwach rolnych, zajmujących się hodowlą świń, krów czy drobiu.
- Zwierzę jak człowiek, jedno znosi upały lepiej, inne gorzej. Nasze krowy trzymaliśmy przede wszystkim w oborze, gdzie działa wentylacja, a podczas najwyższych temperatur nie wypuszczaliśmy ich na łąki. Krowy miały także zapewnioną dużą ilość wody do picia - mówi Monika Brewińska, która wraz z mężem prowadzi gospodarstwo zajmujące się hodowlą krów w Gosławicach w powiecie kutnowskim.
Słowa Moniki Brewińskiej potwierdza Dariusz Wójcik, Powiatowy Inspektor Weterynarii w Kutnie.
- Nie mieliśmy praktycznie żadnych sygnałów od hodowców i właścicieli o problemach zwierzat z doskwierajacym ciepłem. To nie są już hodowle archaicznego typu jak kiedyś. Teraz pomieszczenia są w pełni wentylowane. Zwierzęta mają dostęp do wody i nic złego nie może im się stać - tłumaczy Dariusz Wójcik.
Jak opowiada Monika Brewińska, kiedyś, mimo że warunki hodowli zwierząt były znacznie gorsze niż teraz, upały były dużo mniej uciążliwe.
- Przed klkunastu laty nie było takich skwarów - wspomina Monika Brewińska.
Zdaniem Juliusza Ambroziaka, dzisiejsze gospodarstwa specjalizujące się w hodowli zwierzęcej są dobrze przygotowane nawet na najbardziej ekstremalną pogodę.
- W oborach gdzie trzymane są krowy, jest z reguły wentylacja, a gdy zwierzęta są wyprowadzane na łakę, to w miejsca zacienione. Gospodarze dbają o to, bo to są przecież ich pieniądze. Gorzej jest czasami na dużych fermach drobiu, gdzie w jednym pomieszczeniu żyje po kilkadziesiąt tysięcy sztuk ptaków. Ale tu gospodarze też sobie radzą, a w wielu gospodarstwach jest monitoring temperatury - dodaje Juliusz Ambroziak
Źródło: Dziennik Łódzki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?